
Doliny cieków wodnych w Białymstoku w większości są pokryte planami zagospodarowania przestrzennego – tak można poczytać w odpowiedzi prezydenta na interpelację jednego z miejskich radnych. I to właśnie te plany miejscowe mają zapobiegać zabudowie tych terenów, które są podstawowym odbiornikiem wód opadowych. Po co? Żeby nasze miasto nie było zalewane.
Prezydent Białegostoku raczej powinien sobie zdawać sprawę z tego, jakie dokumenty podpisuje. A zwłaszcza powinien wiedzieć, co podpisuje, jeśli dokumenty lądują w Biuletynie Informacji Publicznej i dostęp do niech może mieć każdy od ręki, jeśli tylko posiada podłączony internet. Ale tak się składa, że chyba nie zawsze wszystko udaje się przeczytać, albo prezydent ma nadzieję, że ktoś tego nie przeczyta i będzie święty spokój, bo odpowiedź na interpelację padła.
Przynajmniej takie wrażenie można odnieść po lekturze odpowiedzi na interpelację radnego Henryka Dębowskiego, który zaraz po ostatnim zalaniu miasta, na początku maja, zwracał się do prezydenta Białegostoku między innymi z pytaniem o wpływ budowy infrastruktury oraz braku planów miejscowych na obszarach, które są cyklicznie zalewane. Radny pytał także o szereg innych rzeczy, ale nas szczególnie zaciekawiła odpowiedź na ostatnie z pytań, ponieważ zastanawiamy się o jakie miasto może prezydentowi chodzić. Bo raczej nie o Białystok, sądząc po odpowiedzi.
- Ustalenia planów miejscowych są jedynym skutecznym sposobem ochrony m. in. dolin rzecznych przed zabudową. Od momentu utraty ważności planów miejscowych, które w wyniku zmian przepisów prawnych przestały obowiązywać w 2003 r., doliny rzeczne były stopniowo zabudowywane budynkami realizowanymi w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy. Decyzje opierają się na zasadach sąsiedztwa i nie uwzględniają polityki przestrzennej miasta określonej w „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Białegostoku” – czytamy w odpowiedzi prezydenta na interpelacją radnego Dębowskiego.
To chyba jedyny fragment odpowiedzi na interpelację w tej części, która ma sens. Bo faktycznie jest tak, że ochrona doliny rzeki najskuteczniej byłaby chroniona planami miejscowymi. I prawdą jest, że w 2003 roku przestały obowiązywać przepisy regulujące zabudowę oraz prawdą jest, że większość budynków wzniesionych po tym roku powstawała w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy. Tylko to akurat w ogóle nie tłumaczy faktu, dlaczego w celu ochrony doliny rzecznej i w ogóle ochrony przyrody, nie przystąpiono do tworzenia planów miejscowych, które nie pozwalałyby na wydawanie decyzji o warunkach zabudowy.
Kiedy popatrzymy na przebieg rzeki Białej w naszym mieście, uświadomimy sobie, że nawet niedawno jeszcze były wydawane kolejne decyzje o warunkach zabudowy, bo nadal nie ma uchwalonych planów miejscowych. Na przykład bloki budujące się obecnie przy Jurowieckiej, nad samą rzeką, powstają na mocy decyzji o warunkach zabudowy. Bloki na Wysokim Stoczku, przy Jana Pawła, również nad samą rzeką Białą, powstały w oparciu o decyzję o warunkach zabudowy. Nawet powstające, niższe bloki na Dojlidach powstają na mocy decyzji o warunkach zabudowy. Ale w odpowiedzi na interpelację czytamy coś, co musieliśmy przeczytać kilka razy, bo nie dowierzaliśmy własnym oczom.
- Obecnie około 50% powierzchni Białegostoku pokryta jest miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. W skali miasta większość terenów dolin cieków wodnych objęta jest planami miejscowymi, co zostało przedstawione na rysunku (Doliny rzeczne na tle obowiązujących planów miejscowych). Ustalenia planów chronią dolinę przed zabudową i dewastacją, poprzez przeznaczenie terenów pod zieleń, rekreację lub terenowe urządzenia sportowe. Określają również minimalną powierzchnię biologicznie czynną, która konieczna jest do zachowania na terenach przeznaczonych pod zabudowę. Wyznaczają m. in. tereny wolne od zabudowy określające granice lokalizacji budynków i urządzeń sportowo – rekreacyjnych, a także zasady lokalizacji infrastruktury technicznej – odpowiada radnemu Dębowskiemu Tadeusz Truskolaski.
To teraz prześledźmy, jak te plany chronią faktycznie doliny rzeczne i inne cieki oraz zbiorniki wodne. O Dojlidach już napisaliśmy, gdzie budują się bloki mieszkaniowe – niedaleko… staw z rzeką zarasta. Po drugiej stronie, gdzie znajduje się inny ciek wodny, od kilku lat trwa walka o plany, które miałyby dopuszczać w tym miejscu zabudowę wielorodzinną, na dodatek bardzo wysoką. Na razie wygrywają mieszkańcy Dojlid, którzy bloków nie chcą. W dalszej części przebiegu cieków wodnych mamy osiedle Sybiraków, galerię Atrium Biała, poszerzaną ulicę Ciołkowskiego, która uszczelni tylko mocniej infrastrukturę. No i przy okazji wycięto bardzo wiele drzew, które w naturalny sposób pochłaniały wody opadowe.
W dalszym miejscu wzniesiono przejście podziemne – przy samej rzece, dalej galerię handlową z hotelem. Jeszcze dalej, nad samą rzeką, budują się wysokie bloki mieszkaniowe przy Jurowieckiej. Nieco dalej ma być przebudowywana arteria nad Białą i planowany jest kolejny dyskont tuż nad rzeką. Dalej są znów bloki przy Alei Tysiąclecia Państwa Polskiego i Sokólskiej. Jeszcze dalej mamy zabudowę galeriową Auchan, Leroy Merlin, Decathlon, a jeszcze dalej kolejne blokowiska. Do tego warto dodać, że mieszkańcy osiedla Mickiewicza ostatkami sił wywalczyli, by tuż nad stawem – naturalnym zbiornikiem retencyjnym – nie zostały wybudowane kolejne bloki. Tak samo jak w ostatniej chwili zamiast krematorium na Marczukowskiej, pojawiły się jednak odremontowane stawy – po interwencji mieszkańców i radnych. Tak można wymieniać jeszcze długo.
I żeby było ciekawiej w takich oto okolicznościach przyrody, prezydent Białegostoku sam napisał radnemu Dębowskiemu, co następuje:
- Doliny rzek wraz z ciekami wodnymi stanowią jedyny naturalny i podstawowy odbiornik wód deszczowych. To dzięki dolinom rzecznym, a nie poprzez same cieki wodne odbywa się retencja i odprowadzanie wód opadowych – pisze Tadeusz Truskolaski.
Dodaje też, że w ostatnich latach nastąpiła ekspansja zabudowy, przybyło powierzchni szczelnie i sztucznie utwardzonych, więc siłą rzeczy zmniejszyła się retencja. Ale pisze również, że niezbędna jest ochrona przed dalszą zabudową poprzez uchwalanie planów miejscowych. I dodamy już na koniec, że tylko na najbliższe posiedzenie Rady Miasta, na poniedziałek, 29 maja, prezydent przedłożył radnym do głosowania aż sześć planów miejscowych. Być może wówczas pojawią się jakieś zapisy, którymi można będzie chronić środowisko naturalne. Do tej pory przedkładano plany dotyczące zabudowy, takiej, czy innej, głównie wielorodzinnej.
Czy prezydent nadal może powiedzieć, że wie, co podpisał jako odpowiedź na interpelację radnego Dębowskiego? My jesteśmy pewni jednego – z taką ochroną przed dalszym uszczelnianiem miasta, lepiej kupić domowe pompy i pontony do spływów ulicami Białegostoku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: AB i BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie