Od dłuższego czasu wszystko zmierzało w tym kierunku, żeby straże miejskie i gminne traciły powoli swoje kompetencje. Miały dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, a często stawały się maszynką do podreperowania gminnych budżetów. Teraz ich kompetencje będą mniejsze, ponieważ strażnicy już nam nie wystawią mandatów z fotoradarów.
W ubiegły piątek parlamentarzyści zdecydowali, że straż miejska i gminna nie będzie mogła wykorzystywać fotoradarów. Chodzi o wszystkie urządzenia: stacjonarne, przenośne i mobilne. Zatem nie ma możliwości, że straż ustawi się gdzieś za rogiem lub w aucie i będzie kontrolować kierowców z ukrycia. Ich kompetencje przejmie przede wszystkim Inspekcja Transportu Drogowego. To oznacza również, chudsze budżety lub kreatywność w pozyskiwaniu pieniędzy z mandatów innych niż za wykroczenia drogowe.
W Białymstoku do niedawna straż miejska nie miała ustawionych żadnych fotoradarów. Ale po zmianie przepisów i konieczności w związku z tym oznaczania fotoradarów kolorem żółtym, strażnicy znów inkasują za przekroczenie prędkości niemałe kwoty, między innymi z fotoradaru ustawionego na Kleberga. Trudno zrozumieć w jakim celu ustawiony jest tam fotoradar, bo raczej nie dla poprawy bezpieczeństwa. Jest tam przecież szeroka i nowa droga na estakadzie, po której można jechać 70 km/h. I nagle stoi fotoradar, przy którym prędkość trzeba ograniczyć do 50 km/h, zaś tuż za nim, znów można przyspieszyć.
W coraz większej ilości miast w Polsce straże miejskie i gminne są likwidowane. Okazuje się, że nawet przynosi to oszczędności. Ich pracownicy albo zasilają policję, albo muszą poszukać sobie innego zajęcia. W Białymstoku utrzymanie straży miejskiej kosztuje podatników około 10 mln złotych rocznie. I niestety strażnicy kojarzeni są głównie z wystawianymi mandatami, a nie z poprawą bezpieczeństwa. Choć trzeba dodać, że strażnicy wyręczają policję w niezbyt przyjemnym zajęciu, jakim jest interwencja wobec osób nietrzeźwych i bezdomnych z centralnych punktów miasta oraz z każdego, innego miejsca, z jakiego otrzymują wezwanie od mieszkańców. Dobrze działa także białostocki ekopatrol straży miejskiej.
Teraz zadań ubędzie, ponieważ fotoradarów strażnicy nie będą już mogli obsługiwać. W związku z tym skończą się wezwania do zapłaty mandatów, przynajmniej z tego powodu. Co wcale nie znaczy, że fotoradary pozostaną nieobsługiwane. Będą, tyle, że przez innym podmiot. Dlatego polecamy uważać i zwracać uwagę na oznakowania, aby odpowiednio wcześnie dało się zmniejszyć prędkość.
Bardzo możliwe, że wkrótce wróci temat likwidacji straży miejskiej. Okres wyborczy sprzyja podobnym dyskusjom. My zachęcamy do niej już teraz. Czy Waszym zdaniem straż miejska w Białymstoku jest potrzebna? Czy może jej zadania mogłyby pełnić inne służby mundurowe, jak policja lub inspekcja transportu drogowego? Komentarze możecie zamieszczać pod tekstem lub na naszym redakcyjnym fanpage na portalu społecznościowym Facebook.
Komentarze opinie