Niebawem miną dwa lata od czasu, kiedy ruszyły maszyny do rozbiórki chłodni mieszczącej się wcześniej przy Baranowickiej. Ani aktywistom, ani radnym nie udało się przekonać konserwatora, by wpisał obiekt do rejestru zabytków. Zupełnie inaczej stało się niedawno we Wrocławiu. Tam, obiekt architektury modernistycznej, został uchroniony przed wyburzeniem.
Białystok posiada zdecydowanie mniej zabytków niż Wrocław, ale w naszym mieście wydaje się, że oprócz aktywistów, pasjonatów i członków Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, nie ma nikogo, kto realnie podjąłby się jakiejś pracy na rzecz zatrzymania ich dla potomnych. Niecałe dwa lata temu z przestrzeni miasta zniknęła chłodnia z Baranowickiej, ale teren w dalszym ciągu nie został uprzątnięty. Wciąż przez ogrodzenie widoczna jest kupa gruzu, jaka została po zabytku.
W przypadku białostockiej chłodni mówimy o zabytku, ponieważ wielu aktywistów i znawców materii wskazywało na to, czego akurat nie widział konserwator zabytków. Mówimy również o zabytku dlatego, że niemal identyczny obiekt we Wrocławiu, z tej samej epoki, został niedawno uznany za zabytek i wpisany do rejestru zabytków. Mowa o elewatorze zbożowym, który mieści się przy ul. Rychtalskiej we Wrocławiu i w którego ochronę również zaangażowali się aktywiści.
- Domagamy się ochrony elewatora „Odra” przy ul. Rychtalskiej na Kleczkowie. Bez tego obiektu nadodrzański krajobraz już nigdy nie będzie taki sam. To jedna z ostatnich budowli tego typu we Wrocławiu. Uważamy, że dziedzictwo poprzemysłowe zasługuje na ochronę i zachowanie. Trudno mówić o tożsamości miasta bez fizycznej obecności obiektów, które tworzyły jego historię – pisali na swojej stronie aktywiści zrzeszeni pod nazwą Akcji Miasto i jednocześnie współautorzy petycji.
We Wrocławiu, podobnie jak i w Białymstoku, była wydana decyzja pozwalająca na rozbiórkę obiektu. Różnica polegała jednak na tym, że tam udało się wpisem do rejestru powstrzymać już rozpoczętą rozbiórkę. W Białymstoku decyzja o rozbiórce zapadła krótko po tym, gdy konserwator zabytków uznał, że chłodnia nie zasługuje na miano zabytku jako obiekt architektury modernistycznej.
- Konserwatorowi zabytków cały czas nie dało się przetłumaczyć, że Chłodnia to zabytek. Zawsze powoływał się na rzekome ekspertyzy ekologiczne, mówiąc że w budynku jest grzyb i nie da się nic z tym zrobić – mówiła nam już dwa lata temu Janina Czyżewska, ówczesna radna, która zaangażowała się w obronę chłodni.
Ostatecznie chłodnia zniknęła już z przestrzeni Białegostoku nieodwracalnie. Tu, gdzie historia miasta jest krótka i nie mamy zbyt wiele obiektów, które mogą stanowić ozdobę i wizytówkę różnych dzielnic, wciąż nie dba się należycie o to, co wartościowe. We Wrocławiu, w którym jest wiele do zwiedzania i zobaczenia, dało się ochronić niemal identyczny budynek z tej samej epoki. Dobrze byłoby, gdyby w naszym mieście też kiedyś udało się przekonać osoby, które pobierają wynagrodzenia, aby dbać o takie sprawy w imieniu całej społeczności.
Komentarze opinie