
Jak tak dalej pójdzie, to Stadion Miejski przy Słonecznej może podzielić los szaletu miejskiego, który został rozebrany. Bo jeśli faktycznie Jagiellonia Białystok nie podpisze umowy ze spółką miejską zarządzającą stadionem i swoje mecze będzie rozgrywała w Płocku, to stadion w zasadzie będzie można rozebrać. A na to – póki co – się właśnie zanosi, bo oliwy do ognia dolał Tadeusz Truskolaski, który poszedł na zwarcie z klubem i kibicami.
Ten wrzód narastał od dawna. I choć władze Jagiellonii Białystok z władzami spółki Stadion Miejski jakoś go tymczasowo zaleczały, to teraz wydaje się, że może być trudno zaleczyć go jeszcze raz. Sytuacja jest trochę patowa, ponieważ Jagiellonia Białystok nie ma w meście innego obiektu do rozgrywek w Ekstraklasie, a Stadion Miejski nie ma żadnego innego klienta, któremu mógłby wynajmować obiekt na cykliczne wydarzenia.
Konflikt ma podłoże finansowe. Bo Jagiellonia Białystok od dawna wskazywała, że chce czerpać zyski z wynajmowania skyboxów oraz z cateringu w dniach, kiedy rozgrywane są mecze. Spółka Stadion Miejski w tym czasie nie zrobiła nic, aby to klubowi umożliwić, skoro wynajmowany jest w tym czasie cały obiekt. Prezes spółki Stadion Miejski Adam Popławski twierdzi, że nie ma na to szans, bo większość skyboxów spółka wynajęła, a najemcy mogą z nich korzystać przez cały rok, w tym również w dniach meczowych.
- Wynajmując obiekt w kwocie ponad 1,8 miliona złotych na dni meczowe chcemy mieć prawo do czerpania korzyści z dnia meczowego, mamy na myśli nie tylko murawę i krzesełka, ale także Skyboxy, które są źródłem dużych przychodów i korzystanie z nich przez inne kluby jest czymś naturalnym na innych stadionach w Polsce oraz na świecie. My zaś musimy ponosić koszty w tych miejscach, z których powinniśmy czerpać przychody. W ostatnim czasie spotykaliśmy się z przedstawicielami Spółki Stadion, proponowaliśmy różne rozwiązania, ale za każdym razem spotykaliśmy się z odmową. W Skyboxach tworzy się atmosfera biznesowa wokół klubu, środowisko, które pomaga pozyskać nowych sponsorów. Znaleźliśmy rozwiązanie doraźne, podpieramy się „protezą”, dokonaliśmy rearanżacji strefy Super VIP, gdzie niestety zmagamy się kwestiami cateringowymi. Oddzielnym punktem jest temat samego cateringu, ponieważ stronami umowy są Spółka Stadion oraz firma Dwór Czarneckiego, a my jesteśmy "ofiarą" tej umowy. Ostatni rok udowodnił, że nie jest ona fortunna i wymaga korekt i nie chcę słyszeć argumentu, że czegoś nie da się zrobić. Liczymy na powrót do negocjacji ze stadionem i liczymy, że nasze wnioski oraz postulaty zostaną uwzględnione. Raz jeszcze powtarzam, nie upieram się przy naszym rozwiązaniu, nas bowiem interesuje tylko dzień meczowy. I rozumiem, że na przestrzeni lat wypracowano pewien model, natomiast chcemy, aby za uczestnictwo w meczu klub otrzymywał zapłatę. Przy zaproponowanej umowie strata klubu mieści się w przedziale od 600 tysięcy do 1,2 miliona złotych w skali roku. Mówimy zatem o poważnej kwocie, która powinna spływać do nas, my tego nie mamy, a dodatkowo ponosimy koszty. Dostarczamy imprezę, na której zarabiają stadion oraz caterer. Chcę, abyśmy usiedli, porozmawiali i znaleźli kompromis – powiedział prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz podczas specjalnie zwołanej w tej sprawie konferencji prasowej.
Na kompromis liczyli przede wszystkim kibice, którzy upatrywali w roli mediatora prezydenta Białegostoku. Bo do tej pory Tadeusz Truskolaski i jego zastępca odpowiedzialny za sport, w tej sprawie siedzieli cicho jak mysz pod miotłą. Ale to się zmieniło. Co nie znaczy, że na lepsze i z sensem. Tadeusz Truskolaski zamiast rozmowy z Jagiellonią i podległym sobie prezesem spółki Stadion Miejski wysmarował pismo do Polskiego Związku Piłki Nożnej. I dość szybko zamieścił odpowiedź, jaką otrzymał. Zbiegło się to niemal w czasie, kiedy prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz przekazał, że jest dogadany wstępnie z przedstawicielami Wisły Płock, gdzie Jagiellonia mogłaby rozgrywać swoje mecze.
„Od dłuższego już czasu jestem zdziwiony postawą prezesa Jagiellonii Białystok, Pana Wojciecha Pertkiewicza. Nikt, kto ma „J” w sercu, nie ryzykowałby doprowadzenia do sytuacji, w której klub grałby poza Białymstokiem, a także jego spadku do IV Ligi. A to właśnie może być skutkiem decyzji podejmowanych przez prezesa Jagiellonii Białystok. Chcąc rozwiać wszelkie wątpliwości wystąpiłem dziś z pytaniem do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy oraz sekretarza generalnego PZPN Łukasza Wachowskiego: czy możliwy jest w świetle obowiązujących przepisów udział w rozgrywkach ekstraklasowych zespołu, który swoje mecze w roli gospodarza, rozgrywa poza miastem, w którym znajduje się siedziba klubu, choć przyznana mu licencja dotyczy stadionu w Białymstoku? Z odpowiedzi, której udzielił PZPN, wynika wprost, że w przypadku Jagiellonii zmiana miejsca rozgrywek z punktu widzenia prawa oraz stanu faktycznego jest praktycznie niemożliwa. Podjęcie takiej próby mogłoby oznaczać utratę przez Jagiellonię Białystok licencji umożliwiającej jej grę w Ekstraklasie. Na dziś jest tylko jedna zgodna z prawem i gospodarnym zarządzaniem spółką publiczną możliwość, by tę kwestię rozwiązać. To podpisanie umowy na warunkach z postępowania, w którym Jagiellonia nie złożyła oferty. Liczę na to, że Jagiellonia Białystok wykaże się zrozumieniem przepisów prawnych regulujących występowanie klubu w Ekstraklasie, a także tych ograniczających działania spółki Stadion Miejski” – to pełna treść oświadczenia wydanego przez Tadeusza Truskolaskiego po otrzymaniu odpowiedzi z PZPN.
Ale takie podejście do sprawy rozwścieczyło większość kibiców. W licznych komentarzach w mediach społecznościowych wyrażają swoją złość i zapowiadają, że „urządzą kampanię wyborczą” synowi prezydenta, a obecnie posłowi Koalicji Obywatelskiej. Z wielu komentarzy wylewa się złość, że kiedy się dało, to Tadeusz Truskolaski wycierał sobie usta Jagiellonią i wdzięczył się do kibiców, kiedy było mu to potrzebne, a teraz pokazał, w jakiej części ciała naprawdę ma klub i wskazują, że na pewno nie jest to serce. Teraz Tadeusz Truskolaski poszedł na zwarcie z Jagiellonią i kibicami.
Tymczasem Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy SA, której głównym zadaniem jest prowadzenie ligowych rozgrywek właśnie w Ekstraklasy, w rozmowie z dziennikarzami sportowymi już poinformował, że z punktu widzenia formalnego Jagiellonia Białystok może rozgrywać mecze na dowolnym stadionie posiadającym odpowiednia licencję. Choć dodaje, że zamiana miejsca rozgrywek Jagiellonii jest uzależniona od decyzji licencyjnej, której zmiana może być zrobiona tylko przez PZPN i za jego zgodą.
(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie