Reklama

Sztuka poza kontrolą i dotacją

28/11/2012 19:13

Festiwal Out of Control organizowany w ostatni weekend września przy ul. Węglowej dowiódł, że decyzja, by przekazać teren Pogotowiu Kulturalno-Społecznemu była strzałem w dziesiątkę. Mimo drobnych problemów.


Tegoroczne OOC było już trzecią edycją imprezy. Niestety, co jest tajemnicą poliszynela, miasto pod pretekstem, że tydzień wcześniej miała tam miejsce podobna impreza (Up to Date Festiwal) w tym roku odmówiło organizatorom OOC dofinansowania. Warto byłoby podjąć dyskusję w jakim stopniu festiwal stricte muzyczny może być „podobny” do imprezy, na której swoje miejsce znajdują tak artyści wizualni, jak i ludzie zainteresowani aktywizmem społecznym, pominąwszy już fakt, że i sama muzyka na obu imprezach stanowiła wobec siebie antypody.

Tę kwestię jednak zostawmy.Wszystko zaczęło się od promujących ideę DIY (ang. zrób to sam) recyklingowych warsztatów z robienia aparatów otworkowych. Kolejnym elementem festiwalu był początek serii projekcji filmowych podejmujących tematykę homoseksualizmu, transseksualizmu i represji, jakie w czasach nazistowskich, ale i powojennych dotykały osoby nieheteroseksualne.

Odbył się też wernisaż wystawy wizualnej skupiającej prace tak fotografików, twórców sztuki wideo, jak i malarzy, w tym współczesnych prymitywistów, tworzących na przykład w starym dobrym programie „Paint” oraz performance Miss GOD. Zwieńczeniem wieczoru był koncert w Garage Landzie, gdzie popis swoich umiejętności dali tancerze ognia z Czupakabry,  i elektronicy: Vshood, Vitalis Popoff, Auricom oraz Z-nana.

Kolejny dzień wystartował Kociołkiem, czyli Giełdą Rzeczy Wszelakich. I przy tej okazji mogły wyjść problemy związane ze
skromnymi w tym roku funduszami, jakie organizatorzy mogli przeznaczyć na imprezę. Średnio dostosowana do celów swobodnej wymiany fantów przestrzeń i kiepska kampania reklamowa dały o sobie znać i faktycznie wymieniających rzeczy było dobrze poniżej pięćdziesięciu osób.

Gdzie nie ma pieniędzy, ważny jest jednak pomysł, o czym przekonały warsztaty dla dzieci, na których pociechy uczyły się tworzenia kreacji modowych z papieru pakowego folii bąbelkowej itp., co zwieńczył pokaz mody, a także warsztaty wykonywania  biżuterii z jarzębiny, liści i makaronu. Młode mamy podszkolono także w zakresie chustowiązaniai chustonoszenia ich milusińskich  oraz zaprezentowano wystawę „Matka NIEpiękna”, w ramach której skonfrontowano medialny cukierkowy obrazek macierzyństwa z przyziemną i niekiedy nie tak znowu wesołą i estetyczną prawdą o posiadaniu dziecka.

Po kolejnej projekcji filmu, dzień zamknął koncert Spejs Braders Sound System, którzy przez słowa „reggae”, „dub” i „dowcip” odmieniali wszystkie emocje zgromadzonej widowni.

Na trzeci dzień energii już nie starczyło – podsumować jednak  należy tonem karcącym. Bardzo źle się dzieje, jeśli inicjatywa tak wielopoziomowa i tak interaktywna, jak mało która inna zachęcająca do aktywnego uczestnictwa, partycypacji, a więc w jakiś  sposób wychowująca ludzi do tego, by w swojej miejskiej przestrzeni działali, nie dostaje należnego wsparcia ze strony oficjeli.

Grozimy paluchem. Poprawcie się za rok. Koniecznie.

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do