Powyrywane drzewa z korzeniami, zerwane linie elektryczne, zwalone słupy wysokiego napięcia i rwące potoki płynące środkiem szosy to obrazki, które towarzyszyły nam minionego wieczora. Uspokajamy - to nie koniec świata.
W sezonie wiosennym i letnim burze z piorunami i gradem są zjawiskiem jak najbardziej normalnym i towarzyszą nam od lat. Oczywiście budzą grozę, ale głównie z powodu swojej gwałtowności. Nie ma jednak nic niezwykłego w takich szybkich zmianach pogodowych. Wystarczy odrobina wiedzy o tym jak powstaje burza, a nasz niepokój się zmniejszy.
Powietrze w górnych warstwach atmosfery jest o wiele zimniejsze niż przy powierzchni Ziemi. Ciepłe powietrze zaś jest lżejsze od zimnego i unosi się do góry. W trakcie wznoszenia powietrze się rozpręża oraz ochładza. Takie dwie masy nacierające na siebie powodują rozrastanie się chmury, która wilgotnieje i w konsekwencji opada na ziemię w postaci deszczu oraz roztopionych kryształków śniegu i lodu zawartego w atmosferze. Dodatkowo komórki lodu i wody mają różne ładunki elektryczne, więc kiedy zderzają się ze sobą, my widzimy spektakl na niebie w postaci piorunów i błyskawic.
Podczas burzy najbezpieczniej jest zaszyć się w pomieszczeniu, w którym nie powinniśmy dotykać żadnych kaloryferów, czy metalowych barierek. Na zewnątrz nie stawajmy pod drzewem, a już na pewno postarajmy się nie być najwyższym obiektem. Ale jeśli zdarzy ci się, że poczujesz, że włosy stają dęba i zaczynają trzaskać iskierki w ubraniu, połóż się na ziemię. Jeśli tego nie zrobisz to wiedz, że zostało Ci kilka sekund życia.
Od zawsze się bałam burzy i obstawiam, że szybko mi to nie minie.
Włosy mogą stawać też w sytuacji gdy w pobliżu "wali" w transformator, a ja niestety mieszkam w sąsiedztwie takowego... Wrażenie jest upiorne...