Aby otrzymać zasiłek rodzinny trzeba mieć dochód na osobę w rodzinie nie przekraczający kwoty 539 zł. To oznacza, że otrzymają go nie biedni, a skrajnie biedni. Rodzina, która zarabia najniższą krajową o zasiłku bowiem może jedynie pomarzyć.
Wystarczy proste przeliczenie matematyczne. Dziś najniższe wynagrodzenie wynosi 1680 zł brutto, co daje 1242,20 zł netto. I wystarczy, że rodzina składa się z dwójki rodziców, która otrzymuje właśnie takie wynagrodzenia oraz dwójki dzieci, zasiłku rodzinnego już nie będzie. Dochód na osobę w rodzinie wyniesie wówczas 621,10 zł. A to już za dużo. Zgodnie z ustawą o świadczeniach rodzinnych kryterium uprawniające do zasiłków rodzinnych wynosi 539 zł. Przekroczenie tej kwoty dochodowej pozbawia całkowicie możliwości skorzystania z pomocy państwa.
Prosto można się domyślić, że rodzice zarabiający najniższe krajowe, mający na utrzymaniu dwoje dzieci, łatwo nie mają. Po opłaceniu czynszu, niezbędnych innych kosztów jak energia, telefon, internet, czy w wielu przypadkach rata kredytu, na życie zostaje niewiele, albo w ogóle nic. Pomocy szukać na próżno. Aby skorzystać z innej możliwości otrzymania zasiłków należy zarabiać jeszcze mniej, ponieważ kryteria są jeszcze niższe od tych przy zasiłkach rodzinnych.
- Dla mnie to jest kompletna paranoja. Gdzie tu jest pomoc rodzinie, o której tyle się mówi? Jeśli ktoś uważa, że 2,5 tysiąca na czteroosobową rodzinę to bogactwo, niech spróbuje pożyć w tym bogactwie – powiedziała nam Monika Drozdowska zbulwersowana mama dwójki dzieci.
Niebawem Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zacznie przyjmować wnioski na świadczenia rodzinne. Niektórzy z rodziców bardzo oczekiwali, że zmieni się próg dochodowy uprawniający rodzinę do świadczeń. Pani Monika sprawdziła i jest zdruzgotana faktem, że kolejny rok wszystko pozostało bez zmian.
- Wszystko poszło do góry, płacę więcej za mieszkanie, za jedzenie, bilety, ale dochód do zasiłku jest taki sam. To mam rzucić pracę, żeby dostać kilka groszy? O to chodzi rządowi? – dodaje.
Prób dochodowy uprawniający do zasiłku w wysokości 539 zł obowiązuje od listopada 2012 roku. Został podniesiony z kwoty 504 zł. Poprzednia, niższa kwota kryterium nie była weryfikowana aż przez 8 lat. Jeśli tym razem rodzice znów będą musieli tyle czekać, wkrótce się okaże, że takie świadczenia otrzymają wyłącznie ci, którzy nigdzie nie pracują. Zresztą jak się okazuje, pracując za najniższą krajową, też nie ma szans na pomoc państwa.
- Moja siostra mieszka w Anglii. Nie ma tam żadnego kryterium. Dzieci dostają normalne świadczenia i nie takie śmieszne jak u nas. Z tamtych zasiłków można kupić bilety, wyprawki, jeszcze na kieszonkowe zostanie. A u nas? Wstyd! Po prostu wstyd! Czekam, aż młodsza córka skończy szkołę podstawową i wyjeżdżamy do siostry. Tu nie da się żyć – powiedziała nam z kolei Katarzyna Kowlaczuk.
Kiedy rząd i politycy opcji rządzącej chwalą się, że to oni podnieśli zarówno kryterium, jak i wysokość zasiłków, zapominają w tym samym miejscu dodać, że ta podwyżka ma się nijak do realiów. Jeszcze w 2006 roku ze świadczeń rodzinnych korzystało około 20 tys. rodzin w Białymstoku. Obecnie po zasiłki może przyjść poniżej 7 tysięcy. Tak się ogranicza biedę w Polsce. Można później się chwalić, że biednych ubyło. I pewnie część w tym prawy jest. Połowa z tych 20 tys. ubyła, nie tylko z baz danych ośrodka pomocy, ale nawet z Białegostoku i Polski.
Komentarze opinie