
W miniony wtorek Szymon Hołownia wziął udział w uroczystości przekazania flagi RP z kopuły Sejmu żołnierzom 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego w Białymstoku. Wręczył ją dumnie, powiedział kilka słów, coś o honorze i szacunku do żołnierzy, po czym pojechał dalej. W tym samym dniu trwały próby ustalenia tożsamości członków grupy ludzi, którzy niedaleko Siemiatycz zaatakowali żołnierzy. Ale o tym nie było ani słowa.
- Przyjeżdżam do was z flagą państwową Rzeczypospolitej Polskiej. Z flagą, która powiewała nad budynkiem Sejmu. Ten budynek to serce Rzeczypospolitej, miejsce, w którym spotykają się ci, którzy zostali wybrani po to, by stanowić prawo, które dotyczy nas wszystkich. Żeby decydować o pokoju, wojnie, o nadziei i perspektywach młodego pokolenia. Decydować o tym, w którym kierunku Polska będzie szła przez następne pokolenia – mówił marszałek Hołownia podczas uroczystości.
Pomijając już fakt, że sam Marszałek Szymon Hołownia bierze udział w stanowieniu bezprawia, a Sejm w zasadzie niemal w ogóle nie stanowi żadnego prawa, bo zajmuje się głównie sprawami ideologicznymi, które z prawem nie mają nic wspólnego, to wymienione wyżej to młode pokolenie, chwilę wcześniej zachowywało się jak dzicz. I to wobec innych żołnierzy, ale nadal żołnierzy przecież Wojska Polskiego. W tym samym czasie, kiedy w upale żołnierze stali na baczność przed Hołownią, Policja próbowała znaleźć i ustalić tożsamość członków tej dziczy, która zaatakowała żołnierzy, opluwając ich, wyzywając i oblewając piwem.
Wręczając flagę państwową Marszałek Sejmu podkreślił, że jest ona swoistym zobowiązaniem zarówno dla polityków, jak i dla żołnierzy.
- W tym symbolicznym geście pokazujemy, że i my, i wy, chcemy służyć naszej ojczyźnie – stwierdził.
Doprawdy? Przecież cały czas jego kolega z koalicji rządzącej, prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar utrzymuje zespół prokuratorów, których jedynym zadaniem jest ściganie tych żołnierzy, którzy służą naszej Ojczyźnie chroniąc jej granic przed nielegalnymi migrantami. Szymonowi Hołowni zapomniało się o tym wspomnieć żołnierzom i obiecać im, że porozmawia z koalicyjnym kolegą, aby w końcu rozwiązał ten zespół, aby oni bez strachu o aresztowanie, mogli spokojnie wypełniać swoją służbę. Zamiast tego powiedział następujące słowa.
- Co miesiąc wymieniamy flagę na budynku Sejmu i przekazujemy dalej właśnie do takich jednostek wojskowych. To wy – nosząc mundur – przyjmujecie zobowiązanie do obrony i oddania, jeśli trzeba będzie, zdrowia a nawet życia dla Rzeczypospolitej. W imieniu Sejmu dziękuję za waszą służbę, która wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Od rozpoznania i informacji pozyskanych od was zależy ludzkie życie, zdrowie, bezpieczeństwo naszego kraju. Wymaga to olbrzymich kompetencji, poświęcenia i determinacji – zaznaczył Szymon Hołownia.
Wobec nikczemnego zachowania grupy młodych ludzi, zaledwie kilka dni przed wizytą w Białymstoku, Szymonowi Hołowni zabrakło odwagi, albo myśli w głowie, że może warto by było wesprzeć żołnierzy w tym, aby nigdy więcej nie byli atakowani na polskiej ziemi przez żadną dzicz. Nie zdecydował się też na publiczne przeprosiny w imieniu państwa polskiego, aby żołnierze czuli, że faktycznie państwo polskie stoi za nimi murem. Tego zabrakło całkowicie. Marszałek Sejmu, druga osoba w państwie, przywiózł flagę, która i tak jest zdejmowana z dachu Sejmu i po prostu wyjechał.
W tym czasie większość mediów informowała o tym, że policjanci przesłuchali w związku z atakiem na polskich żołnierzy pod Siemiatyczami samych żołnierzy oraz ich dowódcę, bo nie było żadnych informacji, że udało się ustalić tożsamość atakujących. Dopiero wiele godzin po wyjeździe Hołowni z Białegostoku, z jednostki wojskowej, rzecznik MSWiA poinformował, że tożsamość sprawców ataku została ustalona.
Dlaczego powinny paść słowa przeprosin dla żołnierzy ze strony drugiej osoby w państwie? Przede wszystkim z uwagi na okoliczności. Po drugie z kultury politycznej. Ale i potrzecie, z uwagi na to, że Szymon Hołownia reprezentuje również Trzecią Drogę, z ramienia której funkcję Ministra Obrony Narodowej pełni jego kolega – Władysław Kosiniak-Kamysz. Wygląda jednak na to, że w tym przypadku Szymonowi Hołowni po prostu zabrakło wyczucia, zrozumienia i niestety przyzwoitości. Czy tylko nam wydaje się, że polityki musi on się jeszcze bardzo dużo uczyć?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Piotr Molęcki/Kancelaria Sejmu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie