Reklama

Wicher przeszedł, trzeba sprzątać?

03/07/2015 10:44


Dziś miała być część druga tekstu o traktowaniu zabytków w Białymstoku. Jednak zwolnienie z pracy zabytkoznawcy i odsunięcie go całkowicie od pracy w urzędzie Miejskiego Konserwatora Zabytków, jest skandalem. Postaraliśmy się o opinie różnych osób w tym temacie. Możliwe, a naszym zdaniem wręcz niezbędne, jest już obecnie zainteresowanie tą sprawą organów ścigania.

Zanim przejdziemy do tematu zasadniczego przypomnimy dość ważne wydarzenie sprzed dwóch miesięcy. Gdyby ktoś nie pamiętał, to przypominamy, że 21 kwietnia tego roku pod honorowym patronatem Generalnego Konserwatora Zabytków, wojewody podlaskiego i marszałka województwa, odbyły się obchody Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków – Białystok 2015. To nasze miasto stało się stolicą, jaka miała pokazać, że dba się tu o każdy szczątek zabytkowej przestrzeni.

Do Białegostoku zawitali konserwatorzy i specjaliści od ochrony zabytków z całej Polski, naukowcy oraz przedstawiciele ministerstwa. Piotr Żuchowski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Generalny Konserwator Zabytków  oraz prof. Małgorzata Rozbicka, Dyrektor Narodowego Instytutu Dziedzictwa Narodowego zainaugurowali galę swoimi wystąpieniami. Dr hab. Małgorzata Dolistowska z Politechniki Białostockiej wygłosiła wykład okolicznościowy pt. ‘Białystok – miasto wielokrotnego zapisu’” – czytamy na stronach internetowych Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego.

I w zasadzie to by było na tyle tytułem podniosłości obchodów. Z litości nad wojewodą podlaskim oraz innymi urzędnikami nie będziemy cytować słów, jakie padały podczas tego wielkiego wydarzenia. Faktem jest, że sytuacja z ochroną i opieką nad zabytkami w Białymstoku jest sama w sobie tragikomiczna. Najczęściej to sami mieszkańcy muszą wywalczyć każdy skrawek zabytkowej przestrzeni, na jaki wcześniej czy później łapy i tak w większości kładzie deweloper. Za to same zabytki zostają jak nie informacją zamieszczoną wyłącznie na tabliczkach, to na starych fotografiach i to też głównie z prywatnych zbiorów.

Wczoraj natomiast stała się rzecz bardzo przykra. Z pracy został zwolniony Sebastian Wicher. Mężczyzna pracował do wczoraj w biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku. Kilka dni temu wystosował najpierw list otwarty, w którym skrytykował powołanie jednego z największych szkodników zabytków w naszym mieście – Piotra Firsowicza – na stanowisko wojewódzkiego konserwatora zabytków. Później przekazał informacje, że był naciskany przez zastępcę Prezydenta Białegostoku – Rafała Rudnickiego – w związku z zaleceniami konserwatorskimi, które opracowywał w urzędzie. Okazuje się, że Rafał Rudnicki jest tak mocno zainteresowany zabytkami w mieście, że możliwe, iż działa na ich szkodę – przynajmniej takie wnioski można wyciągnąć po lekturze listu, jaki trafił już w przestrzeń publiczną.

W dniu 8 czerwca 2015 r. (poniedziałek), tuż po przybyciu do miejsca pracy, zostałem poproszony przez zaniepokojonego p. Dariusza Stankiewicza – Miejskiego Konserwatora Zabytków o to, bym wstrzymał się z wysłaniem zaleceń konserwatorskich do Kanclerza Uniwersytetu w Białymstoku, gdyż zgodnie z życzeniem p. Rafała Rudnickiego – Zastępcy Prezydenta Miasta Białegostoku, wspomniane zalecenia powinny być zmienione na korzyść firmy R… D…” – czytamy w dokumencie.

Zakładając nawet, że takie słowa były nie do końca przemyślane lub uznając je zupełnie za nieprawdziwe, normlanie prezydent powinien najpierw rzetelnie przeprowadzić kontrolę wewnętrzną, aby ustalić faktycznie, co się wydarzyło. Niemniej władze ze Słonimskiej zachowały się w sposób w 100 procentach przewidywalny. Po pretekstem złamania kodeksu etyki urzędnika, wyrzucono z pracy zabytkoznawcę, jaki ośmielił się publicznie powiedzieć, że coś złego się dzieje jego zdaniem. Na domiar wszystkiego – Sebastian Wicher – nawet nie miał podpisanego kodeksu etyki, bo ten co wykazywaliśmy wielokrotnie, jest zapisem martwym i stworzonym najwyraźniej tylko po to, żeby pochwalić się, że jest.

Jak przyjąłem informację o zwolnieniu Pana Sebastiana Wichra? Ze smutkiem. Bo jak przyjąć informację, że człowiek który ujawnia nieprawidłowości w urzędzie, traci pracę? Skoro jego postawa jest karygodna, to znaczy, że mamy przymykać oczy? Mamy udawać że wszystko jest w porządku i pozwalać, aby naruszano prawo? Bardzo chciałbym poznać uzasadnienie, które otrzymał Pan Sebastian Wicher. Bo przecież nie zwolniono go bez podania powodu. Trudno mi więc oceniać tę decyzję, Ale mam nieodparte wrażenie, że zrobiono to dla przykładu. patrzcie i uczcie się: nie ten winien, kto dopuszcza do nieprawidłowości, ale ten kto o tym zawiadamia – podzielił się swoimi odczuciami radny Wojciech Koronkiewicz, który otrzymał prośbę od zwolnionego pracownika o podjęcie interwencji w sprawie zajść w biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.

Wojciech Koronkiewicz nie był jedynym radnym, który taką prośbę od zabytkoznawcy otrzymał. Identyczne listy dostali jeszcze inni radni i być może podejmą kroki w tej sprawie. Na razie wiadomo, że Wojciech Koronkiewicz, który jest radnym niezrzeszonym i nie należy do żadnej partii, napisał interpelację i obecnie oczekuje na odpowiedź Prezydenta Białegostoku.

Pytaliśmy także radnych innych klubów, co sądzą o zaistniałej sytuacji związanej z wyrzuceniem człowieka z pracy, który informował o nieprawidłowościach. Odpowiedzieli nam wszyscy, oprócz kogokolwiek z Komitetu Truskolaskiego. Zamieszczamy w tym miejscu screen, na którym widać zarówno treść zapytania jak i godzinę, kiedy wiadomość została odczytana. Jest to już kolejny mail z prośbą o ustosunkowanie się do pytania, na jakie brak jest odpowiedzi. Nadmienimy, że ostatnio radny Szczudło żalił się, że przed publikacją, nie pytamy o nic i zamieszczamy komentarze według własnego uznania. Otóż pytaliśmy wielokrotnie, bez efektu. Od teraz za każdym razem każdy z czytelników będzie widział, jak odpowiada Komitet Truskolaskiego i na jakiej podstawie mamy prawo do komentarza w takim stylu jak obecnie, w związku z brakiem odpowiedzi. Czyli dokładnie możemy to skomentować tak, że kolejny raz tysiące białostoczan, jacy codziennie czytają portal Dzień Dobry Białystok, Komitet Truskolaskiego ma zupełnie za nic. To najwyraźniej te wysokie standardy i etyka…



Niemniej radni innych klubów nie kryli swoich odczuć po wczorajszej decyzji o zwolnieniu zabytkoznawcy. Dlatego bez problemu powiedzieli nam co sądzą o tym, że pracownik, jaki podzielił się swoimi spostrzeżeniami, musiał pożegnać się z pracą. Na dodatek teraz, kiedy jest w okresie wypowiedzenia został zwolniony także ze świadczenia pracy.

Zachowanie urzędnika jest naganne. Urzędnik podlegający bezpośrednio Prezydentowi Białegostoku powinien go powiadomić, jeśli był naciskany przez zastępcę. Możliwe, że jest to jakiś początkujący urzędnik, który nie wie, jak się zachować w takich sytuacjach. Powinien przełożonemu zgłosić fakty, które mogą stać się przedmiotem postępowania śledczego, powiadomić ewentualnie organ ścigania. Kontakt z prasą i nagłośnienie sprawy powoduje tylko ukierunkowanie sprawcy potencjalnego przestępstwa na zacieranie śladów. Było to zachowanie niepoważne i nieprzemyślane – uważa radny Platformy Obywatelskiej – Marek Chojnowski.

Jestem w szoku. Usłyszeliśmy poważne oskarżenia i przede wszystkim oczekuję wyjaśnień ze strony prezydenta miasta. Powinien najpierw sprawdzić, co się działo w podległych mu jednostkach, a nie sądzę, żeby zdążył już to zrobić – tak uważa radny Tomasz Madras z Prawa i Sprawiedliwości.

Dla nas najbardziej znamiennie w tej sprawie wydaje się właśnie szybkie zwolnienie Sebastiana Wichra z pracy i zwolnienie go również ze świadczenia pracy. Czyli mówiąc wprost, ma do pracy nie przychodzić i nie dotykać żadnych dokumentów. Czy aby ta sytuacja jako żywo nie wskazuje, że nie jest on pożądany w urzędzie, kiedy szybko trzeba sprzątać dokumenty?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do