
To przede wszystkim rodzice dzieci uczęszczających do białostockich przedszkoli sprzeciwili się pomysłowi łączenia przedszkoli w zespoły przedszkolne. Pomysł był też źle oceniany przez kadrę, która nie została odpowiednio dużo wcześniej poinformowana o tak znaczących zmianach. Na poniedziałkowej sesji Rady Miasta radni Koalicji Obywatelskiej zdecydowali, że głosu mieszkańców słuchać nie będą.
Już raz mieszkańcy Białegostoku, przede wszystkim ogromna grupa rodziców zebrała się do działania i przygotowała obywatelski projekt uchwały, który wycofałby z obrotu prawnego uchwałę przyjętą na koniec ubiegłego roku. Wówczas radni Koalicji Obywatelskiej mający większość w Radzie zdecydowali się na skasowanie kilku przedszkoli tylko po to, aby utworzyć z nich molochy w postaci trzech zespołów. Władze Białegostoku swoją decyzję tłumaczyły oszczędnościami. Choć na dwumiliardowy budżet miasta, szacowany około milion oszczędności, to naprawdę bardzo niewiele.
Rodzice zebrali podpisy pod obywatelskim projektem uchwały, ale jak stwierdził w lutym 2022 r. Przewodniczący Rady Miasta, zawierał on błędy i nie mógł być procedowany. Rodzice ruszyli więc z powrotem po podpisy i projekt już bez błędów złożyli ponownie. W miniony poniedziałek, 28 marca, Rada Miasta ponownie się zajęła – tym razem niejako rozłączeniem zespołów przedszkolnych w przedszkola. Chodziło o to, aby przywrócić stan sprzed głosowania z końcówki ubiegłego roku. Zmiany bowiem formalnie nie weszły jeszcze w życie, bo wejdą dopiero od września.
- Obiecaliście przy wyborach, że będziecie głosem mieszkańców, a nie urzędników. Proszę byście byli naszym głosem. Możecie mieć swoją, jak powiedział prezydent, tożsamość – mówiła podczas sesji Rady Miasta Ewa Kraszewska przewodnicząca Rady Rodziców z Przedszkola Samorządowego nr 64 w Białymstoku.
Bo w zespole przedszkolnym nr 2, w którego skład miałoby wejść przedszkole nr 64 miałyby być aż 22 oddziały. Byłaby to największa placówka przedszkolna w mieście jaka kiedykolwiek powstała. Trzeba wiedzieć, że przedszkola będą w sumie liczyły nawet po około 450 dzieci, a od września może nawet 500, ponieważ dojdą do nich jeszcze dzieci uchodźców wojennych z Ukrainy.
- To gigant. Przy takiej liczbie dzieci zarządzanie nie będzie dobre – argumentowała po stronie rodziców radna Agnieszka Rzeszewska.
Nie przekonało to radnych Koalicji Obywatelskiej, którzy głos obywatelski wrzucili do śmietnika. Wszyscy zgodnie podnieśli rękę za pomysłem prezydenta z zeszłego roku, aby siedem przedszkoli zmienić w trzy molochy. I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o wsłuchiwanie się w głos mieszkańców. Choć inny głos został usłyszany w podobnej sprawie. Łączenia w zespół szkolno – przedszkolny nie będzie w przypadku przedszkola z językiem białoruskim. Tu także społeczność białoruska mocno protestowała i jej głos akurat został wysłuchany.
Jak wyjaśniał radnym na poniedziałkowej sesji Rady Miasta Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku, połączenie przedszkoli w zespoły przedszkolne przyniesie oszczędności w budżecie miasta od 300 do 500 tys. złotych rocznie. Ale to jeszcze też nie wiadomo, bo nie można w tej chwili podać dokładnych kwot, tylko szacunkowe. Jakiego rzędu będą to oszczędności i czy w ogóle będą, okazać ma się dopiero po około roku działania zespołów przedszkolnych.
(Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie