Reklama

Szkolnictwo wymaga zmian. Przedsiębiorcy chcą wpływać na jakość i poziom nauki

13/09/2020 15:42

Potrzebne są zdecydowane kroki, by poprawić poziom edukacji na poziomie ponadpodstawowym. Inaczej za kilka lat nie będzie komu pracować w podlaskich zakładach produkcyjnych. Tak uważają niektórzy przedsiębiorcy z naszego regionu i zamierzają działać, by w technikach i szkołach branżowych uczono i przygotowywano młodych ludzi do zawodu tak, by jako absolwenci byli przygotowani do pracy i posiadali odpowiednie umiejętności choćby w zakresie obsługi maszyn, którymi dysponują podlaskie firmy. Dziś niestety jest inaczej.

Kwestię tę podniósł Tadeusz Ożarowski, prezes spółki ALEX z Kleosina, produkującej alternatywne systemy zasilania pojazdów, eksportującej swoje wyroby do kilkudziesięciu krajów. Firma swoją działalność koncentruje na produkcji samochodowych instalacji gazowych. Posiada nowoczesny park maszynowy oraz ponad 160-osobową załogę. I - zdaniem Ożarowskiego - jeżeli w najbliższych latach nic się nie zmieni w systemie edukacji, podobne zakłady zostaną bez wykwalifikowanych kadr.

Przedsiębiorcy radzą sobie co prawda jak mogą, by zatrudniać u siebie fachowców. Ale przyuczają ich najczęściej do zawodu na własną rękę, generując przy tym koszty za szkolenia czy oddelegowywanie doświadczonych pracowników do opieki nad młodymi ludźmi. Szkoły, jak zasugerował szef spółki ALEX podczas walnego zgromadzenai członków Klastra Obróbki Metali, nie są kuźniami kadr dla nowoczesnych, działających w międzynarodowym środowisku firm z naszego regionu.

Zaproponował, by w ramach organizacji powstała rada, w której udział miałyby brać podlaskie przedsiębiorstwa oraz placówki edukacyjne. Po to, by wspólnie wypracowywać i przedstawiać jasne stanowiska i wymagania co do kierunków i poziomu kształcenia władzom na każdym szczeblu: miejskim, wojewódzkim, ministerialnym. Ale to możliwe będzie tylko wtedy, jeżeli grupa będzie na tyle silna, by móc wymagać, a jej głos wtedy nie zniknie w teczkach na zakurzonych urzędowych półkach.

Jeżeli ktoś idzie w Polsce do publicznego pięcioletniego technikum i ma tutaj nabyć wiedzę i umiejętności, a potem wyjechać od razu zagranicę, to jaka to korzyść dla polskiej gospodarki? Kończysz szkołę w kraju, masz pracować tu przez pięć lat, odpracować to, co zostało włożone w twoją naukę - przekonywali przedstawiciele podlaskiego biznesu.

Nie da się?

Da się, ale trzeba od czegoś zacząć, małymi kroczkami. Jeżeli nie będziemy stawiać wymagań, to w waszych firmach za parę lat nie będzie miał kto pracować - tłumaczył Tadeusz Ożarowski.

Wtórował mu Krzysztof Toczydłowski, właściciel białostockiej firmy Tock-Automatyka, specjalizującej się w obszarze elektronicznych bezpośrednich pomiarach przemieszczeń liniowych i kątowych w maszynach i obrabiarkach, w tym CNC, dostawach lekkich obrabiarek CNC, robotyce i mechatronice głównie do szkolnictwa zawodowego wszystkich szczebli i przemysłu narzędziowego oraz kompletnych, systemowych pracowni CNC i robotyki na potrzeby praktycznego kształcenia zawodowego.

Obaj panowie podkreślili, że absolwenci różnego typu szkół przychodzą jako kandydaci do pracy bez przygotowania, które jest niezbędne w tutejszych firmach, nie posiadają umiejętności, których potrzebują pracodawcy, znają maszyny, których od dawna się nie używa.

To my powinniśmy wyznaczać kierunki, jaki ma być program nauczania i na jakim sprzęcie młodzież ma się uczyć. Bo inaczej to jest strata czasu, jeżeli po kilku latach przychodzi młody człowiek w poszukiwaniu pracy i okazuje się, że właściwie nie umie nic - mówiono podczas spotkania.

Pomysł spotkał się umiarkowaną aprobatą, ale w trakcie przedstawiania kolejnych argumentów, coraz większa liczba przedsiębiorców przestawała kręcić głowami, że to się nie uda i mierzenie jest zbyt wysokie. Będziemy przyglądać się rozwojowi tej inicjatywy.

(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do