Reklama

W DPS wciąż trwają czynności dochodzeniowe

26/02/2015 18:31


Prokuratura jeszcze nie podstawiła żadnych zarzutów odwołanej dyrektorce Domu Pomocy Społecznej z Baranowickiej. Wciąż trwa postępowanie sprawdzające. Ale do sprawy zostało włączone kolejne śledztwo.

Sytuacja w białostockim Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Baranowickiej mocno rozgrzała dyskusje w środowisku pracowników pomocy społecznej w Białymstoku. Jak mówią nam pracownicy placówki – czują ulgę po odejściu dyrektorki, ale wciąż jest strach się odezwać publicznie i opowiedzieć jaka atmosfera panowała tam długie lata. Nie chcą wciąż wypowiadać się pod własnym nazwiskiem, ale podają nowe fakty, którymi najwyraźniej powinna się zająć prokuratura.

Mieliśmy taki festiwal, który odbywał się w Teatrze Lalek. Pieniądze na ten cel pochodziły ze Stowarzyszenia „Otwierajmy serca”. I te pieniądze dyrektorka też zdefraudowała. Słów brakuje na opisanie tego jak się czujemy – my ludzie – którym zależało na opiece nad chorymi – mówi nam jedna z pracownic DPS.

Dyrektorka wydzierała się na nas. To były bardzo przykre wyzwiska. A najgorzej to już było po wyborach do samorządu. Mówiła, że jak już Truskolaski wygrał to nam tu dopiero wszystkim pokaże – mówi inna z osób zatrudnionych w DPS.

Okazało się jednak, że ta wygrana nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wręcz odwrotnie. Prezydent Truskolaski odwołał Ewę Bonarską jeszcze w styczniu tego roku i zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodziło o nieprawidłowości finansowe. Nieco mniej enigmatyczna jest Prokuratura Rejonowa – Południe, która powiedziała nam, że chodzi o wyprowadzanie funduszy z kasy domu pomocy społecznej.

Dochodzenie w sprawie z zawiadomienia Prezydenta Miasta Białegostoku o nieprawidłowościach w prowadzeniu pogotowia kasowego i niedoborach gotówki w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Baranowickiej 203 w Białymstoku nie zostało dotąd wszczęte. Ze względu na skąpość zawiadomienia trwają czynności sprawdzające – informuje Marek Winnicki, Prokurator Rejonowy Białystok – Południe.

Zarówno pracownicy jak i rodzice umieszczonych w DPS dzieci mówią nam, że już wcześniej wielokrotnie informowali władze Białegostoku o nieprawidłowościach oraz o atmosferze jaka panowała w tym miejscu. Ale jeszcze tydzień temu rzecznik prasowa Prezydenta Białegostoku przekonywała, że nikt nigdy wcześniej nie informował o mobbingu w placówce, ani o złym traktowaniu pracowników. Tym stwierdzeniem są oburzeni zarówno pracownicy jak i rodzice.

Była delegacja u pani prezydentowej Przygodzkiej, pisaliśmy też do Rzecznika Praw Dziecka. Nikt nic nie zrobił. Wszyscy wszystko wiedzieli i każdy siedział cicho. A teraz jak sprawa wyszła na jaw, to każdy głupiego udaje. Pozostaje tylko liczyć na to, że prokuratura się dopatrzy tych przewinień, a sąd surowo ukarze potwora, jakim była dyrektorka. Jeszcze tam druga taka sama została. Dlatego dziś nie powiem jak się nazywam, bo znając układy w tym mieście, to jeszcze się okaże, że ona dyrektorem zostanie – mówi nam pracownik DPS z Baranowickiej.

Jak można tak kłamać. Byliśmy i mówiliśmy, że dzieje się źle. Tu nie chodzi ani o 5 zł, ani o to, że ktoś kogoś brzydko określił. W DPS są bardzo chore dzieci i trzeba mieć trochę wrażliwości. Jako rodzice mówiliśmy co się dzieje. A teraz nikt nic nie wie? Aż strach pomyśleć, co będzie dalej – mówi wzburzona mama osoby umieszczonej w DPS.

Dalej na pewno będzie tak, że trzeba w pierwszej kolejności przeprowadzić postępowanie sprawdzające. Wiadomo już, że do śledztwa włączony został inny wątek, ale Prokurator nie mówi jeszcze dokładnie o co chodzi. W każdym razie, na chwilę obecną, nie będzie badany temat powiązań pracowników DPS, ani Policealnej Szkoły nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku.

Trwają czynności sprawdzające. Włączone do nich zostało inne zawiadomienie o podobnych czynach, jednak nie dotyczy ono żadnej szkoły policealnej. Dopiero po zgromadzeniu niezbędnych danych policja podejmie decyzję w przedmiocie przedstawienia zarzutów – mówi Marek Winnicki z Prokuratury Białystok – Południe.

Jednak wątek ze szkołami należałoby zbadać. Wiadomo jest, że pracownicy zwłaszcza Policealnej Szkoły nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku byli oddelegowani do pracy w DPS na Baranowickiej. Niemniej wciąż nikt nie zdradza, z czyjej kasy szło wynagrodzenie. Wśród osób oddelegowanych była między innymi oskarżona o łapówki dyrektorka tej szkoły, jej syn oraz jak się okazuje partner dyrektorki. Ponadto w DPS pracowało jeszcze kilkanaście innych osób z tej szkoły.

Ale na tym nie koniec. W poniedziałek Ewa Łupińska – dyrektorka z Ośrodka Szkolno Wychowawczego na Antoniuku Fabrycznym złożyła wypowiedzenie w szkole na Ogrodowej, w której pracowała. Zresztą pracowników Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w tej szkole było znacznie więcej. Trudno powiedzieć jak zachowają się jeszcze inni nauczyciele pracujący w podobnych szkołach, między innymi w Zespole Szkół Nr 16 w Białymstoku, przy ul. Zwycięstwa czy Zespole Szkół Nr 12 z ulicy Krakowskiej. Na dodatek oni także byli oddelegowani do pracy w DPS na Baranowickiej. Niektórzy z nauczycieli pracowali na niemal trzech etatach – wynika z rozmów przeprowadzonych przez nas z pracownikami DPS oraz szkoły z Ogrodowej.

Obecnie jeszcze czekamy na informacje z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku o tym, w jaki sposób był tam prowadzony nadzór nad placówką, skoro przez tyle czasu nie było żadnych informacji o nieprawidłowościach. W DPS trwa także kontrola Prezydenta Białegostoku. O sprawie będziemy informować na bieżąco.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do