
Obecna sytuacja, w której się znaleźliśmy bardzo mocno pokazuje, że wszystkie te nowinki typu smart city, na które poszły miliony złotych z naszych podatków są potrzebne tak samo jak potrzebny jest śnieg w lipcu. Okazuje się bowiem, że przy dzisiejszej technologii nie można sprawdzić kto i kiedy jechał na bilecie miesięcznym, więc żadnych zwrotów za niewykorzystane bilety miesięczne nie będzie.
Pomijając już to, że prezydent Białegostoku za każdym razem powtarza w swoich codziennych konferencjach prasowych, że w zasadzie nic nie może zrobić w tej sytuacji, która ma obecnie miejsce w całym kraju, to też i kompletnie niczego nie ułatwia. Nawet tam, gdzie ma narzędzia. Choć prawdę mówiąc tych narzędzi pomocowych ma znacznie więcej. O tym jeszcze szerzej napiszemy na naszych łamach, ale teraz skupimy się na tylko jednym przypadku, z którym zwróciło się do naszej redakcji kilka osób. Chodzi o niewykorzystane bilety miesięczne.
Część pracowników, których firmy musiały na razie zrezygnować z prowadzenia działalności, nie musi od ponad tygodnia dojeżdżać do pracy. I już wiadomo, że co najmniej do końca miesiąca taka sytuacja się utrzyma, a być może dłużej. Z tego względu część osób chciałaby otrzymać zwrot pieniędzy za wykupiony bilet miesięczny na Białostocką Komunikację Miejską, z której usług nie korzysta.
- Jestem kelnerem w restauracji. Nie mam gdzie jechać do pracy, bo jest zamknięte. Moim zdaniem BKM powinien zwrócić pieniądze ludziom takim jak ja za to, że nie wykorzystują w ogóle kupionego biletu. Z tego co już wiem, nikt pieniędzy zwracać nie zamierza. To skandal. Każdy każdemu teraz pomaga, trzeba zrozumieć, że to nie jest mój kaprys czy kogoś innego, że nie da się i w ogóle nie powinno się jeździć komunikacją miejską, bo nie mam teraz pracy – napisał do naszej redakcji pan Adam.
Zwrotów niestety nie będzie. Prezydent Białegostoku wyjaśnił tylko, że jeśli ktoś już kupił bilet na kwiecień i go nie aktywował, to może zwrócić. Na dodatek uważa, że osoby, które stać na kupno takiego biletu, mimo że z niego nie korzystają, powinny zapłacić – w ramach solidarności. Z kim? No oczywiście z pracownikami obsługującymi kursy i urzędnikami. Mimo, że ci właśnie ludzie otrzymają pełne wynagrodzenia w przeciwieństwie do wielu innych, którzy takich możliwości mieć nie będą. Jak jeden z naszych czytelników, który przesłał maila.
- Jeśli komuś ten wydatek na bilet nie jest wydatkiem, który rujnuje jego budżet, prosiłbym w tym trudnym momencie o solidarność – powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Większość osób, która kupuje bilety komunikacji miejskiej to osoby na tyle niezamożne, że nie mają własnego środka transportu. Właśnie dlatego korzystają z transportu publicznego, z którego w chwili obecnej nie mają jak, ani po co korzystać. Na dodatek urzędnicy twierdzą, że nie mają możliwości sprawdzenia czy faktycznie ktoś korzystał z kupionego już biletu, czy nie. Co pokazuje, że całe te systemy elektronicznych biletów i wszelkiej maści nowinki techniczne w sytuacji nietypowej są kompletnie bezużyteczne.
W innych miastach w Polsce samorządy zawieszają bilety okresowe. Tym bardziej, że praktycznie wszędzie kursuje mniej autobusów i obowiązuje sobotni rozkład jazdy od poniedziałku do piątku, zamiast normalnego. Logicznym wydaje się chyba, że skoro spadła jakość usług, to i klient powinien płacić mniej. Tu jednak jest sytuacja jest o tyle kuriozalna, bo część osób nie dość, że nie ma żadnej możliwości – i to nie ze swojej winy – korzystać z biletów, to nie ma też możliwości na te bilety zarabiać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie