
Nie wiadomo ile zapłacili mieszkańcy Białegostoku za podróże prezydenta i podległych mu urzędników w różne miejsca Polski i świata, bo z udzielonych dotąd odpowiedzi na interpelacje radnych wynika w zasadzie tylko tyle, że jeździli. Tadeusz Truskolaski nie chce nawet wytłumaczyć się z udziału w politycznej imprezie Rafała Trzaskowskiego.
Większość czasu, a przynajmniej większość wpisów, jakie zamieszcza lub podaje dalej Tadeusz Truskolaski na swoi profilu na Twitterze, dotyczy krytyki polityków obozu rządzącego. Ostatnio dość sporo wpisów i podań wpisów innych osób dotyczy rozliczenia PiS za rzekome złodziejstwo lub inne bliżej niedopowiedziane łamanie prawa. Tyle tylko, że kiedy przychodzi do wyjaśnienia korzystania z pieniędzy publicznych przez samego Tadeusza Truskolaskiego i podległych mu urzędników, wtedy komentarzy już nie ma, nawet żadnych wyjaśnień nie można się doczekać.
Tak było w przypadku interpelacji złożonej przez radnego Pawła Myszkowskiego, który pytał niedawno o udział Tadeusza Truskolaskiego w politycznej imprezie Rafała Trzaskowskiego pod nazwą „Campus Polska Przyszłości”. Bo wiadomo, że służbowo pojechał tam Tadeusz Truskolaski. Ale co z tego miałoby wynikać dla mieszkańców Białegostoku? Do tej pory nic nie wiadomo. Niemniej, skoro prezydent pojechał na taką imprezę i to za publiczne pieniądze, to przynajmniej wypadałoby przekazać, ile za ten wyjazd zapłacili mieszkańcy Białegostoku. Bo nikt raczej nie miałby za złe prezydentowi, aby swoje ambicje polityczne realizował za własne pieniądze. I na pewno wtedy nie byłoby interpelacji żadnego radnego czy radnej, bo prezydent za własne pieniądze, w wolnym czasie, może robić sobie co chce. W tej jednak sytuacji był jeszcze inny wątek, który powinien zostać wyjaśniony, skoro Tadeusz Truskolaski pojechał oficjalnie na polityczną imprezę wiceszefa Platformy Obywatelskiej, jako przedstawiciel mieszkańców Białegostoku.
„Jednocześnie należy zauważyć, że podczas jednego z panelu dyskusyjnego, poseł PO Sławomir Nitras krytycznie odniósł się do katolików mówiąc, że należ ich „opiłować z pewnych przywilejów”. W mieście, którego jest Pan Prezydentem mieszka wiele osób wyznania katolickiego, którzy – w co wierzę – nie chciałyby być „opiłowywane” z czegokolwiek, a już na pewno nie chciałyby być dyskryminowane ze względu na wiarę. Jakakolwiek dyskryminacja, także ze względu na wyznanie jest niedopuszczalna a wolność wyznawania religii jest zagwarantowana w Konstytucji RP oraz w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej” – napisał w interpelacji radny Paweł Myszkowski.
Dlatego dalej radny pytał, czy Tadeusz Truskolaski podziela poglądy Sławomira Nitrasa o „opiłowywania katolików z ich przywilejów”, ale także chciał wiedzieć, czy wyznaczenie przez szefa PO Donalda Tuska Sławomira Nitrasa do „pilnowania wyborów” jest w tej sytuacje właściwe. I tradycyjnie – odpowiedź radny otrzymał, ale nic z niej kompletnie się nie dowiedział.
Zacytujemy tę odpowiedź w całości, aby każdy miał możliwość osobiście się przekonać, jak prezydent za pomocą swoich urzędników odpowiada radnym na pytania kierowane poprzez nich przez mieszkańców Białegostoku.
„W związku z Pańskim zapytaniem z dnia 21 lutego br. wyjaśniam, że informacje dotyczące delegacji służbowych Prezydenta Miasta zawarte zostały w odpowiedzi udzielonej w związku z zapytaniem z dnia 23 listopada 222 r. (wraz z uzupełnieniami z 28 listopada 2022 r.), złożonym przez Radnego Macieja Biernackiego. Pozostałe zagadnienia zawarte w Pańskim zapytaniu nie mieszczą się w zakresie tematycznym przewidzianym dla zapytań Radnych, który określony został w Statucie Miasta Białegostoku, rozdział VII, par. 66” – to cała odpowiedź udzielona radnemu Myszkowskiemu przez sekretarza miasta Krzysztofa Karpieszuka, z upoważnienia prezydenta Truskolaskiego.
Warto w tej sytuacji dodać jeszcze jedną, ale bardzo istotną rzecz. Odpowiedź udzielona radnemu Maciejowi Biernackiemu została mocno skrytykowana i to przez radnych różnych klubów zaledwie na początku tego roku. Bo jak wskazywali radni, nic z niej kompletnie nie wynikało. Choć była obszerna, nie zawierała informacji, o które dopytywał radny. Tym bardziej, odpowiedź udzielona radnemu Myszkowskiemu nie zawiera informacji, o które dopytywał w imieniu mieszkańców.
Jest to już kolejny przykład z wielu, kiedy Tadeusz Truskolaski nie chce wytłumaczyć się z działań, jakie podejmuje w imieniu mieszkańców. Kolejny przykład, w którym też Tadeusz Truskolaski nie odpowiada na niewygodne dla siebie pytania, choć ewidentnie powinien. Głównie z uwagi na to, że jego aktywność prowadzona jest z wykorzystaniem mienia publicznego – jak na przykład służbowy samochód, a także z wykorzystaniem środków publicznych, jeśli delegacja jest sfinansowana z podatków płaconych przez mieszkańców, jak i wypłata wynagrodzenia kierowcy lub podległych mu urzędników, gdy ci muszą towarzyszyć prezydentowi Truskolaskiemu w konkretnej podróży lub spotkaniu.
(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie