Reklama

A co to konia obchodzi, że wóz się zepsuł – Tadeusz Truskolaski o tegorocznym odśnieżaniu miasta

26/02/2021 15:39

Urzędnicy pracowali dobrze i wszyscy dali z siebie wszystko kiedy nastąpił atak zimy, a to, że było źle i odśnieżanie nie działało, to wina wszystkich innych tylko nie prezydenta, ani jego urzędników. Najbardziej temu winny jest PiS, radni PiS i wszyscy, co krytykowali, bo nie znali faktów – tak tłumaczył się przed radnymi Tadeusz Truskolaski w sprawie tegorocznej akcji odśnieżania miasta.

Na początek trzeba wiedzieć, że debaty na sesji Rady Miasta być może w ogóle by nie było, ale o chęć jej przeprowadzenia wystąpił sam Tadeusz Truskolaski. Jeszcze w trakcie ataku zimy pisał na Twitterze, że zwróci się do Przewodniczącego Rady Miasta z wnioskiem o wpisanie do porządku obrad punktu dotyczącego informacji prezydenta Białegostoku na temat tegorocznej akcji odśnieżania. Już wtedy spotkał się z ogromną falą krytyki mieszkańców, którzy nie byli w stanie poruszać się po mieście.

Ale podczas dość długiego wystąpienia prezydenta Truskolaskiego na poniedziałkowej sesji Rady Miasta, na której udzielał tych informacji okazało się, że urzędnicy wykonywali pracę nie tylko ciężko, ale wręcz wzorowo. Było ich niewielu, bo położyła ich choroba COVID-19. O sam w tym czasie robił co mógł, a winny wciąż trwającego jeszcze bałaganu na ulicach i chodnikach jest PiS, krytykujący go radni PiS, brak soli, procedury przetargowe i wszystko inne, tylko nie urząd miejski i nie prezydent. On przecież zwoływał posiedzenia sztabów kryzysowych, dopytywał, wysyłał strażników miejskich z kontrolą co do zapasów soli i sprzętu, kiedy radni PiS zamiast krytykować, powinni byli sprawdzić stan dróg wojewódzkich należących do marszałka. To dość słabe, skoro po ponad 14 latach pracy w samorządzie prezydent nie ma świadomości, że miejscy radni są od kontroli władz wykonawczych miasta, czyli w tym przypadku jego samego i podległych mu urzędników, a radni wojewódzcy marszałka i podległych mu urzędników.

- Świadomość kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność jest niewielka. Otóż, radni Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali w miniony piątek osobliwą konferencję. Zaprosili radczynię prawną, aby przeanalizowała umowy, które miasto podpisało. I co powiedziała pani radczyni, umowy są bardzo dobre. Umowy w pełni zabezpieczają interes miasta. Niestety, co dalej powiedziała, fundamentalnie się z nią nie zgadzam, nie miała do tego podstaw, bo stwierdziła, że realizacja umów była źle nadzorowana – mówił Tadeusz Truskolaski.

I za chwilę swoim zwyczajem przeprowadził atak personalny na prawniczkę, która miała pełne prawo tak powiedzieć, skoro z zapisów umów wynikało, że można było skorzystać z tak zwanego zastępczego wykonania odśnieżania miasta, jak i kontroli u wykonawcy umów, co zostało zrobione dopiero wtedy, kiedy już było bardzo źle, a nie zanim stało się bardzo źle. Bo o tym, że do Białegostoku nadciąga śnieżyca szeroko informowały media w całym kraju, a mieszkańcy otrzymywali alerty z Regionalnego Systemu Ostrzegania. Trudno zakładać, że o tym nie wiedzieli urzędnicy, ani prezydent, którzy powinni byli je dostawać tak samo, jak reszta obywateli.

O tym, że u wykonawcy zimowego odśnieżania nie ma zapasów soli, nawet my pisaliśmy na kilka dni wcześniej, niż pojawiła się na miejscu kontrola strażników miejskich. I pisaliśmy również, że nie ma gdzie soli kupić, kiedy już po dokonanej kontroli Tadeusz Truskolaski pisał na swoim profilu na Twitterze ile to po mieście nie jeździ pługów i piaskarek i ile to ton soli nie wysypano na nasze ulice. Nam bez większego problemu udało się ustalić, że pługi i piaskarki często po prostu jeździły tylko po to, aby widać było wskazania przemieszczania się pojazdów na urządzeniu GPS. I nic w tym czasie nie robiły, bo pracownicy nie byli przeszkoleni, albo sprzęt był uszkodzony i nie nadawał się do pracy. Jeśli zaś chodzi o sól i jej zapasy, a w zasadzie ich brak, urzędnicy ze strażnikami miejskimi potwierdzili to dopiero kilka dni po tym, gdy nasza redakcja o tym pisała.

- Były przeprowadzone regularne kontrole stanu magazynów w poszczególnych firmach, i dotyczące sprzętu, i również stanu zapasów soli, który okazywał się po niektórych kontrolach. Wychodziło, że po jednej kontroli było to 7 ton soli w tych dwóch firmach oczyszczających ulice główne, a w drugim 5 ton soli. Co być może pozwoliłoby na posolenie zupy dla mieszkańców Białegostoku, ale na pewno nie na odśnieżanie miasta o powierzchni 102 km2 – mówił w poniedziałek, 22 lutego, Tadeusz Truskolaski.

Co nie przeszkadzało mu pisać na Twitterze, że do odśnieżania zużyto ponad 3 tys. ton soli, kiedy w rzeczywistości drogowcy takich ilości soli nie widzieli od początku sezonu zimowego po chwilę obecną. I przede wszystkim prezydent krytykował wszystkich, którzy krytycznie oceniali jego pracę, ale też zaciekle bronił podległych sobie urzędników. I mówił nawet, że konia nie obchodzi to, że wóz się zepsuł.

- Urzędnik to nie jest słup elektryczny. To jest człowiek, który ma imię i nazwisko, który ma uczucia, który wkłada ogromny wysiłek w to, kiedy w sytuacji, która przerosła nas wszystkich, była jak najlepsza. I co otrzymuje w zamian? Otrzymuje propozycję kary – żalił się z mównicy Tadeusz Truskolaski.

Warto dodać, że pierwszą konferencję, w której krytycznie oceniono dotychczasowe działania miasta i urzędników, a konkretnie jednego urzędnika, radni PiS zorganizowali dopiero po trzech tygodniach od pierwszych i kolejnych opadów śniegu. Po trzech tygodniach braku jakiejkolwiek poprawy i licznych skarg od mieszkańców, które do nich napływały. W tym czasie na przykład Przewodniczący Rady Miasta wraz z synem prezydenta, posłem Truskolaskim, widzieli ważniejsze problemy do rozwiązania, jak na przykład likwidację TVP Info oraz innych programów informacyjnych i publicystycznych, także w regionalnym ośrodku TVP3 Białystok.

- To proszę panie Dębowski wskazać karę dla pana dyrektora Karolskiego. Proszę napisać na piśmie, że pan dyrektor Karolski powinien zostać ukarany tak i tak – niemal płakał z mównicy Tadeusz Truskolaski.

Być może zapomniał, że od wnioskowania o karę lub nagrodę dla urzędników jest on jako przełożony, a radni nie mają nawet takich kompetencji, aby żądać tego na piśmie. Inna sprawa, że radni PiS, w tym Henryk Dębowski, ani słowem nie wspomnieli o dyrektorze Karolskim szefującym departamentowi gospodarki komunalnej. W kontekście wyciągnięcia konsekwencji służbowych mowa była wyłącznie o innym z urzędników, którego nazwisko Tadeusz Truskolaski pomijał wszelkimi sposobami. Chodziło o jego zastępcę Rafała Rudnickiego, nadzorującego drogi w mieście, który tak je nadzorował, że do chwili obecnej po znacznej części z nich nie da się jechać.

Jedna w zasadzie dobra informacja z zaistniałej sytuacji jest taka, że niby mają być wyciągnięte wnioski na przyszłość, aby w przyszłości podobne sytuacje się nie powtarzały. Na razie, tak jak zapowiedział kilka tygodni temu, porządki w mieście robi sama natura. Skoro przyszła odwilż i nie będzie padać, jest szansa, że za kilka dni wszystko się unormuje.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do