Reklama

To właśnie tych zamontowanych ekranów miasto nigdy nie montowało

01/03/2016 15:40


Miasto nigdy nie budowało ekranów akustycznych widocznych na zdjęciu – na dodatek złapanych okiem aparatu fotograficznego w trakcie ich montażu. Tak jeszcze miesiąc temu tłumaczyła ich obecny brak Bożena Zawadzka, Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Białymstoku. Ciekawe, jak teraz wytłumaczy ich obecność na zdjęciach?

Chodzi o inwestycję wartą około 2 mln 200 tys. złotych. Na taką kwotę bowiem wycenione zostały ekrany akustyczne, które przy budowie przedłużenia ulicy Piastowskiej zostały najpierw zamontowane, a następnie zdemontowane. Do chwili obecnej nie dało się ustalić, gdzie są elementy pochodzące z rozbiórki. Część z nich ponoć się odnalazła. Przynajmniej takie elementy wskazał były dyrektor Zarządu Dróg i Inwestycji – Janusz Ostrowski. Obecnie ta komórka urzędowa jest rozdzielona na Departament Inwestycji i Zarząd Dróg Miejskich.

Co ciekawe, Bożena Zawadzka, która była zastępcą Ostrowskiego w jednym i tym samym departamencie, twierdziła przed niespełna miesiącem, że Miasto Białystok nigdy ekranów nie budowało w tym miejscu. Kiedy jej bezpośredni przełożony – Ostrowski – natomiast wskazał, gdzie znajdują się części z tych niewybudowanych nigdy ekranów. Sprawa pewnie nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie sami mieszkańcy, którzy widzieli wybudowane ekrany i widzieli ich demontaż. Dlatego zdecydowali się powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Jak informowaliśmy niedawno – prokuratura umorzyła postępowanie. Jej zdaniem nie doszło do samowoli budowlanej, ani zmarnotrawienia publicznych pieniędzy. Jednak Stowarzyszenie „Niepokonani 2012”, które działa w imieniu mieszkańców i reprezentuje ich interesy przed organami ścigania, odwołało się od postanowienia prokuratury. Zaskarżono je do sądu.

Wnioskujemy o przekazanie sprawy do Prokuratury celem przeprowadzenia ponownie całego postępowania. Nie zgadzamy się na patologie i walczymy z nimi. Tu chodzi o inwestycję wartą około 2 mln 200 tys. złotych. Przynajmniej taką wyceną dysponujemy. Nie zgadzamy się, aby publiczne pieniądze były tak marnotrawione. Prokuratura powinna dokładnie zbadać temat i ustalić, kto nakazał rozbiórkę ekranów i gdzie są rozebrane ekrany akustyczne – argumentowała przed sądem stanowisko „Niepokonanych 2012” szefowa struktur regionalnych – Maria Bzura.

Decyzją sądu, który skargę rozpatrzył, sprawa ponownie wróciła do rozpoznania przez śledczych. Kilkanaście dni temu skierowane zostało pismo do biegłego z Warszawy celem ustalenia wielu wątków dotyczących ekranów. Między innymi biegły będzie musiał zbadać dziennik budowy i ustalić dokładny czasookres budowy ekranów akustycznych na odcinku od ulicy Ustronnej do Szmaragdowej, dokładny czas ich rozbiórki, ustalić osobę odpowiedzialną z ramienia Urzędu Miejskiego w Białymstoku za wybudowanie i rozbiórkę ekranów, czy w końcu potwierdzić fakt, że wszystkie czynności budowlane znalazły się w dzienniku budowy.



To może nie być łatwe zadanie. Przede wszystkim dlatego, że obecna szefowa Zarządu Dróg Miejskich na styczniowym posiedzeniu Komisji Rewizyjnej twierdziła, że Miasto Białystok nigdy ekranów akustycznych w tym miejscu nie budowało. Jak wyjaśniła – postawiono jedynie betonowe słupy. Nie dodała tylko czy dla ozdoby, czy z jakichkolwiek innych powodów.

Nigdy nie montowaliśmy tam ekranów. Ustawiliśmy tylko słupy betonowe, ale pleksi nie były zamontowane – powiedziała do radnych szefowa Zarządu Dróg Miejskich – Bożena Zawadzka.

W świetle zdjęć, które zamieszczamy, to teza raczej dość śmiała. Co prawda nie widać pleksi, ale widać wyraźnie montaż ekranów. Dodamy, że zdjęcia wykonano dokładnie w czasie prac montażowych. Kilka dni później tych konstrukcji już nie było. Pojawili się ponownie pracownicy firmy MIPA i część ekranów została rozebrana. W sumie chodzi aż o 16 przęseł.

Decyzję, żeby ekranów nie było wydała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która w tym zakresie zmieniła decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Tego zresztą chcieli mieszkańcy. Na tej lokalizacji ekrany nie są potrzebne, bo poziom hałasu był badany i stwierdzono, że nie jest za głośno – wyjaśniła na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Bożena Zawadzka, Dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Problem polega jednak na tym, że ekrany rozebrano wcześniej, czyli przed decyzją GDOŚ. Na dodatek Szefowa Zarządu Dróg Miejskich, przecież stwierdziła, że ich nigdy nie zbudowano. Zastanawiamy się tylko, co w takim razie zostało uwiecznione na zamieszczonych przez nas zdjęciach? Możliwe, że Białystok będzie drugim po Sokółce miastem cudów. Tyle że tu dla odmiany, materializują się samoistnie drogie elementy ochrony akustycznej i w cudowny sposób znikają, a urząd i urzędnicy nawet nic o tym nie wiedzą.

W każdym razie Prokuratura posiada dokumenty, z których wynika, że dopiero miesiąc po demontażu ekranów akustycznych pojawiła się decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych, która ewentualnie pozwalałaby na rozbiórkę ekranów. Jednak i tu jest problem, ponieważ ani decyzja wydana przez RDOŚ, ani GDOŚ nie określała zakresu prac budowlanych. A montaż czy też demontaż konstrukcji ekranowych, takich decyzji wymagał. Dlatego oprócz cudów budowlanych urzędnicy miejscy będą musieli się tłumaczyć jeszcze z działań, którymi mogli dopuścić się samowoli budowlanej.

Część zdemontowanych ekranów akustycznych, których nigdy nie było, odnalazła się. Innych zdemontowanych elementów, jak dotąd nie udało się znaleźć. Nikt nie potrafił wskazać, gdzie się podziały. Z informacji przedstawionej przez specjalistę, który wyliczał koszt brakujących elementów wynika, że zniknęły gdzieś części warte ponad 300 tysięcy złotych. I urząd miejski, który teoretycznie powinien nimi dysponować, albo wiedzieć przynajmniej, gdzie są – nic w tej sprawie nie wie. No, ale ich przecież nigdy nie było, więc to może wiele wyjaśniać.

Jeśli to nie jest bałagan, to już nie wiadomo, jak określić zaistniały stan rzeczy. Jest to też sytuacja co najmniej dziwna, że władze Białegostoku nie zgłosiły sprawy same do Prokuratury celem ustalenia co się stało ekranami, których nigdy nie było, bowiem za inwestycję zapłacili zarówno mieszkańcy Białegostoku jak też i Unia Europejska.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do