
Czy polityków można traktować poważnie? Na pewno nie wszystkich, a niektórych to wręcz w ogóle nie da się traktować poważnie. W gronie tych drugich coraz częściej można zobaczyć Tadeusza Truskolaskiego, który od dłuższego czasu robi wiele, aby właśnie nie dało się go traktować poważnie. W minioną niedzielę, w Gdańsku, brał udział w 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, choć legitymacją Solidarności rzucił niecałe trzy miesiące temu.
Główne obchody 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych odbędą się dziś, czyli w poniedziałek, 31 sierpnia, w Gdańsku. Jednak już wcześniej rozpoczęto świętowanie tej rocznicy. Zaplanowano wiele wydarzeń, których zwieńczeniem będą oficjalne uroczystości, które organizuje Instytut Pamięci Narodowej. Ale Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, postanowiła zorganizować obchody z udziałem Miasta Gdańsk i na takie zaproszenie do Gdańska przyjechały różne postaci życia publicznego. Między innymi przyjechał ustępujący za kilka dni ze stanowiska rzecznika praw obywatelskich Adam Bodnar, czy też Sylwia Gregorczyk-Abram, współzałożycielka inicjatywy #WolneSądy oraz Komitetu Obrony Sprawiedliwości.
Do Gdańska pojechał także prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Jeszcze w minioną niedzielę na swoim profilu twitterowym pełniący obowiązki dyrektora Departamentu Prezydenta Miasta Białegostoku Jacek Brzozowski chwalił się, że jego szef bierze udział w debacie „Wspólna Polska miast i wsi – jak budować solidarność?” Był w tym przypadku jednym z panelistów.
Rozpoczęła się debata Wspólna Polska miast i wsi - jak budować solidarność? Jednym z panelistów Prezydent @WBialystok oraz Prezes Zarządu @UniaMetropolii pan @TTruskolaski #40leciePorozumieńSierpniowych pic.twitter.com/BgHC6o9Zjk
— Jacek Brzozowski (@brzozowskij) August 30, 2020
To może dziwić, a w zasadzie powinno dziwić, ponieważ Porozumienia Sierpniowe są w zasadzie świętem Związku Zawodowego „Solidarność”. Ten niezależny związek zawodowy bowiem powstał legalnie na mocy zawartych Porozumień Sierpniowych. I obecność Tadeusza Truskolaskiego w Gdańsku na takich uroczystościach gryzie się mocno z tym co zrobił niecałe trzy miesiące temu. Bo na początku czerwca tego roku rzucił legitymacją związkową i poinformował, że po około 15 latach członkostwa wypisuje się z „Solidarności”.
„"W związku z upolitycznieniem i jednoznacznym opowiedzeniem się związku po stronie jednego kandydata w wyborach prezydenckich, na znak protestu, z dniem 4 czerwca 2020 rezygnuję z członkostwa w NSZZ Solidarność na UwB" – napisał na swoim profilu na Twitterze prezydent Białegostoku w dniu 4 czerwca 2020 r.
W związku z upolitycznieniem i jednoznacznym opowiedzeniem się związku po stronie jednego kandydata w wyborach prezydenckich, na znak protestu, z dniem 4 czerwca 2020 rezygnuję z członkowstwa w NSZZ Solidarność na UwB
— Tadeusz Truskolaski (@TTruskolaski) June 4, 2020
Tadeusz Truskolaski
„To naczynie się napełniało, napełniało, aż wreszcie czara się przelała. Czasami kropla przeważa. Na moje odejście z "Solidarności" wpłynęło kilka czynników. Od lat narastała we mnie złość na to, co się tam dzieje, ale po kampanii mijała” – tłumaczył później mediom swoją decyzję Tadeusz Truskolaski.
Cała sytuacja dziwi tym bardziej, że „Solidarność” od lat angażowała się politycznie. To z jej szeregów wyszło wielu polityków, parlamentarzystów, senatorów, czy samorządowców. Solidarność wystawiała nawet swojego kandydata na prezydenta RP, którym był Marian Krzaklewski, a później wspierała kandydatów obozu prawicy, między innymi otwarcie udzieliła poparcia Lechowi Kaczyńskiemu, Jarosławowi Kaczyńskiemu, a później Andrzejowi Dudzie. Ale to wówczas Tadeuszowi Truskolaskiemu nie przeszkadzało.
Przeszkadzać zaczęło, kiedy on sam został szefem podlaskiego sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, więc zaangażował się czynnie po konkretnej stronie politycznej. Jednak za to, że podjął się takiej działalności, z „Solidarności” Tadeusza Truskolaskiego nikt nie wyrzucał, a nawet nie sugerował odejścia. Nikomu poza nim to w zasadzie nie przeszkadzało. I mówił o tym kilka dni temu na łamach Kuriera Porannego szef podlaskiej „Solidarności” Józef Mozolewski, a wcześniej zresztą też były poseł, wybrany z list Akcji Wyborczej Solidarność.
„Jesteśmy niezależnym, samorządnym związkiem zawodowym. Nasi członkowie mają różnego rodzaju poglądy polityczne. Pełnią wysokie, zaszczytne funkcje w gminie, mieście, powiecie, czy województwie. Każdy członek związku jest ważny, jednak jedni się zapisują inni się wypisują bo mają takie prawo. Decyzję prezydenta Białegostoku znam z mediów, bo prezydent o niej ze mną nie rozmawiał. Ale i nie musiał. Nie mam żadnych pretensji do pana prezydenta, szanuje jego decyzję. Podjął decyzję o wypisaniu się z Solidarności, bo miał takie prawo” – powiedział Porannemu Józef Mozolewski.
Wychodzi więc na to, że zachowanie Tadeusza Truskolaskiego kłóci się samo ze sobą. Bo skoro rzucił legitymacją związkową w geście sprzeciwu wobec upolitycznienia związku, choć on sam się upolitycznił nie mniej niż związek, ale teraz można się zastanawiać w jakim celu w ogóle pojechał do Gdańska na uroczystości związane z powołaniem do życia tego samego związku, którego działaniem był tak mocno zdenerwowany? Kupy się to nie trzyma, poza jednym. Wychodzi nam z równania, być może błędnie, że to po prostu formacja, z którą związał się Tadeusz Truskolaski usiłowała upolitycznić związek dla siebie, tylko nie wyszło? I w związku z tym można dalej domniemywać, że to właśnie ten fakt był powodem złości Tadeusza Truskolaskiego?
I jeszcze jedno ważne pytanie nasuwa się w tej sytuacji. Co może mieć innym ludziom do powiedzenia polityk w sprawie „Wspólnej Polski miast i wsi – jak budować solidarność?”, który od wielu lat udowadnia każdego dnia, że nie jest w stanie z nikim współpracować, kto ma odmienne zdanie? Ale polska polityka nie od wczoraj jest pełna absurdów. Jeden więcej niczego nie zmieni.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: twitter.com/ Jacek Brzozowski)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie