Yeti jest jedynym modelem typu crossover albo - jak klasyfikują inni - kompaktowym SUV - em czeskiej marki. Mimo że od ostatniej modernizacji minęły trzy lata, nadal wygląda on przyzwoicie na tle konkurencji, choć to oczywiście kwestia gustu. Nie brakuje takich, którzy twierdzą, że nie ma bardziej brzydkiego samochodu, a do tego razi "sroka" na masce. Niemniej jednak auto bazuje na technologii Volkswagena i cieszy się w Polsce dość dużą popularnością. W żadnym wypadku nie ma co porównywać tego pojazdu do prawdziwej terenówki, a mimo to spokojnie można zjechać z utwardzonych dróg bez obaw o to, że zostaniemy w lesie. Warunkiem jest tylko - co jasne - napęd na cztery koła.
Skoda Yeti produkowana jest od 2009 roku. Bazą była popularna Octavia 4x4. Lifting przeprowadzono w 2013. Była to gruntowna modernizacja. Zmieniono wygląd, pojazd stał się bardziej wyrazisty, można powiedzieć - rysy stały się agresywniejsze. Wewnątrz zastosowano nową kierownicę, poszerzyła się także lista wyposażenia. I tyle. Jeśli chodzi o podzespoły mechaniczne, oparto się na sprawdzonych już rozwiązaniach.
Miałem okazję jeździć Yeti kilkakrotnie. Pierwszy raz sześć lat temu na torze ADAC pod Berlinem. Podczas krótkiego szkolenia dziennikarze sprawdzali, jak samochód ten radzi sobie w terenie. Nie było bagien i moczarów, ale sporo piasku i dołów - zjechaliśmy z leśnych dróg. Wtedy pod maskami tych pojazdów pracowały 2 - litrowe silniki diesla TDI o mocy 140 KM, napęd to 4x4. Skoda w takim miejscu radziła sobie znakomicie, co szczerze muszę przyznać. Nie było mowy o utknięciu w głębokim żwirze, problemów nie stanowiły również strome podjazdy. I choć crossover jest typem samochodów łączących cechy różnych segmentów, mniejszym od typowych SUV - ów, to nie wiem, czy w przypadku Yeti wypada stosować to określenie. Pokaz instruktorów - zjazd z kamienistej góry, z której spływała woda, nie pozostawił wątpliwości, że Yeti w terenie wiele potrafi. No ale to trzeba było zobaczyć.
Potem miałem okazji prowadzić model ten jeżdżąc w mieście - benzynowy 1,2 TSI 105 KM 4x2 oraz po modernizacji w czasie testu na trasie - 1,4 TSI 122 KM 4x2 w wersji szumnie nazywanej ekologiczną Green Tec (system start - stop, funkcja rekuperacji energii, opony o zmniejszonym oporze toczenia). Tym drugim przejechałem około 500 kilometrów. Trudno nazwać to testem, bo do tego przydałyby się jeszcze analizy w warunkach laboratoryjnych, ale kilka dni z samochodem pozwalają już na wstępną ocenę.
Bez zagłębiania się w katalogi i czytania super pozytywnych informacji prasowych, stwierdzam, że silnik dobrze radzi sobie z napędzaniem Skody. Do setki auto przyspiesza po niewiele ponad 11 sek. (według danych katalogowych - 10,6 sek.). Producent deklaruje zużycie paliwa w mieście na poziomie 7,9 l, poza miastem - 5,5 l, średnio - 6,4 l. Faktycznie tak kolorowo jednak nie jest i realnie trzeba spodziewać się spalania o około 1,5 l większego. Dzieje się tak - o czym już swego czasu pisałem - ponieważ koncerny przeprowadzają testy w warunkach laboratoryjnych, a te nie uwzględniają choćby dziur w jezdniach czy nagłych podmuchów wiatru.
Choć przyznałem, że jednostka benzynowa 1,4 radzi sobie z tym dość dużym samochodem, to nie czyni z niego demona prędkości. I chyba nie o to chodzi, by właśnie od Yeti tego wymagać. Jeżeli do środka wepchniemy rodzinę plus bagaże, będzie ciężko. Wyprzedzając inne auta trzeba niekiedy dokonać redukcji z szóstki na czwórkę. Inaczej i turbina nie pomaga. Silnik bardzo przyjemnie mruczy, jego odgłos nie przeszkadza nawet przy szybkiej jeździe. Drażni za to szum opływającego karoserię powietrza - już przy 80 km/h.
Auto za to bardzo przyjemnie się prowadzi, nawet przy większych prędkościach i w zakrętach jest przewidywalne. Siła wspomagania kierownicy także w porządku. Drobny mankament to drążek zmiany biegów, moim zdaniem nieco za krótki, dosięgnięcie niekoniecznie jest wygodne.
Polskie drogi dla tego kompaktowego SUV - a Skody to "pikuś". Zawieszenie jest rewelacyjne, świetnie amortyzuje, gdy przejeżdża się przez wyboje czy poprzeczne nierówności. Wiele aut ma wtedy tendencję do tzw. pływania, czego nie można powiedzieć o Yeti. Do tego wszystkiego daję jeszcze plus za widoczność przez przednią szybę. Sytuacja wygląda gorzej w przypadku tylnej, gdyż pojazd jest długi. Nadwozie jest wysokie, ale podczas pokonywania zakrętów nie przechyla się nadmiernie, nie wzruszają go też specjalnie boczne strzału wiatru po wyjechaniu na nieosłoniętą drzewami przestrzeń.
Nie będę cytował opisów producenta, jak to w kabinie jakaś linia płynnie przebiega przez kokpit i nadaje wnętrzu indywidualności, bo tego typu rzeczy uważam za stosunkowo mało istotne, a wręcz głupie.
Fotele o ile są wygodne, to zbyt miękkie jak na dłuższe trasy. Może pięć osób wygodnie się tutaj nie rozsiądzie, ale cztery - spokojnie. W żadnym innym kompaktowym SUV - ie jadący z tyłu nie mają takiej przestrzeni nad głowami jak w Yeti. Pojemność bagażnika wynosi co najmniej 405 litrów. Po przesunięciu foteli z tyłu do przodu przestrzeń bagażnika powiększa się do 510 litrów. Gdy z tyłu zostaną wyjęte fotele, pojemność rośnie do 1 760 litrów.
Kierownica dobrze leży w dłoniach. Nocą za to męczy trochę wzrok białe podświetlenie zegarów, za to te są nad wyraz czytelne. Jakość materiałów wykończeniowych uznaję za przyzwoitą, choć efekt psują tu i ówdzie twarde plastiki. Obsługa auta jest intuicyjna, żadnych udziwnień po prostu tu nie znajdziemy. No i jest nudno - dominują szare, ponure kolory.
Z elektronicznie sterowanym napędem na cztery koła i prześwitem 180 milimetrów kompaktowy SUV wydaje się być uzbrojony na każdy teren. Elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego EDS umożliwia równomierne i komfortowe ruszanie na nawierzchniach o różnej przyczepności.
W skład wyposażenia wchodzi szereg systemów elektronicznych odpowiadających z bezpieczeństwo, komplet poduszek powietrznych etc.
Ceny startują od 71 050 zł (wersja Active, motor 1.2 TSI 110 KM 4x2).
Od czasu, kiedy testowałem Skodę Yeti nieco zmieniła się gama jednostek napędowych. Obecnie 1.2 TSI ma moc 110 KM, 1.4 TSI - 125 KM, a 2.0 TDI - 150 KM.
Do wyboru klienci mają kilka wersji specjalnych auta oraz miejską i terenową.
Podsumowując: polubiłem ten model. O ile na tle konkurencji ceny Yeti nie są wcale niskie, to jest to samochód godny uwagi. Sprawdzi się jako auto dla rodziny, a i stylistyka jest już zupełnie inna niż w "okropnych" Skodach sprzed dekady.
Komentarze opinie