Reklama

Ustawa 500 plus w Białymstoku na razie działa tak jak trzeba

18/07/2016 13:04


Kobiety nie porzucają pracy, żeby żyć ze świadczeń, zaś Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku na razie nie potwierdził marnotrawienia otrzymanych na dzieci pieniędzy. Jedyny mankament – to wypłaty realizowane z opóźnieniem. Tak wygląda działanie ustawy 500 plus w Białymstoku.

Sprawdziliśmy jak wygląda w praktyce działanie ustawy 500 plus w naszym mieście. Co prawda jest jeszcze zbyt wcześnie, aby popadać w euforię, ale w Białymstoku wygląda na to, że wszystko w zasadzie działa jak należy. Otrzymane pieniądze służą rodzicom i dzieciom. Jak mówią niektórzy białostoczanie, to bardzo dobry prezent od rządu przed wakacjami. Część dzieci będzie mogła pojechać na wakacje z dala od domów. Inne pierwszy raz w życiu będą mogły skorzystać z półkolonii lub innych atrakcji, które mają do zaoferowania liczne placówki i organizacje pozarządowe.

Pieniądze przydadzą się również po wakacjach. Wyprawka szkolna, podręczniki lub wszelkie opłaty, które rodzice ponoszą na początku września, są sporym obciążeniem dla budżetu rodziny. Kiedy pytaliśmy białostockich rodziców, czy czują się oszukani tym, że świadczenia wypłacane są na drugie i kolejne dziecko, od wszystkich usłyszeliśmy, że wszystko jest w porządku. Świadczenia z tytułu 500 plus są ogromną pomocą. Między innymi pieniądze już część rodziców odłoży na wspomniany wcześniej początek roku szkolnego.

Dwójka dzieci idąca do szkoły to spory wydatek. Dlatego część pieniędzy zostawimy na wrzesień. Ale teraz z pewnością przeznaczę świadczenia na wyjazd i pewnie jakieś sprzęty sportowe, letnie. Oj, jest na co wydawać – mówi Izabela Bienasz, która kilka dni temu odebrała swoją decyzję na świadczenie wychowawcze.

Złożyłem wniosek dopiero na koniec czerwca, więc pewnie pieniądze jak przyjdą, to jakoś pod koniec wakacji. Będą na wyprawkę i w końcu syn będzie mógł bez obaw chodzić na swoje zajęcia sportowe, które tak lubi. Wcześniej musieliśmy trochę kombinować, żeby opłacić treningi i strój. To wszystko kosztuje – mówi naszej redakcji Adam Zawistowski.

Od jakiegoś czasu pojawiają się również głosy, że kobiety porzucają zatrudnienie, żeby żyć z zasiłków. Mówił nawet o tym niedawno prezydent Suwałk podczas spotkania z wicepremierem Mateuszem Morawieckim. Jednak w Białymstoku na razie to zjawisko nie jest zauważone. Pytaliśmy kobiety pod Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie czy w związku z otrzymaniem decyzji i pieniędzy, zamierzają zrezygnować z pracy. Żadna z zapytanych przez nas kobiet nie złożyła takiej deklaracji. Jedna stwierdziła nawet, że teraz stać ją będzie na opiekunkę do dziecka, żeby mogła zatrudnienie podjąć.

Będę mogła teraz aktywniej szukać pracy i jak znajdę, to wynajmiemy opiekunkę. Do tej pory jakoś sobie radziliśmy z pomocą rodziców, ale wiadomo, że z jednej wypłaty ciężko związać koniec z końcem. Te pieniądze bardzo się przydadzą. I bardzo chciałabym pójść do pracy. Nie wyobrażam sobie, że miałabym siedzieć tylko w domu z dwójką dzieci – mówi Iwona Sacharczuk.



Jak informowaliśmy kilka dni temu, w Białymstoku bardzo sprawnie poszło przyjmowanie i rozpatrywanie wniosków. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku szacował, że po świadczenia zgłosi się mniej niż 14 tys. rodzin. Wnioski złożyło blisko 5 tys. więcej i teraz wciąż przyjmowane są kolejne dokumenty na nowo narodzone dzieci, albo od tych rodziców, u których zmieniła się sytuacja materialna.

Ludzie cały czas przychodzą i składają wnioski, ale to już są małe liczby, tacy pojedynczy klienci, można powiedzieć. W ostatnich dniach czerwca wnioski składało około 150 osób, natomiast w lipcu już tylko 5 osób przyszło z wnioskami – poinformowała Zdzisława Sawicka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku.

Pytaliśmy również dyrektor MOPR o to, czy ośrodek zanotował już jakieś przypadki marnotrawienia pieniędzy. Od początku bowiem sporo było komentarzy, zwłaszcza w sieci, o tym, że niektóre rodziny będą korzystać z pieniędzy w sposób do tego nieuprawniony. Będzie kwitła patologia i świadczenia zamiast na dzieci będą wydawane na alkohol lub inne towary nie związane z wychowywaniem lub opieką nad dziećmi. Okazuje się, że w Białymstoku, jak dotąd, nie zanotowano żadnego takiego przypadku, chociaż kilka donosów do MOPR-u już trafiło.

Były takie sygnały. Były to anonimy, ale nie potwierdziły się. Tylko, że tak naprawdę dopiero teraz akcja rusza, dlatego że przyjmowanie wniosków, to nie był czas na weryfikację – jak ludzie będą korzystać ze świadczeń. Bo jeszcze pieniądze nie poszły i rodziny nie skorzystały w tym czasie. A teraz oczywiście będziemy sprawdzać. Mamy instrumenty i będziemy z nich korzystać, ale też nie nadużywając zaufania naszych mieszkańców. Nie przeszkadzając im w normalnym życiu – wyjaśniła Zdzisława Sawicka z MOPR w Białymstoku.

Pytaliśmy także mieszkańców Białegostoku, czy świadczenie 500 plus jest zachętą do powiększenia rodziny. I tu zdania były podzielone, ale zdecydowana większość odpowiadała, że rozważy taką możliwość, kiedy realnie odczuje pieniądze w kieszeni. Szczególnie wspominali o tym rodzice mocno po trzydziestym roku życia. Młodsi jeszcze nie mieli zdecydowanego zdania.

My mamy jedno dziecko i myśleliśmy nad drugim, ale trudno dziś się zdecydować na dziecko. Myślę, że te pieniądze, dadzą takie możliwości, bo chcielibyśmy powiększyć rodzinę. Choć jeszcze za wcześnie na jakieś deklaracje, to nie ukrywam, że rozmawialiśmy o tym – podzieliła się z nami Sylwia (nazwisko do wiad. red.).

Gdybyśmy mieli większe mieszkanie, to na pewno zdecydowalibyśmy się na jeszcze jedno dziecko. Ale mieszkamy w pięć osób raptem na 42 metrach kwadratowych. Także u nas na razie ten wariant odpada. Nie pomieścimy się – powiedział naszej redakcji Mariusz Sokołowski.

O funkcji prokreacyjnej świadczeń z ustawy 500 plus nie jest przekonany prezydent Białegostoku. Uważa, że pieniądze z budżetu państwa wypłacane przez samorządy wesprą rodziny już istniejące, ale nie zachęcą do większej dzietności. W rozmowie z nami stwierdził, że co prawda jeszcze za wcześnie oceniać pomysł, ale praktyka jest taka, że zamożniejsze rodziny nie zdecydują się na więcej dzieci.

- Myślę, że nie będzie to jakaś zachęta dla kobiet, żeby rodzić więcej dzieci. Będzie to raczej ulga w wychowaniu tych, które już są. Jeśli rodzina planowała dwójkę czy trójkę dzieci, to raczej na tym poprzestanie. Ale jeśli chodzi o element pronatalistyczny, to raczej jestem sceptycznie nastawiony, dlatego że rodziny zamożne mają mniej dzieci, więc myślę, że jest to ulga na te dzieci, które już są – powiedział Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

O tym czy świadczenia z ustawy 500 plus przyczynią się do zwiększenia populacji, przekonamy się tak naprawdę za kilka lat. Być może po pierwszych dwóch latach będzie widać, czy na świat przychodzi więcej dzieci, czy jednak liczba ta stoi w miejscu. Póki co w Białymstoku od kilku lat utrzymuje się niewielki, ale jednak dodatni przyrost naturalny. Wiele osób życzyłoby sobie, aby ta tendencja utrzymała się jak najdłużej.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do