Reklama

Ten staw mógłby być zbiornikiem retencyjnym

02/06/2017 15:39

Informacje jakie czasami spływają z urzędu miejskiego w Białymstoku powodują co najmniej zawroty głowy. Ostatnio okazało się, że staw, który przez lata był zbiornikiem retencyjnym, teraz nim być nie może, bo zamiast wodę pochłaniać, może wylewać. Staw na Dojlidach tym samym nie może być odnowiony.

Od dłuższego czasu staw na Dojlidach zarasta i dziś już w ogóle nie przypomina zbiornika sprzed 15 i więcej lat. Jest cały porośnięty różną roślinnością, a środkiem sączy się niewielki strumyk. Przynajmniej tak to wygląda od ulicy Dojlidy Fabryczne. Mieszkańcy Dojlid próbowali w ramach budżetu obywatelskiego odnowić staw. Chcieli by znów przypominał staw, a nie bliżej nieokreślone coś i przy okazji stał się jeszcze jednym, miejskim zbiorkiem retencyjnym. Jak się okazało w ostatnich czasach, taki zbiornik bardzo by się przydał. Zresztą nasza redakcja stawem dojlidzkim zajmowała się już dawno temu. Ku przypomnieniu, zamieściliśmy powyżej nasz komentarz wideo z sierpnia ubiegłego roku.

Niedawno zwracaliśmy się do urzędu miejskiego z pytaniem, czy w najbliższym czasie zamierza odrestaurować ten istniejący od około 200 lat staw na Dojlidach. I ku naszemu zaskoczeniu okazuje się, że się nie da i nie można. Najciekawsze są jednak powody tej niemożności.

- Zarośnięty staw przy zbiegu ulic Dojlidy Fabryczne – Stawowa znajduje się na działce, której właścicielem jest Skarb Państwa, w trwałym zarządzie Marszałka Województwa Podlaskiego. W latach sześćdziesiątych staw był wykorzystywany przez Fabrykę "Sklejki" do przechowywania i moczenia drewna. W ówczesnym czasie obszar pomiędzy ulicami Dojlidy Fabryczne i Plażową stanowił teren zalewowy. W związku ze zmianą technologii produkcji sklejek staw przestał być wykorzystywany w przeróbce drewna, a urządzenie wodne uległo stopniowej dewastacji – odpowiada naszej redakcji Anna Kowalska z Departamentu Komunikacji Społecznej.

Być może uwierzylibyśmy w te tłumaczenia, gdyby nie jeden drobny, ale zasadniczy szczegół. Od 2009 roku na mocy porozumienia Miasta Białystok i Marszałka Województwa Podlaskiego staw na Dojlidach jest w zarządzie… Miasta Białystok. I to do władz naszego miasta należy opieka nad rzeką Białą i tym samym nad stawem. Ale to jeszcze nie wszystkie ciekawostki związane z brakiem możliwości uporządkowania tego obszaru wodnego.

- W chwili obecnej brak jest możliwości odtworzenia zbiornika z uwagi na fakt, iż obszar pomiędzy ul. Plażową i ul. Dojlidy Fabryczne został zagospodarowany na ogrody działkowe. Ponadto do rzeki Białej została podłączona kanalizacja deszczowa z ul. Myśliwskiej, ul. Suchowolca oraz Dojlidy Fabryczne i każde podpiętrzenie wody na jazie usytuowanym na rzece Białej, nawet przy niewielkich opadach, spowoduje zalanie ww. ulic oraz ogrodów działkowych – dodaje Anna Kowalska.

Czyli wychodzi na to, że staw by zalewał okoliczne tereny i ogrody działkowe podczas większych ulew. Zastanawialiśmy się jak to w ogóle jest możliwe. Staw, który istniał od co najmniej czterech wieków przecież nie zalewał ulic, które czy to 15 czy 20 lat temu nie wyglądały, ani nie przebiegały szczególnie inaczej. A konkretnie, to te ulice były takie same i w tym samym miejscu.

- W roku 2013 przebudowano ulicę Dojlidy Fabryczne i wskutek tej przebudowy nad brzegiem stawu, przy samym jazie, powstał kolektor wód opadowych. Wcześniej staw nie przeszkadzał odprowadzaniu wód, bo odprowadzano je do rzeki poniżej stawu. Wygląda więc na to, że ktoś przełożył odprowadzenie deszczówki z właściwego –niskiego – miejsca w niewłaściwy – wysoko położony – punkt. Skoro popełniono błąd techniczny, to należy to po prostu naprawić – mówi naszej redakcji jedna z osób, która zna temat przeprowadzonych prac, ale wolała pozostać anonimowa.

Okazuje się, że w trakcie przebudowy popełniono błąd i odpływy umieszczono odwrotnie niż trzeba. Dlatego dziś faktycznie mogłoby dochodzić do zalewania. Ale gdyby ów jaz poprawiono, o którym mówi i magistrat, i nasz informator, to woda spływałaby dołem, a nie górą. Do zalewania nie miałoby jak dość. I staw mógłby pełnić rolę zbiornika retencyjnego, jak dawniej.

- Ogrody działkowe współistniały ze stawem od początku, a znajdują się w tym miejscu niezmiennie od kilkudziesięciu lat. Skoro staw ich nie zalewał przed osuszeniem, to i po odtworzeniu zalewać nie będzie – mówi nasz informator.

Inna, ale również ciekawa sprawa, to fakt, iż najwyraźniej magistrat zrezygnował z budowy szerokiej arterii przez Dojlidy. W przedstawianych przed kilkoma laty planach, to właśnie przez staw miała przebiegać kilkupasmowa droga z estakadą. Teraz wychodzi na to, że mają tam być zlokalizowane ogrody działkowe. Skąd taka nagła zmiana? W tym miejscu pragniemy przypomnieć, że jeszcze w trakcie debaty tuż przed końcem ubiegłego roku szefowa miejskich urbanistów mówiła radnym, że droga przez Dojlidy – ta planowana – jest konieczna. Coś tu się zatem mocno ze sobą nie zgadza.

Zatem, jeśli będą tam zlokalizowane ogrody działkowe, to albo ta droga przebiegnie po ogrodach, albo drogi nie będzie. Z tym, że można się zastanawiać jaki w ogóle jest sens tworzenia teraz ogrodów działkowych na takim niewielkim obszarze? Będąc na miejscu i obserwując teren można założyć, że nie da się ich zlokalizować więcej niż 10 maksymalnie 15. W tym miejscu, gdzie jest staw i tuż za nim, zwyczajnie nie ma miejsca na więcej.

Cała sytuacja z brakiem chęci do renowacji stawu na Dojlidach jest dość dziwna, kiedy składamy ją w całość. Bo nawet jeśli Miasto Białystok nie chciałoby odnowić terenów rekreacyjnych na wzór i podobieństwo Stawów Marczukowskich, to na zbiorniku retencyjnym powinno mu zależeć. Dlatego do tej sprawy będziemy na pewno wracać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do