Ludzie się pobierają, ale niestety coraz częściej również się rozwodzą. I jak to przy rozstaniach bywa, czasami jest bardzo burzliwie. Warto zwrócić uwagę na konsekwencje. Bo zazwyczaj w trakcie walki w sądzie obydwie strony zapominają, że jest jeszcze życie po rozwodzie. I bardzo często dopiero potem zaczyna się horror.
Walka o dzieci, o prawo do odwiedzin, o wysokość alimentów, nawet szantaże odnośnie wizyt i wydzielanie terminu do kontaktu z dzieckiem. To częsty obraz tego co słyszą i sędziowie i opiekunowie rodzin. Ale kiedy ludzie się rozwodzą istnieją jeszcze inne aspekty, na które koniecznie należy zwrócić uwagę. Każdego roku trafiają się przypadki, z których wyjścia brak, a w najlepszej sytuacji, wyjście jest bardzo trudne.
Chodzi mianowicie o podział majątku. Kiedy jest co dzielić, rozwodzić się można długo. Ale nawet i po takim długim rozwodzie trzeba jakoś się porozumieć w kwestii, co dla kogo. Wbrew pozorom jeszcze gorzej sytuacja wygląda w takich rodzinach, gdzie dzielić za bardzo nie ma czego. Najtrudniej jest wówczas, kiedy jeden ze współmałżonków musi opuścić mieszkanie lub dom. A tak często sądy orzekają w przypadkach, kiedy dochodzi do przemocy fizycznej lub psychicznej. Aby skutecznie odseparować taką osobę, musi być orzeczenie o opuszczeniu lokalu mieszkalnego. I niestety taka sytuacja ma swoje drugie i bardzo ciemne dno. Przekonała się o tym Pani Ewa, która pozbyła się męża tyrana, ale za to została z dwójką dzieci i długiem na ponad 80 tys. złotych.
- Przy rozwodzie sąd nakazał opuszczenie mieszkania dla mojego byłego męża. On znęcał się nad nami, psychicznie i fizycznie. Trwało to prawie 8 lat. Teraz mimo, że ma zakaz zbliżania się, nęka nas inaczej. Chodzi o to, że sąd nakazał mi zapłacić równowartość jego części mieszkania. W sumie na 82 tys. złotych. Wyznaczono mi dokładnie 14 miesięcy na spłatę byłego męża. Nie mam możliwości zgromadzić takich pieniędzy nawet w ciągu kilku lat. To ogromna suma – opowiada nam.
W Ośrodku Interwencji Kryzysowej działającym przy Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Białymstoku co jakiś czas zdarzają się podopieczni, którzy przychodzą z problemem, o jakim opowiada nam Panie Ewa. Jednak bardzo trudno jest pomóc w sytuacji, kiedy to sąd orzeka o sposobie podziału majątku i terminie spłaty byłego małżonka. Pracownicy socjalni oraz pomoc prawna MOPR – u nie udzielają takich porad. I nie wynika to ze złej woli, ale z braku realnych możliwości.
Jak udało nam się ustalić, w przypadku jak u Pani Ewy, najlepiej jest prosić sąd o rozłożenie na raty takiej spłaty. Niemniej sądy niechętnie przychylają się do próśb tego rodzaju. Głównie dlatego, że współmałżonek, który opuszcza wspólny do tej pory lokal, powinien mieć zabezpieczenie majątkowe, które pozwoli mu na normalne funkcjonowanie. Nie może być bowiem tak, że jedna strona dostaje wszystko, a druga nic. Nawet jeśli ta druga strona była winna rozpadu małżeństwa i znęcała się nad członkami rodziny. To jeśli w trakcie trwania małżeństwa wniosła do wspólności majątkowej mieszkanie lub inne dobra, ma do nich takie samo prawo.
- Sąd nie zgodził się rozłożyć mi na raty spłaty tego co mam zapłacić. Nawet nie wydłużył terminu zapłaty. Nie wiem co mam zrobić. Jestem u kresu wytrzymałości, bo mój były mąż straszy mnie komornikiem i licytacją połówki mieszkania. I na dodatek prawnik mi powiedział, że to zgodne z prawem i tak może się stać, że jak nie spłacę w terminie, to mnie zlicytują. Nie będę miała gdzie mieszkać z dziećmi. Termin do całkowitej spłaty upływa w lutym przyszłego roku, a ja nie mam skąd wziąć takich ogromnych pieniędzy. To jest bez sensu, bo żeby spłacić tego drania możliwe, że będę musiała sprzedać mieszkanie i pójść mieszkać na stancję. Gdzie tu sprawiedliwość? – żali się Pani Ewa.
Niestety w obliczu prawa, tak wygląda sprawiedliwość. I nie wynika ona z dobrej czy złej woli sądu. Ale przede wszystkim wynika z zabezpieczenia interesów obydwojga małżonków, którzy dorobili się wspólnego majątku. Takie sytuacje jest bardzo trudno odwrócić. Doprowadzić do zmiany orzeczenia sądu jest jeszcze trudniej.
Dlatego warto zastanowić się przed wniesieniem sprawy rozwodowej nad konsekwencjami, które może nieść otwarta walka. Oczywiście nie wszędzie da się rozstać w sposób cywilizowany i polubowny, aby móc funkcjonować później w taki sposób, aby nie martwić się o jednorazową spłatę dużej kwoty. Najlepiej przed podjęciem decyzji zapytać lub skonsultować się z prawnikiem specjalizującym się w prawie rodzinnym i majątkowym. Ewentualnie można szukać pomocy w Ośrodku Interwencji Kryzysowej działającym przy Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. Ważne jest to, aby zrobić to przed wniesieniem sprawy o rozwód.
Komentarze opinie