Zakończył się proces związany z raportem dotyczącym lotniska regionalnego w województwie podlaskim. Spór toczył się od czterech lat. Wytoczył go zarząd województwa podlaskiego Konsorcjum firm Arup-Ekoton. Domaga się zwrotu 1.927.168 zł za, zdaniem zarządu, źle przeprowadzony raport oddziaływania na środowisko, który pogrzebał szanse na lotnisko regionalne.
Sąd ogłosi wyrok za około tydzień. Sprawa jest poważna, ponieważ dotyczy dużych pieniędzy i dużej inwestycji, która nie doszła do skutku. Przypominamy, że chodzi o raport oddziaływania na środowisko, który przygotowało Konsorcjum firm Arup-Ekoton. To właśnie ten raport miał zawierać błędy, które wskazała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Jednak firma nie mogła się odnieść do tych błędów, ponieważ nikt o to nie występował. Urząd Marszałkowski po prostu zlecił nowy raport innej firmie, a konsorcjum pozwał do sądu.
Co ciekawe, wcześniej przygotowany raport pozytywnie oceniła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Niemniej jednak dokument został oprotestowany przez ekologów. I gdy decyzja została uchylona przez Generalną Dyrekcję, zarząd województwa podlaskiego wystąpił do sądu z żądaniem zwrotu pieniędzy od konsorcjum. Bo w jego ocenie doszło do nienależytego wykonania umowy. Jak wspominaliśmy, tego zdaniem urzędników wadliwego dokumentu, nie dano do poprawy. A do nowego raportu środowiskowego wybrano zupełnie inny podmiot.
Tym podmiotem okazała się być firma Transprojekt Gdański. I co ciekawe przeprowadzić ekspertyzy środowiskowe miała już tylko dla trzech lokalizacji – w Sanikach, Topolanach i Kowalowcach. Ekoton musiał zbadać siedem. I Ekoton wyraźnie w swoim opracowaniu wskazywał jako najlepszą lokalizację Topolany pod Michałowem. Ówczesny zarząd województwa, kierowany jeszcze przez marszałka Jarosława Dworzańskiego, zdecydował się jednak na Saniki. Tak czy inaczej, decyzja i raport przepadły, podobnie jak lotnisko.
- Myślę, że to szatan podpowiadał nam, żeby ten projekt teraz realizować – publicznie powiedział Jarosław Dworzański, ówczesny marszałek województwa podlaskiego, mówiąc o budowie lotniska regionalnego blisko dwa lata temu.
Te słowa padły zresztą już w momencie, gdy było wiadomo, że lotniska na Podlasiu nie da się zbudować, ponieważ przygotowania i wybór lokalizacji trwały tak długo, że w sumie to Komisja Europejska zdążyła zdecydować za naszych włodarzy. Uznała bowiem, że nie już nie będzie dofinansowywać budowy żadnych lotnisk regionalnych w żadnym z regionów europejskich. Ale ówczesny marszałek Dworzański miał własne wytłumaczenie, w którym argumentował oprócz szatańskich podpowiedzi, że inwestycja w port lotniczy, bez względu na jego lokalizację, będzie nieopłacalna.
To może dziwić, ponieważ na krótko przed taką konkluzją zarząd województwa lekką ręką wydał kolejny milion na raport środowiskowy firmie Transprojekt Gdański, która musiała wszystko opracować na nowo po tym, gdy pozwane zostało Konsorcjum Arup-Ekoton. Co również może jeszcze bardziej dziwić, gdyby konsorcjum miało szansę poprawić swój raport, odnieść się do błędów, które wskazała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, nie trzeba by było wydatkować pieniędzy na nowy raport, który stał się finalnie bezużyteczny.
- Jest to niewłaściwe wykonanie dokumentacji, na podstawie której nie uzyskaliśmy decyzji środowiskowej – tłumaczyła w sądzie krótko Anna Naszkiewicz, obecna wicemarszałek województwa podlaskiego.
I właściwie tyle jest zarzucane Konsorcjum, które broni się z kolei tym, że nigdy nie dano mu szansy na poprawienie raportu i nie wskazano, co miałoby poprawiać. Na dodatek kiedy zarząd województwa podlaskiego rozwiązał umowę z firmami Arup-Ekoton, nie było zakończone postępowanie w sprawie decyzji środowiskowych. Pełnomocnik podkreślał, że na tym etapie, nie można było założyć z całą pewnością, że przygotowany raport przyczyni się do wydania decyzji negatywnej.
- Wszystkie podjęte kroki miały umożliwić realizację inwestycji w czasie, w którym środki były dostępne. Niestety, tak się nie stało. Zarezerwowane na ten cel finanse zostały wykorzystane na inny cel, a marszałek oświadczył, że inwestycja ta nie zostanie zrealizowana – mówił jeden z pełnomocników Konsorcjum.
- Dlaczego GDOŚ kierował się opinią tylko jednego biegłego, podczas gdy raport przygotowywany był przez wielu specjalistów z naszego regionu? Czy GDOŚ zapoznał się z całą dokumentacją, w tym z przeprowadzoną analizą wielokryterialną? – to już słowa samego kierownika projektu, który został zaskarżony.
Sąd na pewno będzie musiał przy wydaniu orzeczenia wziąć pod uwagę również fakt, że zarówno w raporcie Konsorcjum firm Arup-Ekoton, jak i tego przygotowanego przez Transprojekt Gdański, specjaliści wskazywali tę samą lokalizację dla budowy portu lotniczego w województwie podlaskim – czyli rejon wsi Topolany. To zarząd województwa podlaskiego wybrał obszar wsi Saniki pod Tykocinem, ponieważ był on jednym z badanych wariantów. Zresztą pytana w sądzie Anna Naszkiewicz, kto wówczas orzekł, iż dokumentacja przygotowana przez Konsorcjum. została wykonana niewłaściwie powiedziała, że tak ocenił ją zarząd województwa.
- Ta inwestycja oddala nam się nieco w czasie. Mamy jednak obietnicę, że w perspektywie finansowej na lata 2014-2020 pieniądze z Unii Europejskiej na budowę lotniska będą nam przekazane – mówił prawie 4 lata temu na łamach lokalnych mediów ówczesny marszałek województwa Jarosław Dworzański.
Ostatecznie okazało się, że to szatan podpowiadał budowę lotniska, więc nie powstało. Najwyraźniej inne moce sprawiły, że marszałek w porę się „opamiętał”. Tylko, że to nie szatan, ani te inne moce, to nie one wydały kilka milionów złotych na dokumentację, która się do niczego nie przydała. I choć wyrok sądu poznamy za niespełna dwa tygodnie, nierzetelność i niegospodarność widać tu gołym okiem, tyle że przede wszystkim, po stronie urzędników z urzędu marszałkowskiego.
Jeśli sąd uzna, że wina za błędny raport leżała po stronie konsorcjum, to Arup-Ekoton, będzie musiało zapłacić blisko 2 miliony złotych do kasy województwa. Gdyby okazało się, że tej winy sąd się nie dopatrzy, to naszym zdaniem do odpowiedzialności karnej i finansowej powinni być pociągnięci urzędnicy, którzy dopuścili do zmarnotrawienia ogromnej sumy pieniędzy na nieistniejącą inwestycję.
Komentarze opinie