Ostatnimi czasy większość kierowców zachwyca się podjeżdżając na dowolną stację paliw. I bynajmniej nie chodzi o jakość paliwa, ale o to, że ceny spadły już znacznie poniżej 4,50 zł za litr benzyny i oleju napędowego. Po nowym roku może być jeszcze taniej.
W kolejnych miesiącach przewidywany jest dalszy spadek cen paliw. Takie prognozy pojawiają się wśród ekspertów, ale mówił o tym także tuż przed świętami minister finansów Mateusz Szczurek. Analitycy podkreślają jednoznacznie, że w ciągu najbliższych miesięcy zapłacimy za litr paliwa mniej niż nawet w 2013 roku. To nie jest efekt polityki polskiego rządu, ale notowania ropy na światowych rynkach. Na dodatek saudyjski minister ds. ropy naftowej Ali ibn an-Naimi stwierdził, że Arabia Saudyjska nie będzie reglamentować ropy tylko dlatego, że jej cena spadła praktycznie o połowę i to zaledwie w ciągu pół roku.
Arabia Saudyjska jest jednym z największych producentów ropy. Cała jej gospodarka trzyma się na wydobyciu tego surowca. Tym bardziej cieszy kolejna zapowiedź, że Saudyjczycy nie są zainteresowani wyższą ceną za baryłkę. W Polsce dzięki temu będzie można zatankować auto do pełna za niemal połowę mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wówczas ceny sięgały blisko 6 zł za litr, a w niektórych regionach przekroczyły barierę 6 zł.
Minister Szczurek, choć jak mówił, nie jest pewien jak mocno i jak długo będą taniały paliwa w Polsce, to mimo wszystko nie wyklucza ceny oscylującej w granicach 3 zł za litr popularnej 95 oraz oleju napędowego. Tak czy inaczej, na razie nie ma żadnego powodu, dla którego paliwa miałyby drożeć. Przynajmniej w tej materii jest to dobra wiadomość na nowy rok.
Komentarze opinie