Tego można było się spodziewać. Białostocki MOPR już otrzymuje anonimy, że uprawnieni do otrzymywania świadczeń na dzieci z głośnego rządowego programu wydają to wsparcie nie tak, jak należy. Póki co niewiele tego typu zgłoszeń okazuje się w naszym mieście prawdziwymi, ale każde musi zostać sprawdzone. Najczęściej mowa jest o tym, że pieniądze idą na alkohol, a ów donosy pochodzą albo od ojców, albo osób, które się pod nimi nie podpisują.
Miało być tak: państwo przekazuje rodzinom co miesiąc po 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko do ukończenia lub jedyne, o ile wychowujący je spełniają odpowiednie kryteria dochodowe. Główne cele programu Rodzina 500+ to wsparcie wsparcie rodzin w wychowywaniu dzieci oraz odwrócenie negatywnego trendu demograficznego w naszym kraju. Zanim jeszcze odpowiednia ustawa weszła w życie, pomysłodawcy przekonywali, że dzięki temu poprawi się kondycja polskich rodzin, a dzieci będą miały lepsze wsparcie, opiekę, wychowanie. Podkreślano też wielokrotnie, że nikt nie będzie uporczywie czy nachalnie nachodził rodziców i patrzył im na ręce albo inaczej - kontrolował gromadzone paragony za zakupy.
- Wierzymy, że rodzice wiedzą najlepiej, czego ich dzieci potrzebują i na co przeznaczyć te 500 zł. Natomiast jeżeli będą sygnały, że ta pomoc nie dociera do dzieci i jest marnotrawiona, będzie możliwość wystąpienia do ośrodka pomocy społecznej, by pracownicy socjalni przeprowadzili w takiej rodzinie wywiad. Jeśli informacje się potwierdzą, 500 zł może być przekazywane w formie rzeczowej. Ale uważamy, że to będzie wyjątek, a nie reguła - zapewniał w styczniu przebywający w Białymstoku Krzysztof Michałkiewicz, wiceminister w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej.
Program ruszył 1 kwietnia tego roku, a gdy zaczęto wypłacać pierwsze świadczenia, w mediach niemal od razu pojawiły się wątpliwości co do celów, na jakie wydawane są pobierane pieniądze. O ile nie powinno być wątpliwości, że odkładanie ich na lokatach, spłacanie pożyczek czy nawet opłacenie zagranicznego wyjazdu wakacyjnego wypada potraktować jako przeznaczenie celowe, nawet jeśli pośrednie, to nie brakuje głosów o marnotrawieniu tych środków. Przykładów można znaleźć multum, szczególnie w tabloidach. Najczęściej pojawiają się słowa alkohol albo patologia. Postanowiliśmy sprawdzić, czy i w Białymstoku do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie trafiają donosy i jaka jest ich skala.
Jak wyjaśnia Izabela Wolińska z magistratu, ustawa z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci zawiera możliwe do zastosowania w wyjątkowych sytuacjach procedury w przypadku marnotrawienia świadczenia wychowawczego lub wydatkowania go niezgodnie z przeznaczeniem, a także w sytuacji wystąpienia wątpliwości dotyczących sprawowania opieki nad dzieckiem. Ustawa ta również wprowadza rozwiązania prawne pozwalające w każdej konkretnej, indywidualnej sprawie przeprowadzić rodzinny wywiad środowiskowy, w celu weryfikacji zaistniałych wątpliwości. MOPR ma korzystać z powyższych rozwiązań.
- Dotychczas do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wpłynęło siedem donosów o niewłaściwym wydatkowaniu przyznanych świadczeń wychowawczych, w szczególności przeznaczaniu otrzymanych pieniędzy na alkohol, niezaspakajaniu potrzeb dzieci i sprawowaniu niewłaściwej opieki nad dziećmi. Informacje te pochodziły najczęściej od ojców dzieci oraz osób anonimowych, które nie podpisywały się - opowiada Wolińska. - W związku z tymi donosami wystąpiono do zespołów pracowników socjalnych z prośbą o przeprowadzenie rodzinnych wywiadów środowiskowych w celu sprawdzenia, jak wygląda sytuacja faktyczna w danych rodzinach. W czterech przypadkach przeprowadzone wywiady środowiskowe nie potwierdziły zarzutów. Dwie sprawy są w trakcie wyjaśniania. W jednej sprawie ustalono, że rodzice dziecka marnotrawią pobierane świadczenie. Dlatego też przyznane świadczenie wychowawcze wypłacane jest innemu członkowi rodziny, który przeznacza je na zaspokojenie potrzeb dziecka.
Z tych wyjaśnień wynika jasno, że słowo donos, a jeszcze do tego anonimowy, to nic więcej jak próba uprzykrzenia komuś życia. Nie zawsze, ale w większości przypadków. Podobnie jest zresztą przy donosach do urzędów kontroli skarbowej. W zeszłym roku w całym kraju tylko 5 proc. zawierało prawdziwe informacje.
Izabela Wolińska podkreśla, że niezależnie od przepisów odnoszących się do programu 500+ w rodzinach, które korzystają ze świadczeń pomocy społecznej i jednocześnie pobierają świadczenie wychowawcze pracownicy socjalni – w ramach realizowanej pracy socjalnej – monitorują właściwość wydatkowania przyznanych środków.
- Powyższe zadanie pracownicy socjalni wykonują na bieżąco, w szczególności podczas wizyt w środowisku. Przeprowadzając na podstawie przepisów ustawy o pomocy społecznej rodzinne wywiady środowiskowe rozmawiają na temat prawidłowego wydatkowania świadczeń, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb dzieci, zwłaszcza małoletnich oraz sposobu i możliwości zaspokajania tych potrzeb przez rodziców. Wyjaśniają przy tym cel przyznawanych świadczeń z pomocy społecznej oraz świadczeń wychowawczych, które powinny być przeznaczane na częściowe pokrycie wydatków związanych z wychowaniem dziecka i zaspokojeniem jego potrzeb życiowych. Ponadto pracownicy socjalni uwrażliwiają rodziców na konsekwencje marnotrawienia środków z programu ,,Rodzina 500+” - tłumaczy przedstawicielka urzędu miejskiego. Nie da się ukryć, że jako wypowiedź dla mediów wygląda ładnie.
W każdym razie w Białymstoku do 8 sierpnia złożono 19 823 wnioski o przyznanie prawa do świadczenia wychowawczego, z tego:
- 7 019 drogą elektroniczną,
- 12 804 w formie papierowej.
Pozytywnie rozpatrzono 16 312 wniosków, a wypłacono już 43 875 787 zł.
Wśród wniosków złożonych drogą elektroniczną z uwagi na popełnione, w szczególności błędy formalne wnioskodawcy składali wnioski kilkakrotnie (dwa lub trzy razy), a nawet czterokrotnie (np.: brakowało nr PESEL dziecka, nieprawidłowy był nr rachunku bankowego, nie wpisano do składu rodziny wnioskodawcy).
Według urzędników utrudnienia w realizacji zadania nie występują. Decyzje w sprawach świadczeń wychowawczych wydawane są codziennie. Niezwłoczne po wydaniu decyzji wnioskodawcom wypłacane są należne świadczenia wychowawcze.
Do obsługi programu Rodzina 500+ zatrudnionych zostało 35 osób. Z pracownikami zawarte zostały umowy o pracę na czas określony, nie dłużej niż do 31 grudnia 2016 r. Wynagrodzenie brutto każdego z nich wynosi 1 870 zł miesięcznie i w całości finansowane jest z budżetu państwa.
Przypomnijmy, że świadczenie 500 zł otrzymać może każda rodzina na drugie i kolejne dzieci. Mniej zamożni, z dochodem do 800 zł na członka rodziny (1 200 zł w przypadku dziecka niepełnosprawnego), dostają wsparcie także na pierwsze dziecko.
Komentarze opinie