
Pierwsze poważniejsze spotkanie w sprawie lotniska Krywlany odbyło się ponad dwa tygodnie temu, ale do dziś w zasadzie nie pojawiły się żadne inne konkrety. Tadeusz Truskolaski przesłał co prawda marszałkowi województwa podlaskiego koncepcję rozwoju Krywlan, ale bez kosztorysu. Zatem nic dalej nie wiadomo.
Już po pierwszym spotkaniu Artur Kosicki, marszałek województwa podlaskiego, zwracał uwagę, że nie przyniosło ono żadnych konkretów. A przynajmniej takie nie pojawiły się ze strony prezydenta Białegostoku. Bo to on prze do rozbudowy Krywlan, kiedy nie wiadomo nawet, czy jest taka możliwość techniczna – jak na przykład miejsce na wydłużenia pasa startowego i miejsce pod niezbędną infrastrukturę. Tym bardziej, że pierwsze podejścia do likwidacji przeszkód lotniczych w postaci drzew Lasu Solnickiego, zakończyły się fiaskiem.
Artur Kosicki od razu po spotkaniu w sprawie lotniska Krywlany poinformował, że zwróci się do Tadeusza Truskolaskiego z pismem, w którym zawrzeć miał szereg pytań o tę inwestycję. Poinformował, że czeka na odpowiedzi, bo jest gotów pomóc, ale potrzebne są twarde dane, których nie chwilę obecną ma. Przede wszystkim kluczowym jest tu kosztorys, aby móc ubiegać się o pomoc rządu lub środki unijne. Bo przecież trudno prosić o jakieś nieokreślone pieniądze na inwestycję, o której wiadomo tylko tyle, że dobrze by było, gdyby była.
W minioną środę Tadeusz Truskolaski poinformował na Twitterze, że przesłał marszałkowi województwa podlaskiego wstępną koncepcję rozwoju Lotniska Krywlany, choć zaznaczył, że jest to ta sama koncepcja, którą próbował przekazać w dniu debaty, a która – jak twierdził marszałek, nie zawierała tych danych, jakie są niezbędne do starania się o środki zewnętrzne. Stąd też marszałek Artur Kosicki, po otrzymaniu tej wstępnej koncepcji uznał, że rozmawia z osobą niepoważną. I chodziło mu dokładnie o Tadeusza Truskolaskiego.
„Na prośbę marszałka @artur_kosicki.ego przekazałem mu wstępną koncepcję rozwoju lotniska Krywlany. Tę samą, której nie przyjął podczas debaty 12.07. Liczę na owocne analizy i współpracę dla dobra mieszkańców @WBialystok i @wojpodlaskie” – czytamy we wpisie Tadeusza Truskolaskiego na Twitterze.
„Ponieważ nie było jakiejkolwiek wyceny. Jak rozmawiać z kimkolwiek poważnym jeżeli nie znamy wartości inwestycji. Nie chcę żeby powtórzyła się sytuacja jak z miejskim szaletem” – a to odpowiedź marszałka województwa podlaskiego na ten wpis.
Wydawałoby się, że profesor ekonomii powinien mieć świadomość, że jak przystępuje się do poważnej inwestycji, to powinno się choć szacunkowo podać jej koszt. Bo jeśli nie ma takiej informacji, to ciężko podejmować jakiekolwiek działania w tym kierunku. To tak samo, jak by człowiek poszedł do banku po kredyt mieszkaniowy, ale nie wiedział, jakiej wielkości chce budować dom, czy dom będzie z ogrodem, czy bez, z garażami, albo bez nich, a w zasadzie z tylko z informacją, że dom jest potrzebny i że posiada działkę na jego budowę – choć w tym przypadku nie wiadomo też czy wystarczająco dużą.
Na razie sytuacja wygląda tak, że temat lotniska Krywlany zostanie jednym z tematów kampanii wyborczej, tej najbliższej i kolejnych. Pytanie tylko, czy aby Tadeuszowi Truskolaskiemu opłacać się będzie ciągnięcie tego tematu, skoro od pięciu lat jest w zasadzie tylko pas startowy, który i tak jest za krótki, aby można było myśleć o tym, że kiedykolwiek, w Białymstoku wyląduje jakikolwiek samolot pasażerski.
(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie