
Orzeczenie sądu w sprawie prezydent kontra radni z pewnością jest precedensowe. Jest wiele powodów, dla których właśnie tak należy określić wyrok, który wydał sędzia Kałużny. Jedno z podstawowych pytań, które rodzi się przy tej okazji, to te o zakres kompetencji Rady Miasta odnośnie możliwości wykonywania swojego mandatu.
Tadeusz Truskolaski na pewno ma powody do radości. Wygrał proces z radnymi na podstawie twierdzenia, że jest dyskryminowany. Sędzia Kałużny, który zajmował się sprawą obniżenia wynagrodzenia prezydentowi Białegostoku nie podzielił zdania radnych. Orzekł, że radni niesłusznie zdecydowali się na ustalenie niższej wysokości wynagrodzenia. Nakazał więc przywrócenie zarobków Tadeuszowi Truskolaskiemu w wysokości sprzed obniżki. Ponadto zasądził 12 tys. złotych odszkodowania, a do tego jeszcze odsetki.
- Dzisiejszy wyrok sądu, w sprawie mojego wynagrodzenia, pokazuje, że z PiS-em można wygrać – komentuje Tadeusz Truskolaski na swoim koncie na twitterze. – Jestem dyskryminowany z uwagi na poglądy polityczne – pisze w innym miejscu także na twitterze.
Powielane i niesione dalej po interencie takie słowa prezydenta znajdują praktycznie poklask wyłącznie wśród osób, które delikatnie mówiąc nie przepadają za PiS-em, z którym na razie prezydent wygrał. Pozostali tymczasem zastanawiają się, w jaki sposób radni mają oceniać pracę prezydenta, który z nimi nie współpracuje. Podnoszony wielokrotnie fakt nieobecności Tadeusza Truskolaskiego na komisjach, na posiedzeniach Rady Miasta, nie miał dla sądu żadnego znaczenia wobec dyskryminacji politycznej. Tą dyskryminacją sąd najwyraźniej nazwał chęć realizacji własnych programów wyborczych większościowego klubu radnych PiS i prezydenta Białegostoku realizującego swój program i Platformy Obywatelskiej.
Tak się złożyło w Białymstoku, że mieszkańcy zdecydowali, że chcą realizacji dwóch programów. Obydwa są różne, ale w jakiś sposób realizowane. Z tym, że nazywanie tego dyskryminacją polityczną, kiedy jeden nie zgadza się z drugim, mija się co najmniej z rozumieniem istoty samorządu. W polskim prawie już wiele lat temu ustawodawca określił kompetencje radnych i prezydenta przewidując nawet i takie sytuacje, że nie muszą być z tych samych obozów politycznych. I to ustawodawca określił, że Rada Miasta pełni funkcje kontrolne wobec prezydenta, ponieważ jest organem uchwałodawczym, zaś prezydent wykonawczym. I jeśli prezydent nie wykonuje tego, co ustaliło ciało ustawodawcze, albo wykonuje to źle, może ponosić konsekwencje.
Może i może konsekwencje ponosić, ale okazuje się, że nie w Białymstoku. W naszym mieście wyszło na to, że ustanowienie konsekwencji za niewykonywanie obowiązków w sposób należyty jest dyskryminacją.
- Świadkowie odnosili się do kwestii poruszanych przez strony, a strony świadomie wskazywały na cel polityczny, na pozyskanie głosów wyborców. Sąd podkreśla, że sąd ten cel polityczny w pełni szanuje, szanuje aktywność każdej partii politycznej, która ma prawo zabiegać o głosy wyborców. Różnorodność stanowisk jest bogactwem. Ale nie wolno celów politycznych wkomponowywać w cele pracownicze. Jest to nie tylko działanie nielogiczne, nieakceptowane przez sąd, ale zabronione, zakazane przez prawo – mówił sędzia Kałużny.
Prawo zakazuje dyskryminacji pracownika pod względem płci, narodowości, za przynależność polityczną, niepełnosprawność, wiek i inne czynniki. Ale prawo też nakazuje w tym przypadku dokonywanie ocen pracy prezydenta przez radnych Rady Miasta. Do tego jednak sąd już się nie odniósł praktycznie wcale.
- Wyrok ma charakter precedensowy. Ciekaw jestem czy rozstrzygnięcie zostanie utrzymane przez sąd wyższej instancji mający większe doświadczenie w sprawach orzecznictwa. Kluczowa dla sprawy będzie odpowiedź na pytanie o zakres funkcji kontrolnej Rady Miasta wobec prezydenta – komentuje sytuację naszej redakcji dr Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku.
I tu wydaje się, że jest zagadnienie podstawowe. Bo to radni mogą, a wręcz mają obowiązek zgodnie z prawem, ale i ze stanem faktycznym, dokonać realnej oceny pracy prezydenta. To radni wiedzą, czy prezydent przychodzi na posiedzenia, na komisje, czy wykonuje podejmowane przez nich uchwały i czy zaprasza do wspólnych rozmów, podczas których wypracowane zostają jakiekolwiek stanowiska lub pomysły służące mieszkańcom Białegostoku.
Wydawało się, że pomysł z dyskryminacją polityczną w polityce i na stanowiskach politycznych, jest tak niedorzeczny, że już nic bardziej niedorzecznego wymyślić się nie da. Jednak w Białymstoku okazuje się, że rywalizacja polityczna jest zabroniona prawem, bo nosi znamiona dyskryminacji.
Można się zastanawiać, jak nazwać postępowanie prezydenta, który nie konsultuje z radnymi powoływania zastępców, urzędników, rad nadzorczych w spółkach, nie konsultuje nawet wspólnych spotkań z mieszkańcami, zabrania organizowania komisji radnych poza budynkiem urzędu, bez uprzedzenia kogokolwiek nakazuje montaż kamer i mikrofonów w salce, gdzie odbywają się spotkania radnych? Jak nazwać takie działanie? To pewnie nie jest dyskryminacją. Ale obniżenie wynagrodzenia o 25 procent prezydentowi, którego pracę mają prawo i obowiązek oceniać radni, już dyskryminacją nazwano.
- Sam Prezydent nadał tej sprawie wymiar czysto polityczny. Biorąc pod uwagę powstałe okoliczności będziemy się od tego wyroku odwoływali, ponieważ nadal wierzymy w niezawisłe sądownictwo. Chciałbym podkreślić, że Rada Miasta ma uprawnienia, żeby ustalić wynagrodzenie Prezydentowi Miasta i tak też uczyniliśmy. Zrobiliśmy to na podstawie i w granicach prawa, biorąc pod uwagę merytoryczne przesłanki, jakimi było między innymi nieudzielenie absolutorium za rok 2015 oraz nieterminowe realizowanie inwestycji bądź ich braku – skomentował naszej redakcji Henryk Dębowski, radny PiS.
Sąd podkreślał również w swoim orzeczeniu, że są ogromne dysproporcje na niekorzyść prezydenta Truskolaskiego pod względem wysokości wynagrodzenia w porównaniu do innych włodarzy okolicznych miast lub gmin. Sędzia Kałużny odnosił się też do gospodarzy miast przypominających liczebnie Białystok. Można się zastanawiać jak czują się w tej sytuacji tysiące pracowników z Białegostoku, którzy, gdyby mieszkali na przykład w Lublinie lub Olsztynie, zarabialiby znacznie więcej wykonując dokładnie te same obowiązki, co w Białymstoku. Może w tej sprawie przydałby się jakiś pozew zbiorowy przeciwko Miastu Białystok o dyskryminację pod względem miejsca zamieszkania?
- O zasadności ustalenia Prezydentowi wynagrodzenia w połowie ustawowych widełek świadczyć również mogą wyniki kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej za rok 2015 przeprowadzonej w Urzędzie Miasta, które jednoznacznie wykazały wiele nieprawidłowości oraz uchybień w funkcjonowaniu Magistratu. Należałoby tutaj wspomnieć przede wszystkim o przyznaniu bez podstawy prawnej wysokich dodatków specjalnych najbliższym urzędnikom z otoczenia Prezydenta Truskolaskiego, między innymi Panu Przemysławowi Tuchlińskiemu ówczesnemu Dyrektorowi Departamentu Prezydenta, obecnie nowo powołanemu z ramienia Nowoczesnej Zastępcy Prezydenta w kwocie 1200 zł miesięcznie w okresie od 1 września 2014 r. do 31 sierpnia 2016 r., który nawet nie posiadał zakresu obowiązków! – dodaje radny Dębowski.
Jedno jest pewne, walka w sądzie nie jest skończona. Sąd wyższej instancji będzie musiał zająć się prawem Rady Miasta do wypełniania własnego mandatu, zgodnie z którym to Rada Miasta jest jedynym organem uprawnionym do ustalenia wysokości wynagrodzenia prezydentowi. Sąd wyższej instancji będzie musiał także odnieść się do tego – dlaczego radny nie może głosować zgodnie z własną wolą i przekonaniem – do czego ma zresztą obowiązek wynikający ze złożenia przysięgi – nad wysokością na przykład wynagrodzenia prezydenta. W tej sprawie nie było żadnej dyscypliny klubowej, więc każdy w Radzie Miasta mógł i głosował jak chciał.
My zastanawiamy się też, czy standardem będzie rozstrzyganie choćby części głosowań podczas sesji Rady Miasta przed sądem, a przynajmniej w tym sprawach, kiedy prezydent jakiś głos lub głosowanie uzna znów za dyskryminację?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie