Wracamy jeszcze raz do protestu mieszkańców ulicy Angielskiej i Ostrowieckiej. Trudno jest przejść obok ludzi, których urzędnicy traktują przedmiotowo zamiast podmiotowo. Aby mogli mieszkać we własnych domach nie potrzeba wiele, wystarczy tylko dobra wola. Tej niestety nie ma ani po stronie magistratu, ani po stronie wojewody podlaskiego.
Najpierw należy powiedzieć zdecydowanie jedną rzecz – inwestorem drogi osiedlowej – jest Miasto Białystok. Oznacza to, że urzędnicy miejscy sami decydują o tym jak będzie przebiegała inwestycja. W tym przypadku, jak mówił we wtorek zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński – jest jeszcze inwestor zewnętrzny, który dołoży się w całości lub części do budowy. Tym inwestorem jest sam deweloper, który postawi obok swoje bloki o kilku kondygnacjach. Nie zmienia to absolutnie faktu, że nadal inwestorem budowy drogi pozostaje i tak Miasto Białystok. To urzędnicy z naszego magistratu wydają decyzje w zakresie budowy, jak i decydują o wywłaszczeniu mieszkańców.
Trudno tu się doszukać innego wyjaśnienia, jak sprzyjanie deweloperowi. Przynajmniej tak twierdzą i mieszkańcy, a nawet jeden z radnych, który powiedział, że otrzymał informację od dyrektorki jednego z departamentów, że zastosowanie specustawy drogowej przy budowie uliczki osiedlowej, jest korzystne dla inwestora.
- Zapytaliśmy podczas spotkania urzędników z mieszkańcami dlaczego zastosowano specustawę drogową. Pani dyrektor odpowiedziała, że zdaje sobie sprawę, że to nie jest rozwiązanie korzystne dla mieszkańców, ale korzystne dla dewelopera. Wychodzi na to, że urząd bardziej dba o interesy dewelopera niż ludzi, którzy są wyrzucani z własnych domów – powiedział radny SLD Wojciech Koronkiewicz.
Na dodatek, jak twierdzą mieszkańcy, specustawa nie powinna mieć tu zastosowania, ponieważ wywłaszczenie ich z domów nie wiąże się z budową drogi, ale miejsc parkingowych, które mają być zlokalizowane w pasie drogowym. Kiedy pytaliśmy rzeczniczkę prezydenta Białegostoku dlaczego w taki sposób zaplanowano inwestycję, odpowiadała nam, że wszystko jest zgodne z planami zagospodarowania przestrzennego i miasto nie może postąpić inaczej, niż ma to miejsce w przypadku ulicy Angielskiej i Ostrowieckiej. Niemniej jeszcze we wtorek ustaliliśmy, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Przy decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej, czyli tak zwanej decyzji ZRID-owskiej, plany zagospodarowania przestrzennego nie mają zastosowania. Ale nawet gdyby posługiwać się planami, to w planach jest zapis o możliwości budowy parkingów. Nie ma mowy o konieczności ich wybudowania. Na dodatek bez tych parkingów byłoby zwyczajnie taniej, przede wszystkim dla miasta.
- Parkingi nie są obligatoryjną częścią drogi. W związku z powyższym można by było przeanalizować zakres techniczny tej drogi, jej parametry, tak żeby co najmniej kilka rodzin udało się uratować przed wywłaszczeniem. Przecież tak będzie taniej, będzie to też rozwiązanie mniej uciążliwe dla mieszkańców. Pamiętajmy, że tu chodzi o nasze pieniądze. – tłumaczył we wtorek Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.
Taniej będzie przede wszystkim dlatego, że bez wyrzucania ludzi z ich domów, nie trzeba będzie płacić za wywłaszczenie. Powstaje tu zasadnicze pytanie – kto zapłaci za obowiązkową przeprowadzkę i odszkodowania za utratę nieruchomości i posesji? Zgodnie z prawem powinien to zrobić inwestor – czyli Miasto Białystok. Ciekawe, czy deweloper, który zgodził się na sfinansowanie budowy drogi zgodzi się w związku z tym zapłacić także tę kwotę odszkodowań, jaką będzie zmuszone zapłacić Miasto? W końcu to on skorzysta sprzedając mieszkania z dogodnymi miejscami parkingowymi. Trzeba tu koniecznie dodać, że przecież pieniądze na odszkodowania wywłaszczonych rodzin pochodzić będą z naszych podatków.
- Czy jest szansa, żeby te miejsca parkingowe zostały przesunięte dalej od mojego domu? Jest tam teren działki niezabudowanej. Zgadzam się na oddanie części posesji, zostawcie tylko mój dom – prosiła Bogusława Falgowska.
- Tu mamy plan miejscowy, uchwalony i to on zobowiązuje prezydenta do jego realizacji – odpowiadał zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński.
Z tego wynika prosty wniosek – władze nie chcą zmieniać ani swoich decyzji, ani planów zagospodarowania przestrzennego, mimo że takie uprawnienia posiadają. Nawet wojewoda podlaski na spotkaniu z mieszkańcami powiedział, że decyzję Miasta Białystok mógłby zmienić, ale nie ma takiego obowiązku. Na dodatek, jak wspominaliśmy, plany zagospodarowania przestrzennego nie mają znaczenia dla inwestycji, która jest realizowana decyzją ZRID-owską. Coś tu ewidentnie do siebie nie pasuje i dziwi ten upór urzędników oraz wcześniejsze działania dewelopera, któremu nie udało się skupić działek od mieszkańców. Musiało dojść do wyrzucenia ludzi z ich domów decyzjami urzędniczymi, a być może za jakiś czas, także siłą.
Ogólnie można rzec, że bardzo dziwnie wygląda sprawa budowy osiedlowej uliczki, co do której panuje taki upór ze strony władz miasta. Dziwić także mogą odszkodowania, jakie najprawdopodobniej trzeba będzie zapłacić tylko po to, aby udało się zrealizować pod nowymi blokami miejsca parkingowe w miejsce domów z ogrodami.
Komentarze opinie