Kontakt tej rośliny ze skórą prowadzi do poważnych oparzeń, w efekcie których możliwa jest nawet martwica. Samo wdychanie olejków eterycznych zawartych w barszczu już jest niebezpieczne dla zdrowia. I choć na terenie naszego miasta bylina ta występuje rzadko, to jednak można ją jednak spotkać choćby na łąkach podczas spacerów. Co zrobić, jeśli przez nieuwagę dotkniemy liści, kwiatów czy łodygi?
Barszcz Sosnowskiego sprowadzony został w latach 60. XX wieku z Kaukazu jako roślina pastewna. Szybko okazało się, że jest kłopotliwy w uprawie, przede wszystkim ze względu na zagrożenie dla zdrowia. Uprawy zatem porzucano, a barszcz zaczął się rozprzestrzeniać. Jest to agresywna roślina inwazyjna, niezwykle trudna do zwalczania. Kontakt z nią powoduje niebezpieczne zmiany skórne, zapalenie spojówek, pęcherze podobne do oparzenia powodujące trudno gojące się rany. U zwierząt po spożyciu występują podrażnienia przewodu pokarmowego, nudności, biegunki, wewnętrzne krwotoki. Barszcz Sosnowskiego objęty jest prawnym zakazem uprawy, rozmnażania i sprzedaży na terenie Polski. Nie jest jednak uznany za roślinę szkodliwą podlegającą obowiązkowi zwalczania. O zakresie i metodzie jej zwalczania decyduje posiadacz działki, na której roślina występuje.
Jak mówi Izabela Wolińska z białostockiego magistratu, od początku roku Straż Miejska w Białymstoku otrzymała dziewięć zgłoszeń odnośnie barszczu Sosnowskiego, z czego tylko dwa zostały potwierdzone, jedno z nich dotyczyło działki prywatnej.
- Z chwilą przyjęcia zgłoszenia o podejrzeniu występowania na danym terenie barszczu Sosnowskiego, rozpoczyna się szereg działań. Przede wszystkim, w pierwszej kolejności, wysyłany jest patrol, który po oględzinach terenu, potwierdza występowanie barszczu Sosnowskiego bądź stwierdza, że występuje tam jedynie roślina wyglądem przypominająca trującą bylinę - wyjaśnia Wolińska. - W celu zweryfikowania takiej informacji, funkcjonariusze korzystają z pomocy pracownika wydziału ochrony środowiska, który określa gatunek wskazanych roślin.
Po potwierdzeniu, że do czynienia jest z barszczem Sosnowskiego, strażnicy ustalają właścicieli działki.
- Niestety, w przypadku, gdy mowa jest o działce prywatnej, miasto nie może zobowiązać właściciela do zlikwidowania niebezpiecznej byliny, a jedynie poprzestać na poinformowaniu go o niebezpieczeństwie i prośbie o usunięcie rośliny - podkreśla Izabela Wolińska. - W momencie, gdy roślina występuje na działce gminnej, a zgłoszenie od mieszkańców zostanie potwierdzone przez pracowników straży miejskiej i w danym miejscu faktycznie występuje barszcz Sosnowskiego, miejsce zabezpieczane jest taśmą ostrzegawczą. Po czym ustalany jest zakres i metoda zwalczania tej rośliny.
Dlaczego barszcz Sosnowskiego wywołuje tak wielką trwogę?
Elżbieta Abramowicz, szefowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Białymstoku poproszona przez nas o komentarz tłumaczy, że za toksyczność barszczu Sosnowskiego odpowiedzialny jest zawarty we wszystkich częściach rośliny, w tym we włoskach gruczołowych na łodygach i w liściach oraz w korzeniach, olejek eteryczny, zawierający m.in. związki kumarynowe (furanokumaryny). Zawartość furanokumaryn jest zmienna u różnych roślin, jak również skład olejku eterycznego ulega zmianom w trakcie sezonu wegetacyjnego.
- Związki te w kontakcie ze skórą i w obecności światła słonecznego, w szczególności ultrafioletowego, powodują oparzenia (fotodermatozę) II i III stopnia. Objawy pojawiają się przy naświetleniu promieniowaniem ultrafioletowym już po kilkunastu minutach od kontaktu, przy czym największa wrażliwość i natężenie pojawiania się objawów następuje w ciągu od 30 minut do dwóch godzin od kontaktu z rośliną. Tak więc zanim pojawią się objawy oparzeń, osoba nieświadoma nadal ulega oparzeniom. Na intensywność reakcji ma wpływ wrażliwość osobnicza, wysokie temperatury, duża wilgotność powietrza, w tym zwiększona potliwość. W ciągu 24 godzin nasilają się objawy w postaci zaczerwienienia skóry i pęcherzy z surowiczym płynem. Poparzeniu towarzyszy dotkliwy ból i świąd. Stan zapalny utrzymuje się przez około trzy dni. Po tygodniu miejsca podrażnione ciemnieją, następuje hiperpigmentacja i stan taki może utrzymywać się przez kilka miesięcy. Miejsca podrażnione na skórze zachowują wrażliwość na światło ultrafioletowe nawet przez kilka lat. Jeżeli obszar kontaktu był duży, a pomoc nie została szybko udzielona, uszkodzona skóra może ulec martwicy. Odkryto także działanie kancerogenne i teratogenne niektórych furanokumaryn wytwarzanych przez ten gatunek - omawia Elżbieta Abramowicz.
Wojewódzki inspektor sanitarny radzi, by - jeżeli doszło do kontaktu z rośliną - narażone miejsce osłonić przed słońcem, niezwłocznie i dokładnie umyć skórę wodą z mydłem oraz unikać ekspozycji podrażnionych miejsc na światło słoneczne przynajmniej przez 48 godzin. W przypadku kontaktu soku roślin z oczami, należy je przemyć dokładnie wodą i chronić przed światłem (nosić okulary z filtrem chroniącym przed ultrafioletem).
Należy również pamiętać, że samo przebywanie w pobliżu barszczu Sosnowskiego może być groźne, wdychanie olejków eterycznych może wywołać bóle i zawroty głowy, nudności, trudności w oddychaniu czy pieczenie oczu. Zawsze w przypadku wystąpienia objawów, należy bezzwłocznie udać się do lekarza.
- Czas trwania leczenia uzależniony jest od nasilenia objawów. Objawy w postaci zaczerwienień, ciemnych plam lub blizn mogą utrzymywać się na skórze przez kilka miesięcy, a czasem nawet lat. W skrajnych przypadkach może dojść do rozległej martwicy skóry, wymagającej interwencji chirurgicznej - dodaje Elżbieta Abramowicz.
Komentarze opinie