
Trwa wojna hybrydowa, wymierzona przeciwko Polsce. Wywołana przez reżim Łukaszenki, a zainicjowana przez Putina, w ostatnim czasie przybiera na sile. O ile ostatnie miesiące, jeśli chodzi o sytuację przy polsko - białoruskiej granicy, były w miarę spokojne, to obecnie jest wyjątkowo niebezpiecznie. Niemal każdego dnia duże grupy migrantów próbują siłowo forsować granicę, atakując przy tym funkcjonariuszy policji, straży granicznej czy żołnierzy. W Kuźnicy, nieopodal przejścia granicznego, gdzie w listopadzie 2021 r. rozegrała się istna bitwa, Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska rozmawiała z Maciejem Wąsikiem i Arturem Kosickim o zarzewiu, początkach, źródłach kryzysu, który latem 2021 r. rozpalił do czerwoności opinię publiczną, postawił na nogi wszelkie służby i wywołał szeroką dyskusję w społeczeństwie, ale też głośny konflikt między rządem PiS a opozycją.
O sprawie długo nie wiedziała opinia publiczna. Mieliśmy informacje od polskich służb, że dziwne połączenia pojawiły się na lotnisku w Mińsku i że przylatują tam ludzie, którzy mają wizy turystyczne, ale nie są turystami. I że będzie budowany północny kanał przerzutu - mówi Maciej Wąsik, kandydat na posła do Parlamentu Europejskiego z okręgu obejmującego województwa podlaskie i warmińsko - mazurskie, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Jak tłumaczy, szybko podjęto decyzję, by wojsko zrobiło prowizoryczną zaporę w postaci trzech zwojów concertiny. Sytuacja była dla służb niecodzienna. Strażnicy graniczni współpracowali bowiem z białoruskimi służbami w kwestiach granicznych na poprawnym do tego czasu poziomie, a w pewnym momencie Białorusini przestali odbierać telefony.
To było dziwne dla strażników, nie rozumieli, co się dzieje - stwierdza Wąsik.
Wspomina, że latem 2021 rozpoczęły się masowe próby przekraczania granicy. Siły SG zostały wzmocnione wojskiem i policją, sprawa przebiła się do opinii publicznej w sierpniu, gdy powstało obozowisko w Usnarzu. To wywołało kryzys w Polsce. Zdaniem Wąsika Łukaszenka wiedział, jak zareaguje opozycja.
Wystawił kilkudziesięciu ludzi, którzy stali po tamtej stronie granicy do kamer TVN, Polsatu i innych telewizji. No i opozycja zareagowała natychmiast, zaczęła domagać się wpuszczenia tych ludzi - wyjaśnia Maciej Wąsik. - Wojsko, strażnicy graniczni pilnowali, by ci ludzie nie przekroczyli granicy, a z drugiej strony funkcjonariusze byli atakowani przez TVN, przez posłów Platformy, przez senatorów, którzy szydzili z nich, wyzywali.
Według Wąsika wojna hybrydowa, o której teraz mówi Donald Tusk, była już właśnie w 2021 r.
A Donald Tusk dawał sygnały swoim ludziom, żeby atakować strażników granicznych, dawał sygnały, żeby atakować rząd. Mówił, że to są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Dzisiaj ci biedni ludzie atakują nożami - dodaje polityk.
Były marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki wspomina, że pierwsze informacje o sytuacji otrzymywał z ministerstwa i od wojewody, ale także od samorządowców, którzy na bieżąco przekazywali wieści o tym, co się dzieje. Twierdzi, że wszyscy stanęli na wysokości zadania, oprócz opozycji, by uporać się z kryzysem.
Wąsik stwierdza, że opozycja rozumiała powagę sytuacji, ale przyjęła strategię, że co by ówczesny rząd nie zrobił, jest złe. Wytyka, że obecnie rząd mówi o wzmacnianiu zapory, z tym że przez kilka miesięcy nie zrobiono z tym nic.
Podkreśla także wagę współpracy między służbami: choćby to, że straż pożarna na bieżąco dostarczała wodę do policyjnych armatek wodnych. Wskazuje też na zaangażowanie okolicznych mieszkańców, którzy podczas kulminacji przynosili mundurowym posiłki, tym samym okazywali wsparcie, podziękowanie i szacunek za obronę granicy. Zdaniem Wąsika społeczeństwo dostrzegło wysiłek i pracę strażników granicznych, żołnierzy i policjantów, ślepa była tylko opozycja.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie