Wydaliśmy z naszej wspólnej kasy blisko 4,5 mln złotych, żeby nie było lotniska. Bo trudno inaczej nazwać wszystkie wydatki poniesione na ten cel, patrząc na tragiczny finał wieloletnich starań. Niemniej dziś nie ma ani jednej osoby, która poczuwałaby się do odpowiedzialności za te miliony wyrzucone w błoto.
Kiedy na początku ubiegłego roku okazało się, że lotniska na pewno nie będzie, ponieważ Komisja Europejska zdecydowała, że lotnisk w Europie jest już za dużo, pytaliśmy w urzędzie marszałkowskim – co dalej. W końcu przez wiele lat wykonywano ekspertyzy, gromadzono dokumenty, ktoś nad nimi pracował i pobierał stosowne wynagrodzenie. Nazbierało się tego blisko 4,5 mln złotych. I właśnie tyle wydaliśmy, aby nie było niczego. Rok temu też nie było nikogo, kogo można by było pociągnąć do odpowiedzialności za ten stan rzeczy.
- W ramach projektu „Budowa lotniska regionalnego użytku publicznego w województwie podlaskim – Etap I faza projektowa” w okresie marzec 2008 – 31 grudzień 2013 r. wydatkowano łącznie 4.490.779,74 zł. W skład tej sumy wchodzi kwota 1.927.168 zł, która jest roszczeniem urzędu w stosunku do firm ARUP/EKOTON – w tej sprawie trwa obecnie postępowanie sądowe, spodziewamy się zwrotu owej kwoty – odpowiadała nam jeszcze rok temu Urszula Arter z biura prasowego Marszałka Województwa Podlaskiego.
Ale nawet jeśli firma ARUP/EKOTON zwróciłaby pieniądze, to nadal zostaje 2.563.611,74 zł, które zostały wydane po nic. Za taką kwotę można by było wyremontować kilka odcinków dróg w województwie. Ale władze samorządowe wydają się pomijać tę kwestię, bo przecież wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami prawa. Być może tej sprawie przyjrzy się Komisja Rewizyjna. Przynajmniej takie zapewnienie otrzymaliśmy jeszcze w miniony piątek.
- Myślę, że Komisja Rewizyjna powinna się zająć tą kwestią. Ale najważniejszą kwestią jest, aby zarząd województwa odpowiedział w końcu na pytanie, co robimy z tym lotniskiem? Czy zostawiamy temat i rozliczamy jak te pieniądze były wydatkowane i dlaczego tyle? Oraz czy po drodze nie został popełniony jakiś błąd? Czy może jednak wybieramy jakąś konkretną lokalizację i stawiamy wszystko na ostrzu noża, aby to lotnisko jednak wybudować? – powiedział nam radny wojewódzki Łukasz Siekierko, jednocześnie członek Komisji Rewizyjnej w Sejmiku Województwa.
Nie jest to fanaberia naszej redakcji, ani deptanie politykom po piętach. Wydano prawie 4,5 mln złotych z naszych kieszeni. Ktoś na pewno popełnił po drodze błędy i warto by było znaleźć winnego tego stanu rzeczy. Tu nie chodzi o obiad za 1500 zł ale fundusze, z jakich można pobudować co najmniej jedno nowoczesne przedszkole z całym wyposażeniem. Przypominamy także, że to właśnie były marszałek województwa podlaskiego – Jarosław Dworzański w 2009 roku składał doniesienie do ABW w sprawie niegospodarności. Wówczas chodziło o kwotę ok. 1,5 mln PLN wydanych na ekspertyzy dotyczące modernizacji Krywlan. W przypadku własnej działalności i podległych mu urzędników takiej potrzeby najwyraźniej nie widział, skoro sam nie skierował sprawy do rozpoznania organom do tego uprawnionym.
Tymczasem w sprawie modernizacji pasa startowego na Krywlanach wiadomo dokładnie tyle samo, co było wiadomo w styczniu ubiegłego roku. Czyli, że może kiedyś będzie. W końcu są ważniejsze inwestycje niż łączność naszego miasta ze światem. Na razie na Krywlanach ważniejsze są boiska i budowa toru wyścigowego niż realna troska o to, na co już zostały wydane grube miliony złotych. Być może po zmianie na stanowisku marszałka i delikatnej zamianie radnych, ktoś w końcu zdecyduje się poszukać osób odpowiedzialnych za marnotrawstwo.
- W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem do tego, aby powstało lotnisko, jest sfinansowanie go ze środków z budżetu państwa. Powinna powstać umowa pomiędzy zarządem województwa podlaskiego a rządem – komentuje Jan Dobrzyński, radny Sejmiku Województwa.
Wiadomo od kilku miesięcy, że budowa portu lotniczego w województwie podlaskim, gdziekolwiek miałby on być, nie została wpisana do Kontraktu Terytorialnego. Na pewno w związku z tym będzie jeszcze trudniej znaleźć jakieś środki na finansowanie budowy infrastruktury do komunikacji powietrznej.
Gdyby politycy i urzędnicy w końcu zaczęli odpowiadać za swoje decyzje, a zwłaszcza za brak właściwych działań, być może wiele milionów przestałoby się marnować. Dziś trudno jest zliczyć, ile takich pieniędzy zapłaciliśmy jako społeczeństwo na analizy, ekspertyzy i opracowanie dokumentacji na różnego rodzaju działania, jakie nigdy nie znajdą miejsca. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kiedyś będzie możliwe karanie osób odpowiedzialnych za marnotrawienie środków publicznych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ Alex Babashov)
Komentarze opinie