Chyba tylko tak, jak w tytule, można skomentować pomysł władz Białegostoku odnośnie chęci budowania wszystkiego co ma w składzie asfalt, albo beton. Możliwe, że za kilka lat nasze miasto, jako pierwsze miasto w Polsce będzie posiadało obwodnicę, którą dojedziemy do… jeszcze większej obwodnicy.
Ponad miesiąc urząd miejski w Białymstoku zastanawiał się jak odpowiedzieć na nasze pytanie. Choć było mało skomplikowane, odpowiedź, którą otrzymaliśmy, może stawiać włosy dęba wszystkim, którzy posługują się w życiu logicznym myśleniem. Już wyjaśniamy o co chodzi. Pod koniec sierpnia poseł Robert Tyszkiewicz ogłosił, że chce walczyć o budowę trasy S-19, biegnącej wzdłuż wschodniej granicy Polski. Zaangażował nawet samorządowców związanych z Platformą Obywatelską. I mimo, że ta droga była obiecywana już przed wyborami w poprzednich latach, w tym roku, zaledwie kilka dni po ogłoszeniu walki o ważny szlak komunikacyjny, padała informacja, że trasa będzie wybudowana na pewno. Cieszył się poseł Tyszkiewicz i cieszyli się samorządowcy, bo w naszym województwie do 2023 (z perspektywą do 2025 roku) zostanie wybudowana trasa S-19. Można powiedzieć, że to cud.
Cudem jest również to, że z tej inwestycji bardzo zadowolony był zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński. Do tej pory raczej nie pokazywał się za często w towarzystwie polityków Platformy Obywatelskiej. Ale skoro jest sukces, to stanął obok i dziękował rządowi i posłowi za szybką interwencję. Nie omieszkał przypomnieć o wieloletnich staraniach o budowę S-19. My zaś przypomnimy, że przez ostatnie osiem lat, miastem i województwem rządziła PO wraz z ludźmi z poparciem PO. Posłowie i nawet ministrowie z naszego regionu nie byli w stanie przekonać nikogo do budowy S-19. Przekonał do tego dopiero kalendarz wyborczy. W każdym razie orzekonał na tyle skutecznie, że ponoć teraz ważny szlak komunikacyjny na południe, z obietnicy ma zmieć się w rzeczywistość. Ale to nie wszystko. Okazało się bowiem, że wraz z tą trasą Białystok doczeka się w końcu obwodnicy z prawdziwego zdarzenia. TIR – y i wszelki ruch tranzytowy mógłby w końcu omijać nasze miasto.
- Razem z drogą S-19 jest szansa, że powstanie krótki odcinek między Dobrzyniewem a Sochoniami w kierunku obwodnicy Wasilkowa. Wiem, że we wniosku o decyzję środowiskową ten odcinek się znajduje. Więc jest jeszcze szansa na realizację również obwodnicy północnej, między Wasilkowem a Choroszczą – mówił Adam Poliński dokładnie 26 sierpnia tego roku.
My postanowiliśmy dopytać władze Białegostoku szczególnie o budowę obwodnicy. I już kilka dni po ogłoszeniu sukcesu drogowego, wystosowaliśmy pytanie o to, czy w związku z planowaną budową obwodnicy Miasto Białystok zrezygnuje z budowy śródmiejskiej obwodnicy, co do której mieszkańcy kilku osiedli mają wątpliwości. Przede wszystkim nie chcą jej mieszkańcy osiedla Słoneczny Stok, nie chcą również mieszkańcy osiedla Dojlidy. Uważają, że budowa szerokich arterii drogowych w tych częściach Białegostoku, nie ma uzasadnienia. A uzasadnienia tym bardziej ma pewno teraz już nie ma, skoro budowa S-19 staje się faktem. Nawet, gdyby rząd przejęło Prawo i Sprawiedliwość, trasa ma powstać.
- Jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory i będzie sprawowało rządy to wrócimy do tej koncepcji budowy dróg, ale z perspektywy finansowej 2014-2020. I ta droga zostanie niezwłocznie wybudowana. Żadnych podpisów do tego zbierać nie będziemy. Po prostu ją zbudujemy – mówił także jeszcze w sierpniu poseł PiS, Krzysztof Jurgiel.
Jeśli tak wygląda nasza najbliższa przyszłość drogowa, to pod znakiem zapytania stoi budowa śródmiejskiej obwodnicy zwłaszcza na południowej i zachodniej granicy naszego miasta. Przynajmniej tak można byłoby sądzić. Że skoro pojawią się środki z budżetu państwa, nie trzeba będzie wykładać pieniędzy białostoczan na budowę obwodnicy śródmiejskiej, która wyprowadzi ruch prawie do obwodnicy miasta.
- Realizacja inwestycji i przeniesienie ruchu pojazdów na Trasę Niepodległości zmniejszy obciążenie ruchem ulic w centrum naszego miasta. Inwestycja będzie również zwieńczeniem realizowanego od kilku lat projektu wewnętrznej obwodnicy miasta Białegostoku. Ciąg ulic: Gen. F. Kleeberga, Gen. St. Maczka, Gen. Wł. Andersa, Gen. S. Sosabowskiego, Gen. N. Sulika oraz K. Ciołkowskiego wraz z planowaną Trasą Niepodległości stanowić będzie całą obwodnicę śródmiejską, która zdecydowanie ułatwi mieszkańcom Białegostoku przemieszczanie się. Budowa drogi S-19 nie wpłynie na zmniejszenie natężenia ruchu w tak dużym stopniu, aby rozważania na temat zasadności budowy Trasy Niepodległości były uzasadnione – odpowiada nam Izabela Wolińska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Tą odpowiedzią są co najmniej zdumieni Maciej i Barbara Rowińscy – Jabłokow, którzy na wszelkie sposoby wraz z innymi mieszkańcami Dojlid walczą od dłuższego czasu, aby przez to osiedle nie przebiegała żadna większa arteria. I wydaje się teraz tym bardziej, że ta walka ma sens nie tylko ekonomiczny, ale i społeczny. Bo po co budować obwodnice wewnątrz, skoro około pół kilometra od niej, miałaby przebiegać duża obwodnica Białegostoku. Bo przecież każda duża arteria powoduje hałas i nie wpływa dobrze na jakość życia ludzi mieszkających w jej pobliżu.
- Dotarły nas słuchy o tym, że planowana droga S-19 , którą mieszkańcy Bielska Podlaskiego będą mogli dojechać do Białegostoku, doczeka się swej realizacji. Na tę wieść odetchnęliśmy, bo droga ta odbiera Truskolaskiemu jedyny argument za betonowaniem Dojlid – łączenie Białegostoku z Bielskiem Podlaskim. A tu klops: szczodrzy i troskliwi włodarze zapewnią im również drugą (wolność wyboru!) drogę, która wprowadzi ich do stolicy województwa, przez Dojlidy, nową drogą na estakadzie (i gruzach domów ludzi tu dziś mieszkających). Wspaniałomyślność i – przede wszystkim – pomysłowość osób decyzyjnych w tym zakresie zadziwia i nakazuje zastanowić się nad ich poczytalnością. Skoro Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powzięła jednak pomysł pobudowania drogi S-19 stanowiącej równocześnie obwodnicę miasta i połączenie z Bielskiem, to kto (i za ile?) miałby pobudować kolejną diabli-wiedzą-ilu-pasmową drogę wiodącą z Białegostoku do Bielska Podlaskiego? Bo raczej nie będzie to GDDKiA, prawda? O ile marnotrawienie pieniędzy z miejskiego budżetu nie jest niczym nowym, to takiego politycznego strzału w stopę jeszcze w Białymstoku nie widziano. Wyobraźmy sobie: obwodnica jest, S-19 jest, ruch na Dojlidach Fabrycznych znikomy, zrobiło się cicho i przytulnie… a oni na siłę, wbrew woli mieszkańców i po domach, po stawie i za pałacem muszą wylać swój beton. Jak na złość! Co się kryje za budową konkurencyjnej ekspresówki do Bielska przez Dojlidy? Nie wiadomo. A gdy nie wiadomo, o co chodzi, to… wiadomo, o co chodzi. Teraz, kiedy uciążliwy ruch samochodowy przejmie rządowa ekspresówka, będziemy czekali na dalszą argumentację prezydenta. Na pewno będzie tragikomicznie. Być może do obiegu wrócą argumenty o ciągłości planistycznej, jakieś rysunki urzędników wczesnego PRL-u. Może nawet powróci rozbrajająca szczerość i znów usłyszymy, że „planowana droga służyć będzie podniesieniu walorów powstającego osiedla” – mówią nam małżonkowie.
Sprawę budowy obwodnicy śródmiejskiej obok obwodnicy miasta skomentował nam również ekspert od inwestycji budowlanych. On również zastanawiał się jakiś czas, o co tu chodzi i dlaczego władze Białegostoku decydują się na drogą inwestycję drogową z pieniędzy niezamożnych podatników naszego miasta. Stwierdził, że w stanowisku władz miasta brak jest jego zdaniem logiki, zaś on sam nie znajduje uzasadnienia budowy obwodnicy śródmiejskiej w kształcie proponowanym przez magistrat.
- Jeśli prawdą jest, że obwodnica miasta miałaby przebiegać z kierunku Choroszczy w stronę Bielska Podlaskiego, to wówczas planowana trasa obwodnicy śródmiejskiej po zachodnich i południowych granicach Białegostoku mogłaby być zlokalizowana zaledwie pół kilometra od dużej obwodnicy. Nie ma w tym żadnego sensu. Jest to niegospodarność w czystej postaci. Chyba, że pan prezydent chciałby być pierwszym prezydentem w Polsce, który poszczyci się budową obwodnicy do innej obwodnicy. Zawsze to jeszcze jeden sukces wizerunkowy – skomentował Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.
W zasadzie nie ma tu więcej czego dodawać. Jeśli się okaże, że za jakiś czas będą funkcjonowały dwie obwodnice obok siebie, to Białystok będzie faktycznie pierwszym miastem w Polsce, a pewnie i na świecie, które sobie wybudowało obwodnice, żeby dojechać do obwodnicy. I może to jest właśnie pomysł na dobre skomunikowanie naszego miasta z resztą Polski, tylko że chyba nie o to przedsiębiorcom chodziło.
Komentarze opinie