Nikomu nie jest łatwo prowadzić życia z ograniczeniami, zwierzętom także. Psy na łańcuchu cierpią i nie mogą powiedzieć o tym człowiekowi. Przyjaciele czworonogów spróbowali przekazać to, czego psy same nie potrafią.
"Zerwijmy Łańcuchy" to akcja społeczna mająca na celu poprawę warunków życia psów łańcuchowych. W tym roku w naszym mieście akcja została zorganizowana przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oddział w Białymstoku oraz stowarzyszenie Happy Dog. Przyjaciele zwierząt i wolontariusze uświadamiali w centrum miasta, że pies na uwięzi to pies nieszczęśliwy.
Jak powiedziała nam Katarzyna Przytuła, jedna ze współorganizatorek akcji ze Stowarzyszenia Happy Dog – Chcieliśmy pokazać mieszkańcom miast i wsi, że zwierzęta które całe swoje życie spędzają na krótkim łańcuchu cierpią, nie tylko z powodu różnych dolegliwości, przerośniętych pazurów czy wrastającego się w szyję łańcucha, ale również z powodu nudy, samotności, zimna, a często także braku pożywienia i wody. Trzymanie psa na łańcuchu to okrucieństwo i w XXI wieku właściciel traktujący swojego psa w tak prymitywny sposób powinien się wstydzić. – Podobnie uważają wolontariusze i przyjaciele czworonogów, którzy przybyli na Rynek Kościuszki, by powiedzieć o tym publicznie wszystkim Białostoczanom.
Pies trzymany na łańcuchu pozbawiony jest realizacji swoich podstawowych, czyli węszenia i biegania. Trzeba o tym pamiętać zabierając czworonoga do swego domu czy gospodarstwa. Akcja „Zerwijmy łańcuchy” odbywa się co roku także w innych miastach w Polsce.
Komentarze opinie