Reklama

Autobusy BKM nie pojadą Trasą Niepodległości, bo nikt nie złożył takiego projektu do budżetu obywatelskiego

26/11/2024 07:05

Połącznie dużych osiedli mieszkaniowych Trasą Niepodległości było głównym argumentem dla jej budowy. I faktycznie, osiedla zostały połączone. Ale tylko dla tych, którzy mają własne samochody, albo jadą taksówką. Od początku nie ma tam autobusów komunikacji miejskiej. I nie będzie. Bo nikt nie złożył takiego projektu do budżetu obywatelskiego.

Od momentu wybudowania Trasy Niepodległości nie ma możliwości dotarcia tą Trasą z osiedla Nowe Miasto na Słonecznych Stok, czy z Zielonych Wzgórz na Nowe Miasto autobusem komunikacji miejskiej. Część mieszkańców była zdziwiona, że wydano tak ogromną sumę pieniędzy na budowę Trasy Niepodległości i nie wprowadzono na nią ani jednej linii komunikacji miejskiej. 

Do naszej redakcji mieszkańcy wielokrotnie pisali maile i dzwonili, aby poskarżyć się na to, że z Nowego Miasta na Słoneczny Stok można dotrzeć samochodem w 5 do 7 minut, ale już komunikacją miejską, zajmuje to około godziny. Zresztą nie tylko do nas wpływały takie sygnały niezadowolenia. Również do radnych mieszkańcy wnosili apele o to, aby na Trasę Niepodległości wypuścić autobusy komunikacji miejskiej. Między innymi do radnego Karola Masztalerza, który jest radnym z tego okręgu, przez który przebiega ta obwodnica miejska. 

Odpowiedź prezydenta Białegostoku na interpelację w tej sprawie, jednak trochę wbija w fotel, albo wręcz wyrywa studzienki kanalizacyjne. Bo okazało się, że urzędnicy rozmawiali z tymi, którzy zgłaszali potrzeby uruchomienia choćby jednej linii BKM na Trasie Niepodległości i okazało się, że nikt takich potrzeb nie zgłaszał. Te osoby tylko miały słyszeć o tego rodzaju potrzebach od innych mieszkańców, których nie dało się akurat zidentyfikować z imienia i nazwiska. 

Odpowiadając na Pana interpelację w sprawie ustanowienia połączeń autobusowych wzdłuż Trasy Niepodległości pragnę zauważyć, że istotnie podczas spotkań z mieszkańcami Białegostoku pojawiały się takie oczekiwania. W każdym przypadku z wnioskodawcą przeprowadzono rozmowy, z których wynikało, że dana osoba nie jest osobiście zainteresowana korzystaniem z takowego połączenia i jest wyłącznie przekaźnikiem opinii innej nieokreślonej osoby – w jednym z przypadków wskazano nauczycielkę mieszkająca na os. Nowe Miasto i pracującą w szkole na osiedlu TBS Bacieczki” – czytamy w odpowiedzi dla radnego udzielonej przez Krzysztofa Karpieszuka, Sekretarza Miasta Białystok, z upoważnienia prezydenta Białegostoku. 

Ale jeszcze bardziej zdumiewająca jest dalsza część odpowiedzi. Bo urzędnicy z prezydentem na czele czekali na stosowny projekt do budżetu obywatelskiego od jakiejś grupy mieszkańców, który pozwoliłby na wypuszczenie na Trasę Niepodległości linii próbnej. A skoro się nie doczekali, to znaczy, że połączenia komunikacji miejskiej pomiędzy sąsiadującymi ze sobą osiedlami Trasą Niepodległości, nie są potrzebne. 

Projekt taki niestety nie został złożony, pomimo iż miałby walor projektu ogólnomiejskiego, dotyczącego mieszkańców kilku osiedli i wydaje się, iż byłby to najbardziej czytelny i demokratyczny sposób na zweryfikowanie zainteresowania mieszkańców utworzeniem takiej trasy. W przypadku pozytywnego wyniku, uruchomienie linii na zasadzie linii próbnej, sfinansowane zostałoby ze środków dodatkowych, bez obciążania bieżącego, napiętego budżetu Białostockiej Komunikacji Miejskiej” – czytamy w odpowiedzi Krzysztofa Karpieszuka na interpelację radnego Masztalerza. 

Wydaje się, że urzędnicy z białostockiego magistratu i chyba nawet z prezydentem Białegostoku zbyt mocno wzięli sobie do serca pomysły słynnego mieszkańca Starosielc, który nawet kiedyś startował w wyborach na prezydenta Białegostoku: „Żeby nie było niczego”. Bo po co ułatwiać ludziom życie i puścić choć jedną linię komunikacji miejskiej tam, gdzie powinna być od początku? Po co ludzie mają mieć możliwość dojechania do sąsiedniego osiedla w kilka lub kilkanaście minut, skoro mogą jechać godzinę tłukąc się przez centrum miasta?

A już sam pomysł, żeby składać projekt do budżetu obywatelskiego na uruchomienie linii próbnej, to musiał chyba powstać wyłącznie w głowach urzędników, którzy od dawna żyją w oderwaniu od rzeczywistości. Pytaniem zaś otwartym pozostaje, dlaczego w ogóle taka linia miałaby powstać ze środków dodatkowych, zamiast ze środków, na które składa się każdy z mieszkańców w postaci podatków? Obowiązkiem każdej gminy, w tym Białegostoku, jest zapewnienie ludziom transportu zbiorowego. A skoro Białystok już dawno temu zaczął stawiać przy każdej okazji na transport zbiorowy budując buspasy nawet tam, gdzie nie są nikomu do niczego potrzebne, to nie da się zrozumieć, dlaczego transport zbiorowy nie może być zapewniony tam, gdzie naprawdę jest potrzebny. 

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Fakty Białystok)
 

Aktualizacja: 28/11/2024 03:01
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do