
List, który podpisało ponad 200 członków i działaczy podlaskiej Platformy Obywatelskiej, w którym krytycznie odnoszą się do szefa struktur Roberta Tyszkiewicza, jeszcze nie przesądza jednak o jego politycznej śmierci. Tadeusz Truskolaski będzie musiał poczekać na całkowite przejęcie władzy nad tą partią w regionie. A dobitnie pokazało to głosowanie nad ulicą Łupaszki.
Z głosowaniem nad zmianą ulicy Łupaszki na ulicę Podlaską było mniej więcej tak, jak z głosowaniem nad ratyfikacją zasobów własnych UE w Senacie. Opozycja potknęła się tam o własne nogi. Obydwa głosowania różniły się jednym. W Senacie był to ewidentnie wypadek przy pracy, zaś w białostockiej Radzie Miasta głosowanie przebiegło w sposób przemyślany i z góry ustalony. Choć nie wszędzie i nie wszystkim znane były ustalenia przed tym głosowaniem. Z tym, że ono miało jeszcze na celu pokazanie kto i gdzie rozdaje karty.
Zaledwie kilkanaście dni temu członkowie i działacze podlaskiej Platformy Obywatelskiej podpisali się pod listem do Borysa Budki, przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, w którym krytycznie ocenili z kolei aktywność przewodniczącego regionu PO Roberta Tyszkiewicza. Pierwszy podpis, jaki widniał na tej liście, należał do posła Krzysztofa Truskolaskiego. I nie ma takich przypadków, a na pewno nie w polityce. Żadną tajemnicą nie jest, że politycznie mocno w syna zainwestował prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który bardzo liczył na przejęcie dowodzenia w tej partii. On choć sam do partii nie należy, to ma od tego syna, który dawno temu opuścił szeregi Nowoczesnej, by zacząć odgrywać pierwsze skrzypce właśnie w Platformie.
Po tak dużej krytyce Roberta Tyszkiewicza wszystko wydało się wskazywać, że lada moment znajdzie się na wylocie szefa struktur. Ale postanowił dać o sobie znać podczas ostatniego ważnego wizerunkowo głosowania na sesji Rady Miasta. Bo to właśnie Krzysztof Truskolaski, jako jeden z pierwszych wystąpił oficjalnie z pomysłem usunięcia Zygmunta Szendzielarza Łupaszki z grona patronów ulic w Białymstoku, ale przez dłuższy czas było to niemożliwe. Podejmowane próby spalały na panewce i wydawało się, że uda się to w miniony poniedziałek.
- Dla jednych major Szendzielarz Łupaszko był, jest i będzie bohaterem. I to jakby nie ulega wątpliwości i tych jego działań bohaterskich jest pewnie bardzo dużo. Ale dla części naszego społeczeństwa, dla części Polaków, tu mieszkających w Białymstoku, albo Białorusinów, którzy są obywatelami polskimi, ale są narodowości białoruskiej, ta osoba po prostu jest kontrowersyjna, jest tego niegodna. I dlatego też my jako większość nie powinniśmy narzucać swego zdania. Nie powinniśmy narzucać swego zdania dla mniejszości. Dla szacunku dla tej mniejszości, a to nie ma nic wspólnego z majorem Szendzielarzem Łupaszko. To ma tylko coś wspólnego z tym, z kim dzisiaj żyjemy, z naszymi współbraćmi. Mieliście większość wtedy w Radzie Miasta i wbrew opinii prezydenta i wbrew wszystkiemu z tej większości skorzystaliście – mówił na sesji Rady Miasta Tadeusz Truskolaski.
Ale to Tadeusz Truskolaski przyjął do grona patronów Zygmunta Szendzielarza Łupaszkę po tym, jak do banku patronów zgłosił go ówczesny radny Tomasz Madras. I to z częścią środowisk katolickich i narodowych Tadeusz Truskolaski szedł do poprzednich wyborów w ramach Komitetu Truskolaskiego. Wprowadził takich radnych do Rady Miasta i nie za bardzo miał wtedy pole manewru, by torpedować tego rodzaju pomysły. Bo one wówczas wpisywały się w nurt polityczny, który był potrzebny właśnie Tadeuszowi Truskolaskiemu. Dopiero kilka lat później postanowił zawalczyć o przejęcie środowisk mniejszości narodowych, które zbudował nie kto inny jak właśnie poseł Robert Tyszkiewicz.
Nie ma przypadku, że praktycznie wszędzie w całej kampanii wyborczej Tadeusz Truskolaski jeździł na spotkania wyborcze ze swoim synem i aktywnie udzielał się przede wszystkim w gminach i miejscowościach, gdzie zamieszkują mniejszości narodowe oraz wyznawcy Prawosławia. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2019 roku, to właśnie Krzysztof Truskolaski, we wszystkich powiatach, gdzie zamieszkuje najwięcej wyborców z tych mniejszości, zdobył o wiele więcej głosów niż Robert Tyszkiewicz. W powiecie białostockim Krzysztof Truskolaski miał prawie 4 tys. głosów przewagi nad Tyszkiewiczem, w powiecie bielskim o 300 głosów, w powiecie hajnowskim o blisko 40 głosów więcej i w powiecie sokólskim o prawie 700 głosów przewagi. Zaś w samym Białymstoku przewaga była miażdżąca.
Tadeusz Truskolaski nie lubi, kiedy musi słuchać kogoś innego, albo kiedy ktoś dyktuje mu jakiekolwiek warunki. A w tym przypadku musi to znosić. Naturalnie więc w jego zainteresowaniu jest, aby to zmienić. I gdyby jego synowi udało się przejąć władze w podlaskiej Platformie, w końcu miałby możliwość oderwania się od łączących go układów z ludźmi Tyszkiewicza. Dziś zmuszony jest te układy podtrzymywać, aby mieć jak utrzymać większość w Radzie Miasta.
Robert Tyszkiewicz pokazał jednak, że jeszcze nie wszystko stracił, czym dysponuje. Bo żadną tajemnicą nie jest, że radni w osobach przede wszystkim Marcina Moskwy, Marka Tyszkiewicza i Jowity Chudzik, to ewidentnie jego ludzie. To ich głosy zaważyły, że Zygmunt Szendzielarz Łupaszko zostaje nadal patronem ulicy na Skorupach. W tym głosowaniu mniej chodziło o jego postać i upamiętnienie, co o rozgrywki wewnątrz Koalicji Obywatelskiej i pokazanie obydwu Truskolaskim, że nie wszystko jeszcze mogą. I trzeba się politycznie liczyć z szefem Platformy w regionie, bo jeśli nie, to może wywalić tę większość w każdej chwili.
Ciekawie będzie obserwować teraz reakcje i to co dziać się będzie w najbliższych tygodniach, albo miesiącach w Platformie Obywatelskiej. Choć jedno jest pewne już teraz. Robert Tyszkiewicz jest doświadczonym politykiem, potrafi grać ostro i nie poddawać się w żadnej sytuacji. Udowadniał to nie raz. Wie doskonale, że notowania Borysa Budki topnieją mocno i pewnie szybciej niż później dojdzie do zmiany szefa w tej partii. Krzysztof Truskolaski, jeśli będzie chciał pozostać w tych strukturach, będzie musiał zupełnie inaczej ustawić się niż w tej chwili. Co może dla niego oznaczać, że nadal będzie tym drugim w szeregu, albo i dalej, bo Robert Tyszkiewicz też nie lubi, kiedy ktoś pogrywa z nim w taki sposób.
Co w takim razie z Tadeuszem Truskolaskim? Na pewno będzie dalej starał się ustawić tam, gdzie będzie miał szansę na jedynkę na liście do Parlamentu Europejskiego, czym jest najbardziej zainteresowany. Dlatego na wszelki wypadek buduje już od dawna inną odnogę polityczną, u boku Rafała Trzaskowskiego. Bo ten choć jest cały czas wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej, ewidentnie odbił w bok starając się budować za niemieckie pieniądze nowy ruch. Sytuacja polityczna wydaje się więc bardzo ciekawa.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie