Reklama

W bloku na Bojarach był taki wybuch, że wyleciały okna, a w sąsiednim bloku wszystko się zatrzęsło

19/06/2024 13:07

Całe osiedle zamarło na jedną chwilę. W bloku na Bojarach doszło do potężnej eksplozji. Dzieci uciekły z krzykiem z podwórka, a sąsiedzi z bloku obok myśleli, że blok się zawala, albo, że rozpoczęła się wojna. Sprawę eksplozji badają śledczy.

Zdarzenie miało miejsce w minioną środę po południu, na ulicy Ryskiej 3, na czwartym piętrze bloku wielorodzinnego. Tuż przed godz. 17.00 na miejsce zostali wezwani strażacy. Wcześniej jednak miał miejsce wybuch. Huk był taki, że dzieci bawiące się na placu zabaw uciekły i podniósł się krzyk przerażonych ludzi. Z okien na czwartym piętrze wyleciały okna, zerwany został częściowo balkon i wszystko to runęło na plac, gdzie na szczęście nie było akurat nikogo.

- Myślałam, że to mój blok się wali. Tak huknęło, że przerażona od razu wybiegłam na podwórko. Mieszkam na parterze i myślałam tylko o tym, czy zdążę zanim blok się zawali – opowiada jedna z mieszkanek bloku, w którym doszło do eksplozji.

- Myślałam że jest wojna. Taki huk poszedł, jakby bomba. I mój blok aż się zatrząsnął cały. Myślałam że sufit mi się wali – przekazała naszej redakcji mieszkanka z sąsiedniego bloku.

Na miejsce przyjechało 5 zastępów Straży Pożarnej i szybko okazało się, że zerwana jest elewacja, wyrwane drzwi balkonowe oraz okna. Strażacy wchodzili przez klatkę schodową i ugasili niewielki pożar w jednym z pomieszczeń mieszkania, w którym doszło do wybuchu. Następnie udało się ustalić, że w środku nikogo nie było. Nikt nie został ranny, ani nie zginał. Na miejsce trzeba było wezwać służby budowlane, które musiały sprawdzić, czy nie doszło do uszkodzenia konstrukcji bloku. Nadzór budowlany stwierdził jednak, że mieszkańcy z sąsiednich pomieszczeń nie muszą być ewakuowani i mogą wrócić do domów. Konstrukcja budynku bowiem nie została naruszona aż na tyle, aby przebywanie w nim było niebezpieczne.

- To chyba była bomba. Widziałam jak przyjechali technicy od tych spraw. Zobaczymy, poczekamy. Ale co strachu się najadłam, to szok – przekazała mieszkanka bloku stojącego po sąsiedzku.

Wiadomo, że wewnątrz mieszkania, w którym doszło do wybuchu, nie było podłączenia do sieci gazowej, więc z pewnością to nie gaz kuchenki był przyczyną eksplozji. Przyczyny i okoliczności tego wybuchu mają wyjaśnić policyjni śledczy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelniczkę)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do