
I to nawet dwa razy Szymon Hołownia przypominał sobie o swoim rodzinnym mieście. Trzeci był malutki. Pierwszy raz – ten malutki Szymon Hołownia przypomniał o Białymstoku, kiedy był potrzebny Tadeuszowi Truskolaskiemu w kampanii wyborczej. Później dwa razy Szymon Hołownia przypomniał sobie o swoim rodzinnym mieście, przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku i przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Teraz został rotacyjnym marszałkiem Sejmu.
Wedle zapowiedzi Szymon Hołownia nie będzie sprawował funkcji marszałka Sejmu przez całą kadencję. Już w momencie parafowania porozumienia koalicyjnego kilkunastu partii, której kandydatem na premiera ma być Donald Tusk, Szymon Hołownia pojawił się jako kandydat na rotacyjnego marszałka. Co oznacza, że najdalej za dwa lata przestanie nim być.
Szymon Hołownia krzyczał z mównicy, kiedy przemawiał po raz pierwszy w nowej dla siebie roli. Być może nie zorientował się jeszcze, że kampania wyborcza dobiegła końca, a przynajmniej mógł o tym zapomnieć. W ferworze dostępu do mikrofonu Marszałkowego wygłosił, jak bardzo demokratycznie będzie działał Sejm, choć niewiele później okazało się, że z demokracją nie ma to nic wspólnego. Bo zgłoszona przez największy w Sejmie klub parlamentarny nie miał prawa zgłosić tej kandydatury na wicemarszałka, którą chciał.
- Sejm nie będzie azylem dla przestępców; nie będzie polem do korupcji; trybuną dla pogardy – mówił już jako rotacyjny marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Tymczasem, kiedy padały te właśnie słowa Szymona Hołowni, na sali plenarnej siedzieli posłowie z zarzutami korupcyjnymi, albo z innymi podejrzeniami o popełnienie przestępstwa, których w ramach większości sejmowej reprezentuje ten sam Szymon Hołownia, jako jeden z sygnatariuszy porozumienia koalicyjnego. Czy wystarczy mu odwagi, aby jak najszybciej doprowadzić do głosowania nad zdjęciem immunitetów wszystkich parlamentarzystów z zarzutami? Przekonamy się.
Szymon Hołownia trafił do polityki prosto z redakcji telewizyjnej. Wcześniej głównie pajacował w programach rozrywkowych, więc część komentatorów politycznych poczytuje go już jako kopię Wołodymyra Zełenskiego – w wydaniu polskim. Urodził się i wychował w Białymstoku, a później przeprowadził do Warszawy. O swoim rodzinnym mieście przypomniał sobie dopiero wtedy, gdy w kampanii wyborczej potrzebował go Tadeusz Truskolaski i zaprosił do propagandowej debaty, a potem – zaledwie pół roku temu – ten sam Tadeusz Truskolaski pisał o Szymonie Hołowni, że przynosi wstyd Białemustokowi. Dziś znów zmienił zdanie, a Szymon Hołownia nie odważył się mu nawet odpowiedzieć na takie słowa. Jak to wyglądało i dlaczego padły takie słowa pisaliśmy w tym artykule.
Niemniej, Szymon Hołownia przypomniał sobie o rodzinnym mieście, kiedy potrzebował głosów mieszkańców w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Był kilkukrotnie w stolicy Podlasia i szereg osób nawet zaangażowało się w jego kampanię, aby później rzucić wszystko w diabły, oświadczając, że Szymon Hołownia ich oszukał, bo nie takie były ustalenia.
Kolejny raz Szymon Hołownia przypomniał sobie o Białymstoku, gdy potrzebował głosów mieszkańców miasta w wyborach parlamentarnych. I udało mu się te głosy pozyskać. Czym przekonał do swojej osoby – to już zadanie dla socjologów i politologów. W każdym razie jest to obecnie marszałek Sejmu, choć rotacyjny, którego korzenie wywodzą się ze stolicy Podlasia.
- Zapewniam, że Sejm nie będzie kolejną areną wyniszczającej wojny polsko-polskiej. Wszystkich posłów czy z koalicji rządzącej, czy z opozycji będą obowiązywać te same standardy, a rolą marszałka będzie pilnowanie zasad fair-play – mówił Szymon Hołownia występując już w roli marszałka rotacyjnego Sejmu.
A już niewiele później po tych słowach, Sejm kolejny raz stał się areną wojny polsko – polskiej, która objawiła się odmową dla największego klubu w Sejmie stanowiska wicemarszałka. Zresztą identycznie zachowała się większość senacka, co pokazuje, że wojna polsko – polska zaczyna się na nowo. I być może Szymon Hołownia ma dobre intencje, co nie zmienia faktu, że sejmowa większość, którą reprezentuje takich intencji już na pewno nie ma.
I to między innymi takie zachowanie posłów partii oraz komitetów tworzących dziś większość parlamentarną, swoją twarzą będzie firmował Szymon Hołownia, ale i Małgorzata Kidawa-Błońska. Kiedy, albo czy znów przypomni sobie o rodzinnym mieście i jak się będzie tłumaczył z zachowania polityków, z którymi współpracuje, przekonamy się w najbliższych miesiącach.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Sejm RP)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie