
Takie, właściwie retoryczne pytanie, zadaje mężczyzna mieszkający w zachodniej części Ukrainy. Rozmawialiśmy z nim, zweryfikowaliśmy wpierw u swoich źródeł autentyczność tej osoby. Dima (to nie jest jego prawdziwe imię, zmieniliśmy je celowo, z oczywistych względów), to adwokat z ponad 20-letnim stażem. Ma domy w Łucku i nieopodal Równego. Sympatyczny, ale też nie owijający w bawełnę przekazując nam zdanie swoje i jego najbliższego otoczenia odnośnie rosyjskiej agresji na Ukrainę. W dyskusji najzwyczajniej zabija rosyjską retorykę.
Jest to kolejny nasz artykuł, który ma przekazywać zdanie i punkt widzenia Ukraińców, którzy w czasie wojny zostali w swoim kraju. Uwaga: rozmawiamy bezpośrednio, sprawdzamy dokładnie, z kim mamy do czynienia przed nawiązaniem kontaktu.
24 lutego Rosja napadła na Ukrainę. Kremlowskie media rozpoczęły putinowską narrację o "operacji specjalnej", mającej wyzwolić uciskany rzekomo ukraiński naród spod nazistowskiego czy faszystowskiego jarzma. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że są to totalne brednie, które punktują sami Ukraińcy.
Prezydent Ukrainy jest w połowie Żydem. Rosyjskojęzyczny. Czy on też jest faszystą? - pyta retorycznie Dima. - Przypomnę: 73 procent głosujących w wyborach, oddało głosy na tego prezydenta. Ale Rosja chce mieć marionetkę na Ukrainie, jak Łukaszenkę na Białorusi. A naród ukraiński nie będzie tolerował marionetki.
Dima wskazuje, że na Ukrainie jest kilka sił politycznych, które deklarują poglądy nacjonalistyczne. Ale żadna z tych partii nie dostała się do parlamentu w ostatnich wyborach.
Powiedzieć, że na Ukrainie jest faszyzm, to to samo, co powiedzieć, że Polska jest okupowana przez protestantów - stwierdza.
I zwraca uwagę, że rosyjska propaganda zrobiła pranie mózgu swoim obywatelom, ale również wielu Europejczykom.
Mamy całkowitą wolność słowa. A w Rosji - Roskomnadzor, blokowanie Twittera, Facebooka i niezależnych mediów - dodaje mężczyzna. - Mamy informacje o wojnie i zmarłych, a w Rosji wprowadzono za to odpowiedzialność karną. W naszym kraju prezydenta wybiera naród, a w Rosji wybory nic nie znaczą, jak zresztą i na Białorusi. Rosyjscy żołnierze zabijają pokojowych Ukraińców i bombardują spokojne ukraińskie miasta, zrzucając bomby na osiedla mieszkaniowe. Kto więc jest tu faszystą?
Dima tłumaczy, że dzisiejsza Rosja nie ma z czego być dumna.
Rosjanie są dumni ze swojego zwycięstwa nad faszyzmem w II wojnie światowej. Nawiasem mówiąc, mocno wierzą, że mogli pokonać Niemcy bez udziału aliantów, w rzeczywistości nie dali by rady. A Putin wykorzystuje te rosyjskie nastroje. Mówi: "Na Ukrainie - faszyzm! Trzeba go zniszczyć!" Rosjanie go wspierają, bo pamiętają wojnę w latach 1939 - 1945. Ktoś kiedyś powiedział: "Faszyści przyszłości będą nazywać siebie antyfaszystami".
Nasz rozmówca podkreśla, że Ukraińcy bardzo doceniają solidarność i okazywane przez Polaków wsparcie.
I serdecznie dziękujemy za to wszystkim Polakom: za przyjęcie naszych żon, córek, matek. Za uproszczenie procedur celnych i granicznych. Za ładunki humanitarne i wojskowe. Za wszystko! Jednocześnie przepraszam za niektórych moich rodaków, którzy nieodpowiednio zachowują się w Polsce. Niestety, bydło jest wszędzie - mówi ukraiński adwokat.
Z naszymi rozmówcami będziemy się kontaktować również w najbliższym czasie. Licząc, że będzie okazja spotkać się face to face w bardziej spokojnych czasach...
Powyższe zdjęcie pochodzi z Mariupola.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie