Możliwe, że zaczęła się standardowa reorganizacja pracy urzędu miejskiego w Białymstoku. Jednak okoliczności, w jakich ma miejsce łączenie, ale i dzielenie poszczególnych departamentów i referatów, mogą także wskazywać na wielkie sprzątanie afery jaka od poniedziałku elektryzuje niemal cały Białystok.
Jedną z najważniejszych kwestii jest włączenie biura Miejskiego Konserwatora Zabytków do bardzo dużego departamentu, jaki właśnie powstaje w strukturach urzędu. Choć na razie rzecznik prasowa Prezydenta Białegostoku – Urszula Boublej – mówi spokojnie, że to efekt większych reorganizacji w całym urzędzie miejskim. Wygląda to jednak i krótko mówiąc dziwnie. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy do CBA trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zastępcę Prezydenta Białegostoku – Rafała Rudnickiego – poprzez stosowanie nacisków na Miejskiego Konserwatora Zabytków jak i podległych mu pracowników. Tak przynajmniej napisano w dokumencie, którym zajmą się teraz śledczy.
- Nie ma tu mowy o likwidacji funkcji Miejskiego Konserwatora Zabytków. W ramach reorganizacji pracy urzędu, mamy sporo zmian. Nie dotyczą one wyłącznie jednego departamentu, ale kilku innych także. Jedną z takich zmian jest właśnie połączenie departamentu kultury, promocji, sportu i dotychczasowego biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. Pan Dariusz Stankiewicz, będzie wykonywał swoją dotychczasową pracę przy wsparciu Biura Kultury i Ochrony Dziedzictwa Narodowego, które od teraz będzie referatem w tym dużym departamencie – wyjaśnia nam Urszula Boublej.
Możliwe, że z punktu widzenia władz Białegostoku takie zmiany są nieistotne. Tylko warto w tym miejscu przypomnieć, że wiele lat trwała walka o utworzenie, a następnie powołanie miejskiego konserwatora zabytków, jaki działałby samodzielnie. Przez długi okres czasu w kontekście ochrony zabytków działo się w Białymstoku delikatnie mówiąc – nie najlepiej. Stąd również powstały środowiska aktywistów, którzy połączyli siły, by bronić naszej historii i dziedzictwa przed deweloperskimi zapędami i planami urbanistycznymi, jakie krok po kroku niszczyły kolejne krajobrazy dawnego miasta.
Obecnie nie minęło jeszcze nawet pół roku odkąd Białystok ma w końcu osobę, która miała dbać o zabytki, a już jego rola będzie nieco inna. Samodzielne biuro, to nie to samo, co referat w dużym departamencie, od jakiego dyrekcji – Dariusz Stankiewicz – Miejski Konserwator Zabytków, będzie poniekąd sporo uzależniony.
Wczoraj okazało się, że sprawa związana ze zwolnieniem Sebastiana Wichra ma swój dalszy ciąg. Za to w obliczu tego, co się obecnie dzieje, cała sprawa wygląda jeszcze bardziej niepokojąco. Okazało się, że z magistratu, a konkretnie z pomieszczeń, w jakich pracował zwolniony pracownik, zniknęły dokumenty dotyczące obiektu na Lipowej 41. Czyli dokładnie te, jakie powinny być obiektem dochodzenia śledczych z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Bo to właśnie do budynku przy Lipowej 41 zostały opracowane zalecenia konserwatorskie, które z informacji przekazanej przez Sebastiana Wichra, zostały zmienione na korzyść białostockiego dewelopera. Z kolei na tę zmianę – korzystną dla przedsiębiorcy – miał naciskać zastępca prezydenta – Rafał Rudnicki.
Możliwe, że to przypadek. Ale raczej skłaniamy się ku tezie, że nie ma takich przypadków, kiedy po wybuchu afery, jaka rozgrywa się na oczach całego miasta, dochodzi do bardzo szybkich zmian w strukturach urzędu. Oprócz połączenia kilku departamentów w jeden – o czym pisaliśmy powyżej – dojdzie także do podzielenia. Między innymi podziałowi uległ departament ochrony środowiska. Od teraz wydzielił się z niego jeszcze departament gospodarki komunalnej. Natomiast w Zarządzie Dróg i Inwestycji także oddzielnie będą kierowane prace urzędników odpowiedzialnych za drogi i oddzielnie odpowiedzialnych za inwestycje. To jeszcze nie koniec, bowiem z informacji uzyskanej od rzeczniczki Prezydenta Białegostoku dowiedzieliśmy się, że cały urząd przejdzie reorganizację, ale jeszcze trwają szczegółowe ustalenia.
- Są to zaskakujące i niespodziewane działania. Brakuje im uzasadnienia. Zdziwienie budzi fakt, że nie były one wcześniej sygnalizowane opinii publicznej. Powstaje pytanie – po co są te zmiany – skoro pan prezydent 8 lat temu sam w ten sposób zorganizował pracę urzędu. Wręcz był autorem takiego porządku organizacyjnego – dziwi się Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku.
Możliwe, że właśnie po to, aby sprzątać ogrom dokumentów i to w wielu departamentach jednocześnie. Wiadomo już, że do Urzędu Miasta mogą zawitać funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, więc jest to ostatni moment na reorganizację i czyszczenie wszystkiego co się da. Możliwe też, że Piotr Firsowicz – dotychczasowy dyrektor departamentu urbanistyki – też nie znalazł się przypadkiem poza strukturami Urzędu Miejskiego. Od wczoraj jest już wojewódzkim konserwatorem zabytków, chociaż wcześniej w opinii wielu białostoczan jawił się jako jeden z największych jego szkodników.
Smaczku dodaje całej sprawie jeszcze jedno wydarzenie sprzed ponad roku. Chodzi o Dojlidy, która to dzielnica obecnie jest najlepiej zachowaną historycznie dzielnicą w Białymstoku. Tam również ten sam deweloper, który jest obecny przy Lipowej 41, chciał pobudować wieżowce, czemu protestował zwolniony Sebastian Wicher. Był on zatrudniony w strukturach departamentu urbanistyki, jaką kierował Piotr Firsowicz. Ponad rok temu podczas dyskusji nad planami zagospodarowania przestrzennego Dojlid, ówczesny dyrektor departamentu – Firsowicz – miał rozłożone na swoim urzędowym biurku materiały, które obrazowały jak będzie wyglądała zabudowa w zabytkowej dzielnicy. Tyle, że posługiwał się nie swoimi opracowaniami urzędowymi, ale materiałami reklamowymi przygotowanymi przez tego samego dewelopera, jaki przewija się obecnie w temacie rzekomych nacisków przy Lipowej 41. Tyle chyba wystarczy dla zrozumienia gwałtownego podziału, rozdziału i łączenia różnych komórek w urzędzie miejskim.
- Miejmy nadzieję, że reorganizacja w strukturach urzędu miejskiego nie sparaliżuje, nie utrudni i nie spowolni załatwiania spraw przez mieszkańców Białegostoku – dodaje Jarosław Matwiejuk.
Wkrótce napiszemy również o tym, co z tym wszystkim ma wspólnego zarząd dróg i inwestycji, który obecnie też przechodzi reorganizację. A można rzecz śmiało, że ma niemało, nawet bardzo wiele wspólnego. Inna sprawa – co z dekalogiem pana prezydenta, który zapowiadał cięcia, choć pojawią się nowe stanowiska kierownicze dzięki rozdziałowi departamentów?
Cała sprawa z dnia na dzień wygląda coraz gorzej, zarówno dla urzędującego prezydenta, jak i jego zastępcy – Rafała Rudnickiego, wobec którego CBA może podjąć czynności, po tym, jak radni PiS złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa.
Komentarze opinie