Reklama

Bez bariery

11/12/2012 19:00

Co roku o tej porze szkoły językowe przypominają nam, że po raz piętnasty trzeba wreszcie, raz a dobrze, wziąć się za angielski, odświeżyć niemiecki albo zupełnie od początku przyswoić sobie francuszczyznę. I chyba jest taka potrzeba – pomyślałem sobie widząc na jednym z warszawskich pubów szyld „Feel yourself at home!”.


Miało to chyba znaczyć: „Czuj się, jak u siebie w domu”, wyszło „Obmacuj się u siebie w domu!” Co może nie jest głupim apelem, ale trudno sądzić, że zamierzonym. Jeszcze bardziej niezamierzony napis widział mój kumpel w moskiewskim hotelu. „You are invited to take advantage of the chambermaid”, czyli: „Zachęcamy do wykorzystania pokojówki.” Nie wiem, czy takiego napisu nie było w hotelu, gdzie nocował niegdyś Dominik Strauss Kahn.


To by mogło być okolicznością łagodzącą.Pomyślałem sobie, że nie ma co przyganiać niczym kocioł garnkowi lub – jak mówią Anglicy– garnek kotłowi i trzeba samemu zabrać się za naukę. Ruszyłem zatem do księgarni językowej. Z półek krzyczały do mnie kolorowe okładki i optymistyczne tytuły. Najbardziej optymistyczny brzmiał: „Chiński w miesiąc” Nie wiem, jak to możliwe. Mój znajomy po  pół roku nauki chińskiego potrafił napisać jedynie „Pan Tama ma krosno”. Może metody są teraz skuteczniejsze.


Wybrałem sobie kurs arabskiego i po tygodniu ugrzęzłem na etapie artykułowania czterech różnych gardłowych głosek „h”. Jak powiada instrukcja, jedno „h” jest podobne do charczenia Lorda Vadera, drugie – do odgłosu konającego astmatyka, trzecie to buczenia kanalizacji, a czwarte (to, którego używa się do wyznania miłości „ana habik”) ma naśladować charczenie zmęczonego psa.


Z tego co wiem, w Polsce naśladowanie charczącego psa przy wyznawaniu miłości nie należy do dobrego tonu. Ale co kraj, to obyczaj.


Gdy moja przyjaciółka z Opola żegnając się w strugach deszczu szepnęła mi po niemiecku: „Immer wann es regnet, denke ich nur an dich”(1), to też najpierw przypomniała mi się okupacja, a dopiero później pomyślałem, jakie to było słodkie. Groźnie brzmiąca kołysanka„Schlaf, Kindchen, schlaf! / Und blök nicht wie ein Schaf ”(2) też musi być na swój sposób miła, bo niemieckie niemowlęta jednak od tego usypiają.


Ech, obcy język, to prawdziwa puszka Pandory lub jak mówią Czesi: Pandořina skříňka. Pewien znajomy w zeszłym roku zdając ustny egzamin z rosyjskiego poległ na pierwszym pytaniu: „Kak wasza familia?”(3) . Odpowiedział grzecznie: „Haraszo, spasiba”(4).

Mam też kolegę, który poległ na niwie romansowej, gdyż używał wobec partnerki słów obcych, których nie rozumiał. A partnerka nawet nie rozumiała, że on ich nie rozumie. Otóż w trakcie czułego tańca dziewczynie przypomniało się nagle, że ma chłopaka.


Mój znajomy poczuł więc, że musi powiedzieć coś, co sprawi, że znów o nim zapomni. Nie znalazł nic stosownego w języku polskim, więc syknął jej kusząco: „Daj spokój. Memento mori!”(5).


I zanim się spostrzegł, jak się wygłupił, dziewczyna przytuliła się bliżej i z zachwytem odparła: „Wow, jeszcze nikt nie podrywał mnie po niemiecku”. Jakoś mu się udało. Czego nie można powiedzieć o innym znajomym, który ściskając się w tańcu z powabną Rosjanką usłyszał jej krótkie: „Nie stisniajsa”(6) i… poluzował uścisk.


 

1 Zawsze kiedy pada deszcz, myślę tylko o Tobie. (niem.)
2 Śpij dziecię, śpij. Już nie becz jak owieczka. (niem.)
3 Jak ma Pan na nazwisko? (ros.)
4 W porządku. Dziękuję. (ros.)
5 Pamiętaj o śmierci! (łac.)
6 Nie krępuj się. (ros.)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do