Jest piątek godzina 22:17. Jest ciemno, na ulicach jeździ niewiele samochodów. Dojeżdżamy do skrzyżowania ulic Grochowej z Kalinowskiego. Nie jedzie tam w żadnym kierunku kompletnie nic. Nasz pojazd jest jedyny. Musimy stać na czerwonym świetle, które zapaliło się nagle, chociaż jechaliśmy z dozwoloną prędkością.
Właśnie w taki sposób tracimy pieniądze. System zarządzania ruchem zainstalowany niemal od roku w naszym mieście szybko na siebie zarobił. Kiedy jeszcze Straż Miejska mogła wystawiać mandaty, do kasy magistratu wpłynęły grube miliony złotych. Teraz pieniądze z mandatów będzie już egzekwować Policja. Ale to nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Niestety nie jest.
System zarządzania ruchem wciąż nie działa jak należy. Nagle zmieniające się światła, albo tak działające, jak opisaliśmy powyżej, generują dodatkowe koszty dla kierowców. Bo co ciekawe, system nagle uruchamia światło czerwone, kiedy jedziemy zbyty szybko. Sygnalizacja zamieszczona na kilku białostockich skrzyżowaniach rejestruje bowiem pojazdy poruszające się niezgodnie z przepisami i poprzez nagłe czerwone, zmusza do zatrzymania. Problem polega jednak na tym, że nasz system jest inteligentny inaczej i często zmusza do nagłego hamowania także tych kierowców, którzy jadą zgodnie z przepisami. Jak to wpływa na nasze portfele?
- Jako kierowcy mamy olbrzymi wpływ na zużycie paliwa. Jeżeli będziemy przewidywać, co się dzieje na drodze, jeździć płynnie i nie przyspieszać niepotrzebnie, albo nagle hamować, to zużycie paliwa będzie niskie – mówi serwisowi infoWire.pl Marcin Szmyt z Mitsubishi Motors Polska.
I właśnie dlatego, możemy płacić więcej za jazdę po mieście. Nasz system wyciąga pieniądze z kieszeni kierowców nie tylko na mandaty. Postoje na czerwonych światłach, kiedy nic nie jedzie i brak możliwości płynnej jazdy, to dodatkowe złotówki wydane na paliwo. Może w codziennym poruszaniu się po ulicach nie odczuwamy mocno takich wydatków, ale w skali roku nazbiera się tego dość sporo. Tymczasem miasto jeszcze tuz przed świętami wielkanocnymi znów twierdziłó, że wszystko jest w porządku, chociaż prawie każdy kierujący wie, że nie jest.
„W Białymstoku mamy ok. 100 kilometrów nowych ulic, najnowszy w Polsce tabor autobusowy komunikacji miejskiej oraz inteligentny system zarządzania ruchem, dzięki temu po mieście można poruszać się płynnie – tak własnym autem, jak i autobusami BKM” – czytamy w komunikacie na oficjalnej stronie Miasta Białystok.
Nie tylko mandaty to dodatkowy koszt dla kierowcy. Często przejazd na czerwonym świetle jest spowodowany nagle zmieniającym światłem. Kierowcy nie są w stanie zahamować odpowiednio szybko. Ale należy pamiętać, że pieniądze tracimy także na bezsensowym czekaniu na zmianę świateł, jak i niemożliwość płynnej jazdy.
Komentarze opinie