Reklama

Wielka idea zza wielkiej wody

11/01/2014 11:00



Na początku było słowo? Na początku jest myśl, którą ubieramy w słowo, gdy ją wypowiadamy. Gdy rozmawiamy w gronie przyjaciół, w grupie osób, którą znamy, nie stanowi to problemu. Kłopot najczęściej pojawia się, gdy przychodzi nam wypowiedzieć się przed szerszą, nie daj Boże, nieznaną publicznością...


Strach, stres, panika przed wystąpieniem na forum niejednokrotnie sprawiały, że inteligentni, elokwentni ludzie nie byli w stanie zwerbalizować swych myśli w jasny, klarowny sposób. Zauważył to dr Ralph C. Smedley podczas serii spotkań szkoleniowych ze swoimi współpracownikami. Postanowił im pomóc. Zorganizował serię towarzyskich mityngów, w trakcie których każdy wypowiadał się na forum. Ich celem było pokonanie bariery strachu i niepewności, nierzadko towarzyszących wystąpieniom publicznym. Oficjalnie organizacja istnieje od 1924 roku, kiedy 22 października w Santa Ana w Kalifornii powstał klub o wdzięcznej nazwie „Klub nr 1”. Idea dr. Smedleya bardzo szybko zyskała rzeszę zwolenników. W roku 1930 istniało już trzydzieści klubów, a ich uczestnicy postanowili powołać organizację, którą nazwali Toastmasters International. Organizacja funkcjonuje obecnie w 118 krajach z całego świata. Działa non-profit. Liczy ponad 280 tysięcy członków, zrzeszonych w 14,5 tysiąca klubów. Do Polski dotarła w 1994 roku. Pierwszy klub powstał w Warszawie. Obecnie w naszym kraju istnieje ich już około 27.

Nasze podwórko

Na ziemie białostockie idea Toastmasters przywędrowała z Kujaw. Podpatrzona w Bydgoszczy, najpierw realizowana była w czterech ścianach małego pokoju. Działo się to jesienią 2011 roku. Opowieść o tym, jak to wygląda „u nich” i pierwsze próby przemawiania przed znajomymi w domowych warunkach, uderzanie widelcem w kubek przy braku profesjonalnego dzwonka, używanego w trakcie spotkań, potwierdzały, że liczy się przede wszystkim inwencja twórcza, wola i determinacja. Tak się zaczęło.

Obecnie klub zrzesza około dwudziestu stałych członków. Na spotkaniach cały czas pojawiają się nowe twarze. Można spotkać tu każdego: od ucznia klasy maturalnej po prezesa dużej firmy. Pomimo różnic wiekowych, wszyscy mówią sobie po imieniu. Dzięki temu zniesione są bariery wynikające z wieku albo zawodu. Pomaga to w asymilacji z grupą i szybkim pokonaniu niepewności. Ludzie są różni i każdy przychodzi tu z innych względów. Jedni chcą pozbyć się swoich lęków, inni szlifować swój warsztat. Jeszcze inni przychodzą, by poznać nowych ludzi albo po prostu by się dobrze bawić. Uczymy się od siebie nawzajem.

Spotykamy się cyklicznie, w każdy wtorek o godzinie 18.30 w małej auli WSFiZ, która mieści się przy ul. Ciepłej 40. Raz w miesiącu opuszczamy mury uczelni, by spotkać się w kawiarni czy klubie. Nazwa Toastmasters ma kojarzyć się z przyjazną i towarzyską atmosferą. Samo słowo pochodzi z języka angielskiego i oznacza ludzi, którzy zapowiadają mówców, ale też wznoszą toasty na... bankietach.

Warto się uczyć i zdobywać doświadczenie, ponieważ cytując w tym miejscu Henry’ego Forda: „ Każdy, kto przestaje się uczyć, jest stary – bez względu na to, czy ma 20, czy 80 lat. Kto kontynuuję naukę – pozostaje młody. Najwspanialszą rzeczą w życiu jest utrzymywanie swojego umysłu młodym”.
[box]Toastmasters to międzynarodowa organizacja non-profit. Wstęp jest wolny.
Strona internetowa

Fanpage[/box]

(Łukasz Kozłowski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do