
Chodzi o serce małego Bartka, którego czeka bardzo skomplikowana operacja w Bostonie, w Stanach Zjednoczonych. Jest bardzo kosztowna i można ją wykonać tylko do drugiego roku życia. Rodzice i przyjaciele Bartka postanowili pomóc mu dostać się na tę operację, więc zaprosili mieszkańców województwa podlaskiego do ulepienia tysiąca bałwanów i w tym samym czasie wrzucania lub wpłacania datków.
Na plażę w Korycinie, mimo ogromnej ilości śniegu i chłodnej pogody, bo w końcu mamy przecież luty, przybyło bardzo dużo ludzi. Stało się to za sprawą organizatorów akcji "Tysiąc bałwanów dla Bartusia". Taką aktywnością pomysłodawcy akcji chcieli poinformować o losie małego Bartusia i przy okazji zebrać datki na bardzo kosztowną operację, którą można przeprowadzić w Bostonie w Stanach Zjednoczonych.
Chłopczyk ma bardzo złożoną wadę serca, a życie może mu uratować bardzo skomplikowana operacja. I niestety bardzo droga. Ta złożona wada serca, w postaci inwersji, czyli zamiany komory prawej i lewej, skorygowanego przełożenia wielkich pni tętniczych (L-TGA), ubytku międzykomorowego, zwężenia zastawki płucnej, a także niedomykalności zastawki trójdzielnej, nie pozwoli Bartoszowi Bojarzńskiemu długo cieszyć się życiem. Ale szanse wzrosną, kiedy trafi w ręce specjalistów, najbardziej doświadczonych w tego typu zabiegach. Na całym świecie tylko kilku specjalistów jest w stanie podjąć się tak skomplikowanej operacji. Rodzice uznali, że będą walczyć o życie dziecka i postarają się zebrać pieniądze na zabieg w klinice bostońskiej, która ma najwięcej sukcesów w takich przypadkach.
„Na świecie jest bardzo ograniczona liczba kardiochirurgów, którzy potrafią pomóc naszemu synowi. Niestety żaden z nich nie operuje w Polsce. Operację tą wykonuje się niezwykle rzadko, a jej celem jest właściwe połączenie komór serca i wielkich naczyń z niego wychodzących. Brak leczenia operacyjnego zagraża życiu naszego synka. Prawa komora nie jest przystosowana do podtrzymywania krążenia ogólnoustrojowego, co oznacza, że z upływem czasu będzie ona coraz słabsza, a niewydolność zastawki trójdzielnej jeszcze bardziej pogorszy stan syna. W krótkiej perspektywie czasu doprowadzi to do niedotlenienia organizmu i uszkodzenia prawej komory serca” – czytamy na stronie siepomaga.pl, gdzie rodzice zbierają pieniądze na operację swojego synka.
Organizatorzy akcji na plaży w Korycinie lepili bałwany przez dwa weekendowe dni i zachęcali wszystkich do pomocy. Zapewnili na miejscu coś ciepłego do jedzenia i picia, ale przede wszystkim lepili bałwany, aby w ten sposób pokazać, że razem można dużo i jeszcze więcej. Oprócz mieszkańców, którzy tłumnie przybyli na korycińską plażę, w akcji wzięły również udział jednostki ochotniczych straży pożarnych z naszego regionu.
- Bałwany, wiadomo, niedługo się roztopią, ale będą żyły wirtualnym życiem jeszcze długo. Dzięki mediom chcemy dotrzeć do jak największej grupy odbiorców. Wejdźcie na siepomaga.pl, znajdźcie Bartusia Bojarzyńskiego i wpłaćcie chociaż małą kwotę. Chłopiec nie przeżyje bez naszej pomocy, jeszcze dużo pieniędzy jest potrzebnych – powiedziała inicjatorka akcji Beata Matyskiel, która na co dzień pracuje w Muzeum Kultury Ludowej, ale znana jest przede wszystkim z dobrego serca.
W tej chwili na koncie zbiórki Bartka jest prawie 370 tysięcy złotych. Ale na przeprowadzenie operacji trzeba zebrać blisko milion, więc brakuje jeszcze ponad 600 tysięcy złotych. Czasu jest bardzo niewiele i jeśli ktoś może pomóc w tej sprawie, może wpłacać datki poprzez portal siepomaga.pl.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie