Reklama

Tadeusz Truskolaski rozważy przyznanie kolejnych nagród urzędnikom

12/08/2018 13:09

Na nagrody i dodatki specjalne urzędnikom zatrudnionym w białostockim magistracie z kieszeni podatnika zostały wypłacone miliony w ciągu ostatnich lat. Możliwe, że kolejny raz białostoczanie zapłacą za nagrody urzędników, którzy wykonywali swoje obowiązki służbowe.

Ponad dwa miesiące musiał czekać radny Henryk Dębowski na odpowiedź w związku ze złożoną interpelacją. Pytał o nagrody, premie i dodatki przyznane zatrudnionym w urzędzie miejskim urzędnikom. To właśnie z tej odpowiedzi mieszkańcy Białegostoku dowiedzieli się, że z własnych kieszeni, choć rękoma prezydenta, zapłacili miliony złotych. Za pracę, która przez mieszkańców oceniana jest wcale nierewelacyjnie. Do dziś na przykład nie wiadomo w jakich sprawach doradzali prezydentowi jego doradcy, którzy inkasowali co miesiąc tysiące złotych oraz okazyjnie jeszcze nagrody i dodatki.

Prezydent raczej nie wziął sobie do serca niczego, co wynika z lektury, jaką sam podpisał w postaci odpowiedzi na interpelację. Okazuje się bowiem, że rozważa możliwość przyznania kolejnych nagród urzędnikom, którzy przez ponad dwa miesiące pracowali zawzięcie nad kilkoma kartkami papieru. Ponoć napracowali w się w ramach obowiązków służbowych tyle, że wyszło za dużo. Przynajmniej tak można wnioskować ze słów, które skierował do radnego Dębowskiego na końcu swojej odpowiedzi na interpelację.

Na koniec muszę podkreślić, że przygotowanie odpowiedzi na Pańskie interpelacje i wniosek o udostępnienie informacji publicznej, wymagało sięgnięcia do materiałów źródłowych i długotrwałych prac analitycznych zespołu osób z kilku jednostek organizacyjnych Urzędu, które wykonały szereg ponadnormatywnych działań, by uczynić zadość Pańskim oczekiwaniom. W uzupełnieniu informuję Pana Radnego, iż z uwagi na powyższe, rozważam możliwość przyznania nagród pracownikom oddelegowanym do opracowania w/w informacji, doceniając w ten sposób nakład pracy znacznie wykraczający poza zakres ich obowiązków” – napisał Tadeusz Truskolaski w odpowiedzi na interpelację radnego Henryka Dębowskiego.

Co warto podkreślić, to od kilku lat urząd miejski regularnie przechodzi reorganizację, która ma usprawnić jego działanie. Najwyraźniej reorganizacje nie do końca były udane, skoro do udzielenia odpowiedzi na pytania stricte finansowe trzeba było angażować na ponad dwa miesiące jakichś specjalnie oddelegowanych w tym celu urzędników. W każdej normalnej firmie prywatnej, gdyby pracownik się nie wyrobił w związku z pytaniami dowolnego urzędu kontroli, nie tylko nie otrzymałby nagrody, ale w lżejszym wypadku zostałby pozbawiony premii, nagrody, a być może części wynagrodzenia. W gorszym przypadku, wyleciałby z pracy i to bardzo szybko.

Tak się składa, że radny wykonuje wobec prezydenta funkcję kontrolną. I po to ustawodawca określił terminy, w jakich prezydent musi się zmieścić z odpowiedzią na interpelację. W tym przypadku nie dość, że odpowiedź przyszła mocno po terminie, to jeszcze po kilkukrotnych wezwaniach do jej udzielenia. Już sam ten fakt powinien dać do myślenia prezydentowi, kogo właściwie zatrudnia i płaci publicznymi pieniędzmi.

Tymczasem refleksja jest taka, że rozważa on nawet przyznanie nagród za opóźnienia i wykonanie obowiązków, do których urzędnicy zostali zatrudnieni. Przypominamy zatem panu prezydentowi, że jednym z tych obowiązków jest obsługa Biura Rady Miasta i wszystkich rzeczy z tego wynikających. Ale skoro nie płaci z własnej kieszeni, tylko z kieszeni podatników, być może kolejny raz mieszkańcy będą sponsorami nagród – hojnie jak dotąd – rozdawanych nawet tym zatrudnionym przez prezydenta, o których realnej pracy i obowiązkach niewiele wiadomo.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do