Sądząc po kolejkach oraz pełnych wiecznie restauracjach McDonald oraz KFC w Białymstoku raczej tylko szaleniec mógłby snuć wizje upadku fastfoodów. W naszym mieście ciągle cieszą się ogromnym zainteresowaniem, choć jakość dań pozostawia wiele do życzenia.
Na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy doszukiwać się nieziemskich walorów smakowych w produktach oferowanych przez dwie duże sieci. W Stanach Zjednoczonych coraz częściej ludzie odwracają się od tego typu miejsc z uwagi na bylejakość. Młodzi Amerykanie widać mają bardziej wyrafinowane gusty kulinarne i zgodnie twierdzą, że jakość dań, ich wartość oraz poziom usług pozostawiają wiele do życzenia. My sprawdziliśmy co sądzą białostoczanie.
- Mi tam bardzo odpowiada. Gdyby było trochę taniej, to mógłbym jeść tam codziennie – powiedział Krystian Rutkowski.
- Nie wyobrażam sobie, żeby zamknęli KFC albo McDonalda, a nie daj Boże jedno i drugie. Chyba bym umarła. Uwielbiam tam jeść – mówi z kolei Justyna Klimiuk.
Podobnych głosów wśród osób, które opuszczały restauracje było jeszcze więcej. Ale wystarczyło się nieco oddalić od punktu sprzedaży, a już zdecydowanie trudniej było znaleźć kogokolwiek, kto pochwaliłby jedzenie. Choć z drugiej strony należy dodać, że część z osób chętnie tam zagląda od czasu do czasu. Między innymi Tomasz Milewski, dla którego jest to dobre miejsce, by najeść się czegoś naprawdę niezdrowego.
- Męczy mnie to ciągłe gadanie o zdrowym jedzeniu. Wszyscy jemy śmieci tak naprawdę. Ja w sumie staram się odżywiać w miarę przyzwoicie. Bo i tak nie ma to jak obiad u mamy. Ale czasami chce się zjeść takiego kurczaka albo bardzo niezdrowego kotleta – powiedział nam.
- Przyznam szczerze, że nie do końca mi smakuje w McDonaldzie, ale od czasu do czasu mam ochotę na hamburgera i to właśnie stamtąd. Ma specyficzny smak i jest mały, ale przecież to jest Mac! – powiedział Mariusz Pawluczuk.
Starsi białostoczanie raczej omijają tego typu miejsca. Niektórzy, aż trudno w to uwierzyć, nawet jeszcze nigdy nie spróbowali żadnego zestawu.
- Jak byłam z córką na zakupach to chciałam spróbować tego całego KFC, ale jak zobaczyłam ile kosztuje taki mały kawałeczek, to mi się odechciało. Przecież za te pieniądze to ja zrobię obiad cały i to na cztery osoby. Nie spróbowałam, może kiedyś jeszcze będzie okazja – powiedziała Teresa Konończuk.
W Białymstoku na razie nad tego rodzaju fastfoodami groźba bankructwa nie wisi. Niemniej jednak w USA już świeci się kontrolka alarmowa. Najbardziej aktywna grupa, do 35 roku życia, coraz rzadziej zagląda do wszystkich podobnych sieci, jakie funkcjonują w Stanach. Młodzi ludzie coraz częściej wybierają droższe restauracje z profesjonalną obsługą i naturalnie przyrządzanymi daniami.
Komentarze opinie