
Oto jedna z przyczyn, z powodu której żołnierze, strażnicy graniczni i policjanci zostają ranieni, a ich sprzęt i pojazdy służbowe są niszczone. Zaledwie kilka metrów od zbudowanej zapory jest kolejna zapora, z samej concertiny, która uniemożliwia ucieczkę przed rzucającymi różnymi przedmiotami w polskie patrole nielegalnymi migrantami.
Poszkodowanych polskich żołnierzy i funkcjonariuszy byłoby mniej na granicy polsko – białoruskiej, gdyby mieli możliwość oddalenia się od linii granicy, kiedy lecą w ich stronę różnego rodzaju przedmioty. Przypominamy, że w stronę polskich patroli lecą kamienie, płonące konary, szkło, słoiki z fekaliami, ostrza, pnie nabite gwoździami, kostka brukowa oraz szereg innych przedmiotów.
Niestety, broniący polskiej granicy, nie mają możliwości oddalić się na bezpieczną odległość podczas ataku, z powodu ułożonej concertiny zaledwie kilka metrów od zapory. Nie są w stanie odbiec na wystarczająco dużą odległość, aby nie dosięgły ich przedmioty rzucane przez nielegalnych migrantów. Jeśli sytuacja się nie zmieni, poszkodowanych może być więcej. Obrona granicy w takich warunkach jest szczególnie trudna w nocy, kiedy jest ciemno i nie widać kompletnie nic, gdzie lecą kamienie, czy inne niebezpieczne przedmioty.
- To jest dla nas koszmar. Nie jesteśmy w stanie odbiec dalej, bo za nami jest concertina, która nas powstrzymuje. Nie muszę chyba mówić, co się dzieje, kiedy człowiek się w nią zaplącze. Od dawna czekamy i prosimy, aby tę concertinę przesunąć dalej, chociaż o 10 metrów, a najlepiej i dalej. Ona jest potrzebna, ale nie może być tak blisko, bo możemy odbiec przed rzucanymi przedmiotami. Możemy odbiegać tylko wzdłuż drogi technicznej. A w nocy nie widać, czy tam, gdzie uciekamy, nie czeka kolejna grupa agresywnych cudzoziemców – mówi naszej redakcji jeden ze strażników granicznych służących w Dubiczach Cerkiewnych.
Takich głosów jest więcej, bo także słyszeliśmy to samo od strażników granicznych i policjantów z Białowieży i z Czeremchy. Czyli z tych miejsc, gdzie dochodzi do największych i najczęściej występujących ataków na polskie patrole. I wszyscy mówią jeszcze, że ich pracę utrudniają aktywiści. Zjawiają się bardzo szybko w miejscach, gdzie podejmowane są czynności wobec nielegalnych migrantów, nagrywają, robią zdjęcia, grożą ujawnieniem wizerunków polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, ale nade wszystko mają gotowe formularze dla cudzoziemców, którzy w większości nie są w ogóle zainteresowani otrzymaniem pomocy państwa polskiego.
- Bez ustalenia czegokolwiek, wciskają im te papiery, a do nas mówią, że cudzoziemiec chce ubiegać się o ochronę w Polsce. To jest paranoja co tu się dzieje. Ci aktywiści są w stałym kontakcie z cudzoziemcami, którzy jeszcze znajdują się na Białorusi. Jak tylko przekroczy taki polską granicę, zaraz zjawiają się aktywiści. To nie jest normalne i z tym trzeba by było zrobić porządek taki sam, jak z tą concertiną – mówi inny ze strażników granicznych, tym razem z Białowieży.
Są to dwie kwestie, które natychmiast wymagają regulacji. W przeciwnym razie poszkodowanych żołnierzy i funkcjonariuszy będzie więcej. Tym bardziej, że już wiadomo, że presja na polską granicę ma się zwiększyć w najbliższym czasie. Białorusini od kilku dni zwożą pod granicę więcej cudzoziemców.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie