Reklama

Zatrzymana przez Straż Graniczną Syryjka nie chciała zostać w Polsce. Prosiła o powrót na Białoruś

15/01/2022 10:39

Aktywiści, a za nimi media podające wszelkie od nich informacje, donosili o Syryjce, która miała zostać wywieziona na granicę z Białorusią, choć miała być w złym stanie zdrowia. Okazało się, że kobiecie nic nie dolegało, nie chciała ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce i w efekcie poprosiła, a wręcz zażądała odesłania ją z powrotem na Białoruś.

To nie jest pierwszy raz, kiedy aktywiści i media podające bezwiednie wszelkie informacje pochodzące od nich, alarmują o jakichś zdarzeniach na granicy polsko – białoruskiej. Najpierw jest grzmienie na bezduszność czy łamanie prawa przez polskich żołnierzy lub funkcjonariuszy, a później okazuje się, że było to tylko zwrócenie uwagi na rzekomo niezbędną działalność aktywistów, bo ani nie było bezduszności, ani łamania prawa.

Tak też stało się w sprawie obywatelki Syrii, która przedostała się do Polski i została zatrzymana. Jak donosiły niektóre media, jakie wysłuchały jedynie aktywistów, kobieta miała być w złym stanie zdrowia wyrzucona na Białoruś. Prawda jest jednak taka, że kobieta zatrzymana w miniony wtorek przez funkcjonariuszy z Placówki Straży Granicznej w Michałowie, została dokładnie przebadana w szpitalu.

- Aktywiści informowali, że cudzoziemka jest w złym stanie zdrowia. Kobieta we wtorek po zatrzymaniu przez kilkanaście godzin przebywała w szpitalach, gdzie przeprowadzono jej badania m.in. tomografię jamy brzusznej, konsultacje ginekologiczne i chirurgiczne – przekazała rzecznik Straży Granicznej por. Anna Michalska. – Koszty przeprowadzonych badań i opieki medycznej, które pokryje Straż Graniczna, to ok. 1000 zł – dodała.

I jeszcze poinformowała, że powodem dolegliwości takich jak ból brzucha, które Syryjka zgłaszała, wynikały z tego, że kobieta po prostu miesiączkowała. W jej sprawie interweniował nawet Rzecznik Praw Obywatelskich, którego przedstawiciel był obecny na placówce Straży Granicznej podczas czynności prawno – administracyjnych. Jak przekazała por. Anna Michalska, w tym czasie cały czas obecny był tłumacz.

- Po informacji od SG, że kobieta nie chce składać wniosku o ochronę międzynarodową, przedstawiciele RPO wysłali prawnika, w obecności którego kobieta po raz kolejny odmówiła składania wniosku. Zażądała wydania jej postanowienia o opuszczeniu terytorium RP i umożliwienia powrotu na Białoruś. Wczoraj takie postanowienie otrzymała i została doprowadzona do linii granicy – wyjaśniła rzeczniczka Straży Granicznej.

Nie było żadnego zaskoczenia, ponieważ kobieta chciała dostać się do Niemiec. Polska nie była krajem docelowym. Kiedy obywatelce Syrii przekazano, że po złożeniu wniosku uchodźczego w Polsce i pobraniu od niej odcisków palców zostanie odesłana do Polski w razie zatrzymania gdziekolwiek na terytorium innego kraju Unii Europejskiej, kobieta zażądała odesłania jej na Białoruś.

Jest to już kolejny przypadek, kiedy okazuje się, że tak zwani uchodźcy, jak nazywają ich niektóre media i aktywiści, żadnymi uchodźcami nie są. Nie szukają bezpiecznego schronienia, tylko lepszego życia. Stąd też są to przede wszystkim nielegalni migranci, którzy zapłacili ogromne pieniądze przemytnikom, aby im to lepsze życie ułatwili. Wcześniej, w poprzednich miesiącach, setki zatrzymywanych w Polsce migrantów, którzy przedostali się do naszego kraju z Białorusi, też nie było zainteresowanych otrzymaniem pomocy państwa polskiego, ani bezpiecznego tu schronienia.

(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Straż Graniczna)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do