Reklama

Adam Andruszkiewicz wyjaśnia jak sytuacja wygląda naprawdę

09/09/2020 10:35

Od kilku dni, najpierw w mediach społecznościowych, a później w ogólnopolskich, Adam Andruszkiewicz i jego żona byli mocno krytykowani za pracę, której podjęła się żona wiceministra. Kobieta po fali hejtu zrezygnowała z posady. Adam Andruszkiewicz wydał obszerne oświadczenie w tej sprawie, w którym wyjaśnia wszystkim jak sytuacja wyglądała naprawdę.

Nie upłynął nawet miesiąc odkąd żona wiceministra cyfryzacji podjęła się kierowania Fundacją ARP i następnie zrezygnowała z pracy. Bardzo szybko, gdy informacja o podjęciu przez nią pracy została upubliczniona, pojawiły się spekulacje na ten temat, ale przede wszystkim wielu internautów, jak też i dziennikarzy, krytykowało to zatrudnienie. Z tym, że znaczną część tej krytyki trudno nazwać krytyką, ponieważ podważano kompetencje kobiety nie wnikając w jej przygotowanie merytoryczne, ani wykształcenie, ani posiadane umiejętności.

Jak to często bywa w takich sytuacjach, ruszyła fala hejtu, która dość szybko przestała odnosić się do samego zatrudnienia w fundacji ARP, bo tradycyjnie część osób, nie bacząc kompletnie na kulturę zachowania, ani to, że obiektem hejtu może następnym razem zostać ktoś z ich bliskich lub sam hejter, zaczęła wypisywać wulgaryzmy, a także odnosić się do wyglądu, nazwiska, pochodzenia i wszystkich innych rzeczy, które nie miały żadnego związku z zatrudnieniem. W efekcie, po tak ogromnej fali hejtu, kobieta poinformowała, że rezygnuje z posady.

- Nigdy nie komentuję prywatnego życia mojej Rodziny, która na swój dorobek pracuje latami samodzielnie, bez mojej pomocy. Jednak skoro moja Żona podjęła decyzję o zakończeniu misji kierowania Fundacją ARP, a w czasie medialnej nagonki została zaatakowana właśnie za to, że nazywa się Andruszkiewicz i jest moją Żoną - postanowiłem zabrać w tej sprawie głos – poinformował na swoim profilu w mediach społecznościowych Adam Andruszkiewicz.

W dalszej części dokładnie wyjaśnia co się stało i ile było nieprawdziwych informacji rozpowszechnianych w mediach tradycyjnych i społecznościowych w związku z zatrudnieniem, którego podjęła się żona wiceministra. Między innymi tych dotyczących zarobków, jak też i kompetencji niezbędnych w pracy w fundacji. Całość oświadczenia znajdziecie poniżej w linku, który zamieściliśmy, aby każdy mógł zapoznać się z jego pełną treścią.

Ta sytuacja, jak i wiele innych, jest dowodem na zdziczenie nie tylko dobrych, ale jakichkolwiek obyczajów, które jeszcze niedawno nie były powszechne. Brutalność języka, wulgaryzmy, rozsiewanie nieprawdziwych informacji jest fatalnym znakiem naszych czasów. Wiele osób nie ma świadomości wypowiadając się w sposób wulgarny w internecie, że oni sami lub ktoś z ich bliskich może jeszcze tego samego dnia lub później stać się taką samą ofiarą hejtu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Adam Andruszkiewicz)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do