W Starosielcach na razie nie doszło do tragedii. Ale w naszym kraju zaczyna się naprawiać błędy dopiero wówczas, gdy jest już za późno. Tak może się stać w przypadku ulicy, która ma dwie nazwy. Jeśli służby ratownicze nie dojadą kiedyś na czas z powodu nie znalezienia właściwej ulicy, może dojść do nieszczęścia.
Dziś nikt nie chce pomyśleć, a już na pewno nie zadziałać, aby zapobiec ewentualnemu nieszczęściu. Przy ulicy, która ma dwie nazwy jednocześnie: Graniczna i Wietnamska mieszka kilka rodzin. Kiedy trzeba wezwać pogotowie mieszkańcy zazwyczaj muszą wychodzić na ulicę i prowadzić pod właściwy adres. Gdy zabraknie kogoś, kto będzie mógł wyjść karetka może nie trafić. Właśnie z powodu dwóch nazw na jednej ulicy.
Pisaliśmy o tym na początku miesiąca. O sprawie informował nas czytelnik, który w obawie o zdrowie swoich bliskich podjął starania o uprządkowanie nazw. Ulica Graniczna i Wietnamska leży na styku dwóch gmin. Część należy do Białegostoku, druga część do Choroszczy. Gminy, choć tak blisko sąsiadują ze sobą przez wiele lat, nie ustaliły jednej wspólnej nazwy, jakby było to nie lada wyzwanie ekonomiczne. A tak nie jest. To przede wszystkim kwestia dobrej woli.
- Numeracja porządkowa w obrębie Klepacze gmina Choroszcz jest nadawana do ulicy Granicznej, zaś w Białymstoku do ulicy Wietnamskiej. Każda z gmin może podejmować decyzje dotyczące nazewnictwa i numeracji ulic na swoim terenie, a jednocześnie nie ma prawa podejmować tego typu decyzji w odniesieniu do terenu innej gminy – tłumaczy nam Urszula Mirończuk, rzecznik Prezydenta Białegostoku.
Pan Wojciech, którego teściowie mieszkają przy ulicy o dwóch nazwach, poinformował nas, że sam już podjął starania o zmianę nazwy ulicy w ten sposób, by nosiła tylko jedną. Jak pisze nam, nawet kierownik geodezji w Białymstoku twierdzi, że tak być nie powinno.
- Ciekawe jaka jest do tego podstawa prawna i jaki artykuł, że mogą być dwie nazwy ulicy, jak sama kierownik geodezji z Białegostoku powiedziała, że to niezgodne z prawem. Rozmawiałem też z kierownikiem geodezji w Choroszczy i powiedział mi, że jak wpłynie wniosek od mieszkańców to on zapyta czy chcą zmiany nazwy ulicy – mówi nam Pan Wojciech Sidorowicz.
Faktycznie jest prawda w tym, że każda gmina ma swobodę w nadawaniu nazw ulicom. Z drugiej strony jest też tak, że zgodnie z polskim prawem jedna ulica nie powinna mieć dwóch nazw. Oczywiście po uregulowaniu tego problemu mieszkańców jednego lub drugiego odcinka czekałaby zmiana dowodów osobistych oraz innych dokumentów. Pan Wojciech zapowiada, że złoży wniosek do gminy Choroszcz o uregulowanie tej sprawy, zanim nie doszło do nieszczęścia.
Jeśli faktycznie wniosek wpłynie, nie tylko geodezja, ale także radni będą musieli zająć się tematem. Być może uda się porozumieć pomiędzy Białymstokiem a Choroszczą i nadać jednej ulicy tylko jedną nazwę. Wówczas karetka pogotowia lub inne służby ratownicze nie będą już błądzić w razie wezwania.
Komentarze opinie