
Coraz częściej widuje sie na ulicy, wśród znajomych, a nawet gwiazd szklanego ekranu e-papierosa w dłoni. Dochodzą słuchy, że z rodzimych gwiazd „e-pali” ponoć Paweł Małaszyński. Z dalszych Johnny Depp, Katherine Heigl czy Leonardo DiCaprio.
E-papierosy już na dobre wchodzą tylnymi drzwiami, bez wielkiego bumu i huku w mediach, wyskrobując sobie po kawałeczku coraz więcej rynku papierosowego, a koncerny tytoniowe starają się bezskutecznie odwrócić ten trend mamiąc nas nowymi designerskimi opakowaniami, czy „systemami” a’la lepszy filtr.
Na pewno jest w e-papierosach coś z wiedzy tajemnej. Aby przerzucić się bezstresowo na zdrowszą przyjemność trzeba odrobinę zgłębić temat. Podpytać e-palących znajomych, zapoznać się z wiedzą zawartą na wielu tematycznych forach internetowych i wybrać się do dobrego i rzetelnego sprzedawcy, który doradzi i podzieli się swoją wiedzą.
W tym artykule postaram się nie tylko uchylić rąbka tajemnicy, ale i zachęcić do bliższego poznania tematu na własną rękę.
E-papieros a analog
Jedno od drugiego zdecydowanie się różni. Błędem jest spodziewanie się zatem identycznego smaku podczas użytkowania papierosa elektronicznego. Z początku do smaku trzeba się przyzwyczaić, jednak po krótkim czasie e-palenie staje się wiele smaczniejsze i zwykły papieros zaczyna po prostu, kolokwialnie mówią, śmierdzieć jak „ten pierwszy”.
W tradycyjnym papierosie zachodzi proces spalania, podczas którego, oprócz nikotyny, dostarczamy do organizmu ok. 4 tys.związków trujących, z których wiele jest rakotwórczych i to one w największym stopniu są odpowiedzialne za uzależnienie i głód nikotynowy. Natomiast w e-papierosie grzałka podgrzewa płyn (liquid) „produkując” mgiełkę, która jest obojętna dla otoczenia, jedynie gdy chmurzymy bardzo aromatyczny liquid – da się w otoczeniu odczuć delikatny zapach naszego „smaku”. Można podać tutaj argument, że e-paląc nadal przecież dostarczamy do organizmu nikotynę, ale jak dotąd żadne badania nie wykazały rakotwórczości czystego związku nikotyny, który owszem jest toksyczny w dużych ilościach, lecz w niewielkich działa stymulująco.
Podczas e-palenia uwalniamy się więc od związków smolistych zawartych w tradycyjnym papierosie, nieprzyjemnego zapachu i dyskomfortu z tym związanego. Dlatego też doświadczenie przy e-paleniu jest zupełnie inne. Bliższe do zachcianki jaką czujemy do ulubionej kawy, coli czy chęci na babkę ziemniaczaną. Stąd też mnogość dostępnych smaków – gdy czujemy, że któryś nam się już „przejadł” – sięgamy po inny lubiany liquid.
Co to takiego ten e-papieros?
W skrócie e-papieros składa się z baterii z odpowiednim standardem gwintu (najpopularniejsze to 510, eGo), tzw parownika oraz ustnika (drip). Baterie różnią się wielkością, pojemnością, jakością napięcia jakie oddają na parownik oraz możliwościami (zwykle im droższe tym więcej dodatkowych funkcji oferują). Baterie posiadają różne rodzaje gwintów (na które nakręcamy parowniki).
Odpowiedni gwint pozwoli nam na dobór niemal dowolnego parownika. W parownikach mamy ogromny wybór systemów. Od atomizerów z kartridżami, po kartomizery, poprzez systemy bezwatkowe (cleromizer), górno i dolno grzałkowe, jedno i dwugrzałkowe, z różną opornością i pojemnością, systemy Tank oraz dodatki jak liquinator.
Początki w e-paleniu mogą przypominać poszukiwanie złotego Graala, ale nie ma co się zrażać. To co się wydaje na początku czarną magią w mig staje się zrozumiałe i po doborze najodpowiedniejszego zestawu dla siebie, praktycznie zapominamy o całym „bólu”.
Pozostała nam jeszcze wisienka na torcie, czyli liquidy. W ofercie wielu producentów każdy znajdzie coś dla siebie. Począwszy od smaków tytoniowych (często nazywanych podobnie do swoich analogowych odpowiedników), poprzez miętowe, mentholowe, owocowe, aż po ziołowe, kawowe, herbaciane, wielosmakowe i co tylko przyjdzie nam do głowy.
Możemy nawet znaleźć wśród oferty producentów takie rarytasy jak guma balonowa lub tiramisu.Moce liquidów można dobierać z szerokiej skali od 0 mg do 36 mg nikotyny. Dla mnie, palącego niegdyś analogowe „czerwone”, 18 mg okazało się zdecydowanie za mocne i szybko przerzuciłem się na 12 mg.
Ile to kosztuje?
Poza aspektami zdrowotnym nie sposób nie wspomnieć o finansach. Wśród społeczności e-palaczy dominuje propozycja dla zaczynających przygodę, aby na pierwszy zestaw przeznaczyć miesięczną sumę, jaką normalnie przeznaczamy na dotychczasowe palenie.
Jeśli jest to paczka dziennie, to za taką sumę można skompletować całkiem niezły zestaw, w skład którego wejdą dwie baterie (abyśmy mieli co „palić” gdy rozładuje się jedna), kilka typów parowników i różne smaki liquidów do wypróbowania. Późniejsze koszty wiążą się z okresową wymianą części, które się zużywają (parowniki) oraz zakupem liquidów.
E-papieros oferuje nam więc znacznie więcej możliwości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i choć „konserwatyści” powiedzą, że „papieros” ma smakować jak papieros szybko zmieniają zdanie i już po krótkiej przygodzie z nowym nabytkiem eksperymentują z nowymi smakami.
W moim odczuciu e-palenie jest nową lepszą alternatywą zwykłych papierosów. Jest zdrowszym sposobem dostarczania nikotyny do organizmu i w wielu przypadkach, drogą do zejścia z jej poziomem w liqudzie nawet do zera lub całkowitym rzuceniem używki.
E-papieros wymaga jednak od użytkownika trochę więcej zachodu niż odpalenie analoga. Proces ten zawiera całą mnogość rytuałów, które często przeradzają się w całkiem poważne hobby. Ludzie, którzy kupują e-papierosa po prostu z zamiarem odstawienia analoga, wciągają się w gatunki liquidów, komponowanie własnych smaków czy tworzenie własnych autorskich wersji e-papierosa. Kiedyś niezdrowa, a nawet zabójcza, używka przeradza się w fascynację i pasję. Szkoda ze nikt tego nie wymyślił wcześniej :)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Sprawa do przemyślenia.........