Reklama

Zimna woda zdrowia doda

21/02/2014 10:59
 


Spoglądając za okno, większości z nas marzy się podróż do egzotycznych krajów. Na samą myśl o ciepłym morzu, palmach i złotych piaskach, z utęsknieniem wyczekujemy wiosny. Ciężko pogodzić się z faktem, że przez pół roku w naszym kraju jest po prostu zimno. Są jednak ludzie, którzy postrzegają świat wprost przeciwnie, z niecierpliwością czekając na zimowe miesiące, śnieg i lód. Dopiero wtedy czują się jak ryba w wodzie. Dosłownie. Morsy, bo o nich mowa, kąpiel zaczynają w momencie, gdy woda w rzekach i jeziorach ma kilka stopni Celsjusza.

Podlaskie morsy mają swój oficjalny klub i spotkać ich możemy co tydzień, kiedy to w niedzielne wczesne popołudnie na zalewie w Wasilkowie, tuż za tamą, oddają się swojej pasji. Jest to miejsce, gdzie woda przeważnie nie zamarza, a jeśli nawet, to nie ma większego problemu z wycięciem odpowiedniego przerębla. A o tym, jak duży musi być, niech świadczy fakt, że co tydzień kąpie się tam około 150 osób.

O co chodzi w byciu morsem? Zadałem to pytanie Mariuszowi Wróblowi, wiceprezesowi Podlaskiego Klubu Morsów.

– Po pierwsze: zdrowie. Poprawia się krążenie. Niektórzy mówią, że jesteśmy szaleni i że mamy nie po kolei w głowie, że wchodzimy do zimnej wody, ale to naprawdę daje zdrowie – mówi z pełnym przekonaniem prezes Wróbel. – Po drugie organizm ma większą odporność na choroby. Nie jest też tak, że w ogóle nie chorujemy. Choroby się nas imają. Jak to się mówi – katar leczony trwa siedem dni, a nieleczony tydzień. W naszym przypadku są to dwa dni. Inny przykład. Próbuje nas „złamać” choroba, jesteśmy osłabieni, ale po krótkim czasie nam przechodzi. Ogólnie stan zdrowia morsów jest dużo, dużo lepszy i morsowanie pomaga nam w tym, żebyśmy się bardziej przygotowali do tej zimnej pory roku. Nie odczuwamy chłodu aż tak mocno.

Popularnie nazywa się to hartowaniem organizmu. Zdania w tej kwestii są mocno podzielone, jednak prawdziwe morsy z uporem maniaka twierdzą, że kąpiel w lodowatej wodzie to sama przyjemność. Dla ciała i przede wszystkim dla ducha. Na spotkaniach morsów atmosfera potrafi być naprawdę wyśmienita.

– Jest ciepła herbata, rozpalamy do tego ognisko i wiadomo, zanim wszyscy się zbiorą, rozmawiamy. Wstępnie już ludzie biegają i przygotowują się do wejścia do wody. Na pięć, dziesięć minut przed godziną trzynastą jest oficjalna, wspólna rozgrzewka, czyli pajacyki, skoki, wymachy ramion, przysiady, pompki. Przychodzi godzina trzynasta i wszyscy z niesamowitym uśmiechem i wielką radością wbiegają do wody, która obecnie ma około trzy-cztery stopnie – mówi prezes Wróbel.

Ogólnopolski Zjazd Morsów

O skali zjawiska morsowania i znaczeniu podlaskiego środowiska morsów świadczy fakt, że pod koniec stycznia w Białymstoku odbędzie się Ogólnopolski Zjazd Morsów. Nasze lokalne zimnoluby po wielu wyprawach i wspólnych kąpielach z innymi morsami postanowiły zorganizować spotkanie w Wasilkowie.

– Jeździmy na różne zloty, spotkania, do różnych klubów i różnych miast. Byliśmy w Mielnie, Kołobrzegu, Augustowie czy Suwałkach i w tym roku zarząd klubu postanowił zorganizować ogólnopolski zlot morsów i ich przyjaciół w Wasilkowie. Zlot odbędzie się w dniach 24-26 stycznia 2014 roku i głównym jego zadaniem będzie propagowanie zdrowego stylu życia – mówi nasz morsowy prezes.

Podlaskie morsy

Patrząc z boku wydawać by się mogło, że bycie morsem to pewna fanaberia. Ot, grupka ludzi dla własnego widzimisię postanawia zbiorowo wykąpać się w lodowatej wodzie (pamiętać trzeba, że temperatura wody ma cztery stopnie, a powietrza jest przeważnie dużo na minusie). Nic bardziej mylnego. Kiedy wchodzimy do wody fizycznie cieplejszej, pojawia się wrażenie (co prawda bardzo krótkotrwałe), że jest nam po prostu ciepło. Jak mówi prezes Wróbel, pierwszą i najważniejszą rzeczą jest to, że po wyjściu z wody wszyscy są szczęśliwi i radośni. Na wspólnych spotkaniach oczywiście nikt nikogo do niczego nie zmusza. Jest dokładnie odwrotnie. Wszyscy ochoczo wchodzą – wręcz wbiegają – do wody. Co więcej, w morsowym środowisku zawiązały się znajomości, które z czasem przeszły w przyjaźnie. Obecnie morsują całe wielopokoleniowe rodziny. Najstarszy mors ma blisko osiemdziesiąt lat i mówi, że krótko wchodzi do zimnej wody, „bo tylko pół wieku”. Kąpią się również ośmio- i dziewięcioletnie dzieci. Wszystko, jak mówią, dla zdrowia i dobrej zabawy.

Jak długo można przebywać w tak zimnej wodzie? – Wszystko zależy oczywiście od organizmu – mówi prezes Wróbel. – Podlaskie morsy nie zajmują się biciem rekordów. Jedna osoba potrafi wejść do wody na dwie, trzy minuty, a są też tacy, którzy potrafią wytrzymać nawet pięć, dziesięć minut. Każdy reaguje inaczej. Każdy mors zna swój organizm i reguluje czas oraz liczbę kąpieli.

Zimna woda zdrowia doda. Jak widać, doda także mnóstwo radości w życiu. Wiele morsów mówi, że tydzień zaczyna się dla nich od niedzieli, od godziny trzynastej – od wspólnej kąpieli. Warto więc przyjechać do Wasilkowa i przynajmniej zobaczyć, jak wygląda ta grupa uśmiechniętych osób. Może przy okazji ktoś się skusi, by wejść razem z morsami do tej lodowatej wody.

(Radek Puśko)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do